Książka, która nasyci nawet najbardziej wygłodniałego zjadacza kryminałów. Ma w sobie wszystko, czego oczekuje się po dobrze skonstruowanej powieści. Czytajcie i delektujcie się jej doskonałym smakiem.
Nigdy nie przypisałbym szwedzkiemu autorowi kryminału o tak perfekcyjnej treści. Mój uraz do krajów skandynawskich wynika pewnie z mało przyjemnych doświadczeń czytelniczych związanych z debiutem pewnego dość nieudolnego pisarzyny, który miałem nieprzyjemność przeczytać i którego nazwisko nawet nie zasługuje na przytoczenie. Dlatego gdyby nie polecenie osoby o dość wysublimowanym guście pewnie nigdy nie sięgnąłbym po te mistrzowsko skonstruowaną powieść. Nawet jej tytuł bestsellera nie przyciągnąłby pewnie mojej uwagi, ponieważ uważam, że ufanie masowym gustom jest równoznaczne z nie posiadaniem gustu.
Fragment recenzji z The Times zamieszczony na okładce doskonale streszcza to, co odnajdziemy w środku.
“Cały ten szum jest w pełni uzasadniony(…). W książce świetne jest wszystko- bohater, fabuła, atmosfera”.
Analizując tą wypowiedź dochodzę do wniosku, że wszystkie wymienione w niej elementy pasują do przymiotnika “świetne”.
Primo – bohater
Moim zdaniem w tej książce chodzi raczej o bohaterów. Na początku, bowiem poznajemy Mikaela Blomkvista, oskarżonego o zniesławienie dziennikarza, który podejmuje się rozwiązania rodzinnej zagadki klanu Vangerów sprzed czterdziestu lat. To właśnie ta sprawa staje się osią konstrukcyjna powieści, jednak szwedzki autor nie poprzestał na jednym wątku. Kiedy na scenie pojawia się Lisbeth Salander, młoda researcherka o dość osobliwym wyglądzie i podejściu do życia, uwaga czytelnika bez wątpienia skupia się na jej pełnym niejasności życiorysie. Mikael jest dla mnie pełnokrwistym dziennikarzem, który z pasją dąży
do osiągnięcia celu. Lisbeth natomiast to barwny motyl tej powieści, nie sposób ją zakwalifikować do jakiej kol wiek kategorii, jednak w trakcie rozwoju akcji trudno nie poczuć dozy współczucia dla tej niewątpliwie poturbowanej przez życie dziewczyny.
Secundo – fabuła
Prawdziwa koronkowa robota! Dopracowana w najmniejszym szczególe. S.Larsson do samego końca nie pozwala czytelnikowi na stuprocentową pewność co
do tożsamości sprawcy. Poza tym losy bohaterów splatają się ze sobą tworząc całą sieć różnorakich relacji.
Tertio – atmosfera
Pełna magnetyzmu, kiedy zaczniemy rozwiązywać tą historyczną zagadkę nie będziemy w stanie się oderwać. Za każdym razem wracamy do lektury z nadzieją na nowe jeszcze bardziej fascynujące doznania. Istna 634-stronicowa pułapka.
Kunszt autora był przeze mnie podkreślany niejednokrotnie jednak jestem zmuszony zrobić to po raz kolejny. Historia opisana w tej książce obfituje w daty
i nazwiska, które działają jak obusieczny miecz, mogą albo doskonale wzbogacać akcje, albo być nudnymi wstawkami, z których ciężko co kol wiek zrozumieć. Autorowi udał się jednak osiągnąć ten pierwszy efekt.
Zadziwiła mnie jednak niezwykła fascynacja i mnogość wstawek w języku angielskim. Cel ich obecności nie do końca był dla mnie jasny i przez dłuższy czas sądziłem, że nie są konieczne, jednak po dłuższym rozważeniu tej kwestii doszedłem do wniosku, że niektóre pojęcia przedstawione w języku angielskim potrafią powiedzieć zdecydowanie więcej niż nasze ojczyste odpowiedniki. Choć mój wewnętrzny purysta językowy burzy się na te słowa, to jednak muszę go uciszyć i zaaprobować ich obecność w tej książce. Jest to element stylu autora, a zarazem artyzmu powieści.
Pisząc o tej pozycji nie wolno zapomnieć, że poza wątkiem kryminalnym, jest to również dzieło traktujące o poważnym problemie społecznym na przestrzeni lat. Przemoc fizyczna wobec kobiet, bo właśnie o tym mowa, towarzyszy naszej nacji od stuleci. Autor ukazując zbrodnie tak brutalne, chce zmusić czytelnika do myślenia. Zadaje nam nieme pytanie: Co skłania mężczyzn do takiej nienawiści
w stosunku do kobiet? Odpowiedź również nie zostaje podana na talerzu, jednak rozważając wszystkie przypadki przedstawione w tej książce widzimy, że nie jest ona także jednoznaczna. Oprawcy mają wiele powodów do popełniania zbrodni, jedno jest pewne ich wizja rzeczywistości jest zdecydowanie skrzywiona. Identyfikują oni swoje zachowanie, jako coś złego, jednak traktują je jak chorą pasje, przez co nie mają wyrzutów sumienia. Mężczyzna nienawidzący kobiet
w pewien sposób nie potrafi uporać się ze swoją seksualnością. Ma swoje potrzeby, ale nie może ich zaspokoić, bo obiekt jego pożądania jest również epicentrum jego nienawiści. Dlatego używa przemocy, gwałci, morduje, do tylko tak jest w stanie sobie pomóc. Takie rozumowanie należy jednak traktować, jako próbę wejścia do umysłu przestępcy, a nie uzasadnienia jego zbrodni.
Reasumując:
Bezapelacyjnie świetna!
Mam nadzieje, że następne części również zasłużą na to miano …
Komentarze ( )