war
fot. flickr.com/ BiblioArchives / LibraryArchives

Rozejm bożonarodzeniowy, świąteczne pojednanie w okopach “Wielkiej Wojny”

 

Święta Bożego Narodzenia, już od wielu wieków stanowią magiczny okres dla wszystkich Chrześcijan. Niezależnie od narodowości, języka, kultury, katolicy łączą się wtedy w modlitwie i radości z narodzin Jezusa Chrystusa. Świadczyć może o tym to, co zdarzyło się w czasie I Wojny Światowej. 24 Grudnia 1914 roku, żołnierze którzy zapewne jeszcze dzień wcześniej nie zawahaliby się  zadać wrogowi śmiertelnego ciosu, spontanicznie zaprzestali walki. Opuścili okopy, by wspólnie śpiewać kolędy, a nawet rozegrać mecz piłki nożnej między zasiekami na tzw. ziemi niczyjej, która dzieliła ich polowe umocnienia.Niepewność, niedowierzanie, zdziwienie, lecz przede wszystkim radość. Te wszystkie uczucia towarzyszyły żołnierzom uczestniczącym w tym niezwykłym w historii konfliktów zbrojnych pojednaniu.

Wielka Wojna.

Zarzewiem konfliktu był zamach na arcyksięcia Ferdynanda i jego żonę, którego dokonał Serbski spiskowiec Gawryło Pryncyp. Miało to miejsce 28 czerwca 1914 jednak wojna wybuchła dokładnie miesiąc później po odrzucenie austro- węgierskiego ultimatum przez Serbię. Bitwy tej wojny było niezwykle krwawe i brutalne. Na polach bitew codziennie ginęły tysiące młodych osób, które los rzucił prosto w wir wojny. Podczas I WŚ, dominował schemat wojny pozycyjnej, obie strony przesiadywały w okopach, czekając na rozkaz ataku, ataku który mógł się powieść, a równie dobrze załamać się pod ogniem wrogich karabinów maszynowych. Do takiego stanu rzeczy przyczyniło się fiasko planu Schlieffena. Zakładał on atak przez Belgię na Francję, i pokonanie jej w maksymalnie sześć tygodni. Operacja nie powiodła się, a konflikt z zakładanej wojny manewrowej, stał się walką okopową. Przed żołnierzami armii Ententy i Państw Centralnych pojawiło się widmo spędzenia świąt z dala od rodzin, w skrajnie wyczerpujących okopowych warunkach. Bliscy przebywających na froncie, starali się stworzyć im chociaż namiastkę świątecznego klimatu poprzez wysyłanie paczek ze świątecznymi ozdobami i smakołykami.

Pierwsze święta na wojnie.

Choć nic nie wskazywało na to, by działania zbrojne na froncie zachodnim miały zostać przerwane choćby na jeden dzień, w Wigilię miało miejsce wydarzenie, które przeszło do historii jako “Rozejm Bożonarodzeniowy”. Nie było to oficjalne zawieszenie broni, a spontaniczny gest zmęczonych ciągłymi zmaganiami żołnierzy. Szczególny wymiar miał on w rejonie miejscowości Ypres we Flandrii, gdzie późną jesienią zakończyła się pierwsza wielka ofensywa tej wojny. W Wigilię Bożego Narodzenia, Niemcy wykorzystali przerwę w wymianie ognia na udekorowanie lampkami, okalającego ich okopy terenu. W różnym czasie, według relacji od godzin  wieczornych do północy, pozycję niemieckie rozbłysły jaskrawym światłem a przed okopy wystawiono tradycyjne świąteczne choinki przystrojone w zapalone świeczki. Początkowo Brytyjczycy obawiali się podstępu, myśleli, że nieprzyjaciele chcą wywabić ich z pozycji. Dowództwo Brytyjskie zakazało strzelania do nieprzyjaciół, oraz zaleciło zachowanie ostrożności.

Pojednawcze gesty na ziemi niczyjej.

Po paru chwilach z niemieckiego okopu dobyły się dźwięki kolędy “Cicha noc”, przyłączyli się do nich Anglicy którzy zaśpiewali tę kolędę w swoim języku. Po usłyszeniu odpowiedzi Niemcy wyszli z okopów i skierowali się ku swoim nieprzyjaciołom. Brytyjczycy byli skonsternowani tym widokiem, jednak i oni, pomimo grożących im surowych kar, opuścili pozycję. Żołnierze którzy jeszcze kilka, kilkanaście godzin wcześniej byli gotowy pozbawić życia przeciwnika, teraz wymieniali się uściskami, wręczali sobie prezenty i składali wzajemne życzenia. Oprócz alkoholu, tytoniu, czy słodyczy, wręczano sobie rzeczy osobiste takie jak choćby kapelusze czy fotografie. Uczestnicy rozejmu wznosili wspólne toasty za zdrowie służących w obu armiach.

Wzajemne podarunki.

Wieści o rozejmie nie mogły nie dotrzeć do dowódców obu armii, część z nich była przeciwko zawieszeniu broni. Doszło jednak do porozumienia i działania zbrojne zostały zawieszone na czas świąt. Na froncie pod Ypres zamilkła artyleria, a delegacje oficerów wymieniły się upominkami. Niemcy podarowali Brytyjczykom beczkę piwa, zaś ci obdarowali ich tradycyjnym angielskim deserem- puddingiem śliwkowym. Czas zawieszenia broni wykorzystano również do zebrania z ziemi niczyjej ciał poległych żołnierzy i ich godnego pochowania, niekiedy w zbiorowych mogiłach. Przerwę w walkach wykorzystano nie tylko na pochowanie współtowarzyszy, lecz także na chwilę odpoczynku i rozrywki. Najczęściej rozgrywano mecze piłki nożnej. Jeden z takich meczy został rozegrany  w pobliżu Armentries. Według relacji świadków, mecz zakończył się wygraną Niemców nad Brytyjczykami 3:2. Grę przerwano, gdy piłka przebiła się na drucie kolczastym.
Warto dodać iż nie tylko Anglicy bratali się z Niemcami, robili to także Francuzi, Belgowie, a nawet Hindusi czy muzułmańscy Algierczycy.

Propaganda wojenna.

Wzajemną niechęć wzmacniała wojenna propaganda. Szczególnie intensywnie działa ona po brytyjskiej stronie, stąd też wzięło się zdziwienie Brytyjczyków z faktu, że to kreowani przez propagandę na “Teutońskich barbarzyńców” czy pogan Niemcy, wyszli z inicjatywą czasowego rozejmu. Niektórzy z żołnierzy nie wychodzili z okopów, drudzy- pomimo bratania się z dotychczasowymi nieprzyjaciółmi- w listach do bliskich opisywali ich według stereotypów wymyślanych przez propagandystów. Propaganda niemiecka natomiast, przedstawiała żołnierzy Ententy jako “bezdusznych materialistów” i “najemników”.

Powrót do wojennej codzienności.

Jak nietrudno się domyśleć, rozejm musiał się kiedyś skończyć. W niektórych miejscach trwał on do 26 grudnia, w innych trwał jednak jeszcze przez kilka dni, a nawet tygodni. Nie wszędzie jednak zawitała magiczna atmosfera świąt np. w Alzacji cały czas dochodziło do starć lotniczych i lądowych.

Podsumowując, cieszmy się magiczną świąteczną atmosferą, i spróbujmy choć na ten czas, tak jak zrobili to Brytyjczycy i Niemcy, wychodząc ze swoich okopów, pojednać się i pozostawić za sobą wszystkie spory, które nas dzielą.