DSCN2343.jpg
Górny zbiornik elektrowni

Beskidy, Międzybrodzie Żywieckie, Góra Żar i nietypowa elektrownia, której nie widać.

Mieliśmy jeden z wakacyjnych dni spędzić w Wiśle albo w Ustroniu lub Szczyrku, lecz z powodu braku zdecydowania pojechaliśmy do Żywca.

Słyszałem kiedyś, że na Górze Żar podobno dzieją się różne dziwne rzeczy, auta jeżdżą na luzie pod górę i coś dzieje się z właściwościami magnetycznymi (nie wiem o co chodzi bo to fizyka:)). Chciałem to zobaczyć na własne oczy.

Miła podróż w góry zapowiadała się ciekawie .

Miasto Żywiec od strony dworca kolejowego nie zapowiadało się zbyt ciekawie, więc tata postanowił najpierw dojechać do wspomnianej góry i sprawdzić co się tam dzieje, a w drodze powrotnej pospacerować po Żywcu.

Bardzo ciekawa i widokowa trasa linii 17 ukazała Żywiec i jego okolice z ciekawszej strony. Widzieliśmy Jezioro Żywieckie i Jezioro Międzybrodzkie doskonałe pewnie miejsca dla żeglarzy i wędkarzy, a także dla amatorów kąpieli w zimnej, ale czystej górskiej wodzie. Widzieliśmy zaporę wodną, która poza tym, że służy do zabezpieczenia miejscowości przed powodziami jest częścią miejsca gdzie zmusza się wodę do pracy.

Nie wiedziałem jeszcze co to oznacza, ale niebawem miałem się dowiedzieć.

Statyw to fajna rzecz , prawie jak kijek do selfie.

Na Górę Żar można wejść … ale my wybraliśmy szybszy i mniej męczący sposób. Kolej linowa wciągana po szynach z prędkością około 10 km/h pokonując 250 metrów różnicy wysokości pozwala zaoszczędzić sporo sił.

Wierzchołek góry to wielka instytucja, ale wielkie ilości turystów zachowują się poprawnie podziwiając wszystko co wokół. Widok na piękne Beskidy, oraz pasma górskie na Słowacji i w Czechach, startujący z góry z powodu pomyślnych wiatrów lotniarze oraz kolarze górscy robią wrażenie.

W powietrzu krążą szybowce i setki jaskółek łapiących pokarm dla popiskujących piskląt. U podnóża góry Jezioro Międzybrodzkie ledwie widoczne z tej wysokości, a wszędzie wokół zielono.

Na szczycie góry jest jeszcze coś. Ogromny basen stanowiący drugą część miejsca gdzie woda zmuszana jest do pracy. To górny zbiornik elektrowni szczytowo – pompowej. Trudna nazwa, ale dosyć proste działanie, które opiszę. Na dole rzeka Soła płynie bardzo leniwie dlatego utworzono zaporę by zebrać jej więcej w jednym miejscu. Pod ziemią i wewnątrz góry w bunkrach ze stali i betonu są ogromne rury i pompy, nie mogą być na zewnątrz, bo praca powoduje duży hałas i mieszkańcy oraz turyści mieliby zakłócany spokój. W nocy kiedy opłaty za prąd są niskie, włączane są pompy zasysające wodę ze zbiornika na dole do zbiornika u góry. W czasie kiedy jest za dnia największy pobór prądu otwierane są śluzy górnego zbiornika i woda zmuszona jest do pracy, płynie bardzo szybko w dół napędzając łopatki turbin elektrycznych (takie ogromne dynamo) i produkuje prąd. Nie ma dymu, hałasu i wodzie nie dzieje się krzywda, bo w nocy znów wędruje do góry.

Ciekawe, prawda ?

Nie udało mi się jednak zobaczyć czy rzeczywiście samochody jadą same pod górę , autobus linii 17 miał w każdym razie stale włączony silnik. My z tatą też nie odczuliśmy aby działo się coś dziwnego. Najważniejsze, że posiłek smakował co najmniej tak samo jak na dole.

Na dole oczekiwało miasto Żywiec i krótki spacer po atrakcyjnym starym mieście i parku zamkowym.