371036352x500.jpg

Każdy z nas ma swojego ulubionego autora, często kilku, zależnych od gatunku, stylu, i wielu innych bardziej lub mniej istotnych cech, a wśród tych autorów przynajmniej jedną książkę, która wyrwała nas z butów. “Maybe Someday” jest dla mnie taką książką.

 

,,W wieku dwudziestu dwóch lat Sydney Blake prowadzi idealne życie: studiuje muzykę, ma pewną pracę, jest zakochana w swoim cudownych chłopaku, Hunterze i mieszka ze swoją przyjaciółką, Tori. Jednak wszystko się zmienia, gdy Sydney odkrywa, że Hunter zdradza ją z Tori i musi podjąć decyzję ,,co dalej?”. Sydney zostaje oczarowana przez swojego tajemniczego sąsiada, Ridge’a Lawsona. Dziewczyna nie może oderwać od niego wzroku ani przestać słuchać jego codziennej gry na gitarze. Czuje harmonię w jego muzyce. Jest też coś, czego Ridge nie umie zignorować w Sydney: wydaje mu się, że w końcu znalazł swoją muzę. Kiedy nadchodzi ich nieuniknione spotkanie, odkrywają, że potrzebują siebie nawzajem z kilku różnych powodów…”

“Maybe someday” to w głównej mierze opowieść Sydney i Ridge’a, dwojga młodych ludzi, którzy w pewnym momencie swojego życia stają w obliczu trudnej decyzji. Każde rozwiązanie wydaje się niewłaściwe i trudne do zaakceptowania. Bez względu na to, jak postąpią, zawsze ktoś będzie cierpiał.