Nie od dziś wiadomo, że dojrzewanie to jeden z najtrudniejszych okresów w życiu każdego z nas. Jednak nie tylko my jesteśmy w tej sytuacji pokrzywdzeni. Ofiarami naszych humorów bywają również osoby, z którymi mamy styczność na co dzień, np. nauczyciele, rodzice czy sąsiedzi. To właśnie o dzisiejszych nastolatkach, ich zachowaniu oraz sposobie komunikowania się ze światem postanowiłam porozmawiać z panią pedagog pracującą w gimnazjum, do którego uczęszczam – Marzenną Czarny.
Co bądź kto sprawiło/sprawił, że została Pani pedagogiem?
Chcąc udzielić odpowiedzi na to pytanie, muszę stwierdzić, że „żyłkę pedagogiczną” nosiłam w sobie od dzieciństwa. Bardzo systematycznie i z ogromnym zaangażowaniem poddawałam moją młodszą siostrę eksperymentom pedagogicznym. (śmiech) Jednakże wielką inspiracją była dla mnie przyjaciółka mojej mamy, pracująca jako pedagog w pogotowiu opiekuńczym, która przyglądała się mojej osobie i pewnego dnia zasugerowała mi, że powinnam studiować pedagogikę. Nie traktowałam tego pomysłu poważnie, gdyż wówczas marzyłam o tym, by zostać lekarzem – pediatrą. Pomimo zdanej matury, nie dostałam się na wymarzone studia.
Mając jednak głębokie przekonanie, iż nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, pomyślałam, że może warto posłuchać głosu rozsądku i zająć się tym, co tak naprawdę przychodziło mi łatwo, a mianowicie obserwowanie oraz analizowanie rozwoju człowieka, a dokładniej poszukiwanie, jak stymulować ten rozwój. Zatem odrobina inspiracji z zewnątrz i własna ciekawość sprawiły, że jestem tym, kim jestem.
Jakie problemy najczęściej sprawia młodzież?
Najczęstszymi problemami, jakie sprawia młodzież, są trudności z zachowaniem. Mam tu na myśli problemy, takie jak brak kultury osobistej, ucieczki z lekcji, agresję w szerokim pojęciu oraz sięganie po używki.
Czy według pani istnieją jakieś różnice między współczesnymi nastolatkami a młodymi ludźmi żyjącymi na przykład 20 lat wcześniej? Na czym one polegają?
Mój staż pracy pozwala mi stwierdzić, że różnica pomiędzy współczesnymi nastolatkami a tymi sprzed 20 lat jest diametralna. Inne otoczenie społeczno – kulturowo – polityczne znacząco wpływa, kształtuje, jak również oddziałuje na nasze życie. Niegdyś nie było Internetu i telefonii komórkowej, a w telewizji były co najwyżej 3 kanały telewizyjne, emitowane w czarno – białych kolorach. Dzisiaj nastolatek pędzi i skarży się, że brakuje mu czasu na wiele rzeczy. Dwie dekady temu był czas na naukę, zabawę, rodzinę i przyjaciół. Nawet czas płynął, jak mi się wydaje, znacznie wolniej.
Czego wymaga społeczeństwo od dzisiejszej młodzieży?
Trudno jest mi wypowiedzieć się na temat, czego wymaga społeczeństwo, ale na podstawie obserwacji, stanowiska w szkole oraz życia w naszej małomiasteczkowej społeczności sądzę, że wymagane są takie cechy i postawy jak kreatywność, indywidualność, samodzielność oraz odpowiedzialność. Nie przesadzę, jak sądzę, gdy dodam jeszcze pracowitość z odrobiną wrażliwości i empatii.
Czy istnieje jakaś złota zasada, którą powinni kierować się rodzice podczas rozmowy z nastoletnimi pociechami? Jeśli tak, to jak ona brzmi? Jeśli nie, to z jakiego powodu?
Moim zdaniem, złotą zasadą, która powinna obowiązywać podczas rozmowy z nastolatkami, jest umiejętność słuchania i odbierania sygnałów, jakie swoim zachowaniem sygnalizuje młody człowiek. Wnikliwy rodzic, który ma dobre relacje ze swoją pociechą, bez problemu zorientuje się, co jest nie tak z jego dorastającym dzieckiem. Problem tkwi jednak w tym, że nastolatki zazwyczaj niechętnie rozmawiają ze swoimi rodzicami, a i dorośli coraz częściej nie dysponują czasem, by szczerze porozmawiać, nie ograniczając się do zapytania „jak w szkole?” Wymianę tego typu pytań i odpowiedzi w rodzaju: „spoko” czy „ok” trudno nazwać rozmową.
Złota zasada brzmi: „Mów tak, aby dzieci Cię słuchały i słuchaj, aby do Ciebie mówiły.”
Czy uważa Pani, że przyjaźń rodzica ze swym dojrzewającym dzieckiem to dobry pomysł? Dlaczego?
Nie sądzę, że przyjaźń z dojrzewającym dzieckiem to dobry pomysł. Rodzic powinien przede wszystkim być autorytetem i wzorem. Powinien kochać, ale też mieć odwagę stawiać granicę i wymagać oraz konsekwentnie i odpowiedzialnie kierować rozwojem dziecka, zwłaszcza, gdy wraz z wiekiem i dojrzewaniem skala problemów wzrasta. Wielokrotnie przekonałam się, że dzieci są bardzo spostrzegawcze i wiedzą doskonale, jak wpłynąć na rodzica. Często też obserwuję tak zwane „wyjście z roli” – nastolatek kieruje dorosłym, a, jak sądzę – powinno być odwrotnie.
Czy istnieją tematy, na które nie powinno się rozmawiać z nastolatkiem?
Rodzic, czy jakakolwiek inna osoba, nigdy nie powinna unikać „trudnych tematów.” Moim zdaniem należy rozmawiać na wszystkie tematy i omawiać różne sprawy z gatunku „tabu.” Oczywiście rozumiem, że nie wszyscy decydują się na tego rodzaju rozmowy z uwagi na własne ograniczenia, brak wiedzy, czy też zwyczajnie skrępowanie. Jednak każdy rodzic powinien odpowiadać dziecku na każde jego pytanie, bowiem, nie znając na nie odpowiedzi, młody człowiek może popełnić w życiu błąd.
Młodzieży należy ufać bezgranicznie czy jednak mieć ograniczone zaufanie? Jeśli tak, to gdzie przebiega ta granica?
„Z zaufaniem jest jak z zapałką. Dwa razy tej samej nie można zapalić” – z takim definiowaniem zaufania spotkałam się ostatnio. Generalnie w życiu obowiązuje zasada ograniczonego zaufania, nie tylko w relacjach z młodzieżą. Mało kto dzisiaj wierzy w tak zwane „słowo honoru”. Gdyby tak było, nauczyciel nie musiałby sprawdzać wiedzy ucznia, bo wystarczy, że uczeń zapewniłby, że umie i potrafi. A jednak życie idzie w kierunku, by sprawdzić wiedzę i umiejętności. Zatem granica między nieograniczonym zaufaniem a zaufaniem czujnym i „dyskretnie kontrolującym” niestety istnieje.
Na co nie powinno się pozwalać współczesnym nastolatkom?
Z nastolatkami jest tak, że chcą być dorosłe już dziś, a najlepiej teraz. Już sam zakaz, jak sądzę, wzbudza chęć sprawdzenia, co mi wolno, a czego robić nie należy. Nie odkryję Ameryki, jeśli powiem, że nie powinno się pozwalać młodzieży na dostęp do wszelkiego rodzaju używek. Jest to jednak kwestia respektowania obowiązującego w naszym kraju prawa.
Co poradziłaby Pani rodzicom, którzy mają problemy ze swoimi dorastającymi dziećmi?
Trzy kwestie chciałabym poruszyć, będące nie tyle radami, co moimi spostrzeżeniami z dotychczasowej pracy z młodzieżą. Żaden rodzic nie jest sam w obliczu problemów, jakie sprawia dziecko, ale to on ponosi odpowiedzialność. Ze strony szkoły i różnych instytucji każdy z rodziców znajdzie wsparcie w trudnej sytuacji, pod warunkiem otwartości na współpracę. Jednak należy pamiętać o tym, iż rolą szkoły jest wspieranie, a nie wyręczanie rodzica. Z odpowiedzialnością rodzicielską wiąże się również to, by pozwolić nastolatkowi dorosnąć, dopuścić porażki i sukcesy, ale być zawsze przy dziecku i dać mu odczuć, jak ważne i kochane jest przez rodziców.
Jakich rad udzieliłaby Pani współczesnym nastolatkom?
Na to pytanie chcę odpowiedzieć troszkę przekornie. (śmiech) A czy tak naprawdę w dzisiejszych czasach ktoś jeszcze słucha rad?
Gdyby jakimś cudownym zrządzeniem losu nastolatki chciały posłuchać nie tyle rad, co przemyśleń, brzmiałyby one tak:
Jutro nie będziesz już taki sam, jak dziś, – zatem wiedz, co robisz. :)
Możesz znacznie więcej niż Ci się wydaje. :)
Nie bój się być sobą, bo jak jesteś sobą – to nie masz konkurencji. :)
Nawet, gdy wydaje Ci się, że coś jest niemożliwe, to możesz coś zrobić – na przykład możesz zmienić myślenie. :)
Pamiętaj, że nie ma sytuacji bez wyjścia, są jedynie przeszkody do pokonania. :)
Jakich wartości życiowych powinien nauczyć się każdy dojrzewający człowiek?
Moim zdaniem wartości, które są ponadczasowe i zawsze „trendy”, to:
wiara we własne możliwości,
uczciwość wobec siebie i innych,
odpowiedzialność w szerokim tego słowa znaczeniu,
otwartość na świat i zmiany, jakie nieustannie dyktuje życie
poczucie humoru.
To było ostatnie pytanie. Dziękuję bardzo za poświęcony mi czas. Rozmowa z Panią była prawdziwą przyjemnością.
To ja dziękuję, że mogłam odpowiedzieć na te pytania. Mam nadzieję, że moje odpowiedzi wpłyną na rozwój młodych ludzi i ich relacje z rodzicami.
Dzięki rozmowie z panią M.Czarny uświadomiłam sobie, jak dużo błędów popełniałam. Polecam przeczytanie tego dialogu każdemu, kto ma w rodzinie nastolatka lub sam nim jest. Mam nadzieję, że ten wywiad otworzy im oczy na wiele spraw i pozwoli na osiągnięcie jak najlepszych relacji rodzic – dojrzewające dziecko.
Komentarze ( )