„Jak ocalał świat” – ciąg dalszy
Zainspirowana opowiadaniem Stanisława Lema postanowiłam dopisać ciąg dalszy, czy udało mi się, osądźcie sami
Klapaucjusz wraz z Trurlem stali wpatrzeni w świat pełen dziur, które zrobiła maszyna na polecenie Klapaucjusza. Trurl był pełen satysfakcji, ponieważ udowodnił swemu koledze, że maszyna, którą skonstruował jest genialnym wynalazkiem, ale jednocześnie był zmartwiony wyglądem obecnego świata. Zaczął się zastanawiać, jak można to naprawić. Klapaucjusz był pod wrażeniem, a jednocześnie nie chciał uwierzyć w to, co się właśnie stało. Przez jego ingerencję świat wyglądał tak strasznie. Nie było już pięknego nieba, jedynie księżyc i gwiazdy. Był przerażony, świat zmierzał ku zagładzie. Stał wpatrzony w otaczający go chaos.
– I co teraz Klapaucjuszu? Widzisz, co narobiłeś? – zapytała maszyna.
– Co ja narobiłem? – krzyknął oburzony, po czym dodał – To ty to zrobiłaś!
– Ależ skąd. To ty wydałeś mi rozkaz. To twoja wina – odpowiedziała maszyna.
– Nie, nie i jeszcze raz nie. To nie moja wina. Jesteś beznadziejną stalową puszką – krzyknął oburzony Klapaucjusz.
– Nie możemy się teraz kłócić. Musimy pomyśleć, jak to naprawić. Nie zmienia to jednak faktu, że to Twoja wina Klapaucjuszu, mój drogi przyjacielu – powiedział Trurl, patrząc z przerażeniem na to, co się dzieje wokoło.
– Jak masz zamiar naprawić swój błąd? –zapytała maszyna.
– Jak to jak? – zapytał – Musisz ponownie stworzyć te wszystkie rzeczy.
– Ależ Klapaucjuszu, chyba zapomniałeś, że potrafię wszystko na N , a większość z tych rzeczy zaczynała się na inną literę. Bardzo mi przykro mój drogi, ale musisz wszystko jeszcze raz przemyśleć – odpowiedziała maszyna, poruszając stalowymi ramionami.
– Mam pomysł. – odezwał się Trurl – Możemy przecież tak ustawić maszynę, aby tworzyła także rzeczy zaczynające się na inne litery. Jednak nie jestem w stanie samemu tego dokonać. Klapaucjuszu, musisz mi pomóc, razem powinniśmy sobie poradzić.
– Dobrze, ale nie myśl, że jesteś ode mnie lepszy. Mój intelekt jest z pewnością większy od twojego – odpowiedział Klapaucjusz.
– Ech … Nie masz racji, ale nie chcę się teraz z Tobą kłócić. Musimy zabrać się do pracy – odpowiedział Trurl.
Nakazał maszynie, aby zeszła do pracowni i zaczekała tam na nich. Po paru minutach Trurl wraz ze swoim przyjacielem przygotowali niezbędne im do pracy narzędzia i zaczęli ustawiać maszynę. Po wielu godzinach ciężkiej pracy maszyna była gotowa. Trurl wraz z Klapaucjuszem wzięli ją i wyszli na dwór. Stanęli na środku ulicy i uruchomili swoje dzieło.
– Maszyno, masz naprawić to wszystko. Masz stworzyć z powrotem rzeczy, które zniknęły – rozkazał Trurl.
Maszyna zaczęła stwarzać wszystko od nowa, na dodatek rzeczy, które się pojawiały były znacznie większe i lepsze od poprzednich. Po paru minutach na niebie pojawiło się słońce i chmury, ptaki zaczęły śpiewać. Wszystko wróciło na swoje miejsce.
Właśnie. Wszystko wróciło do normy. I wtedy Klapaucjusz i Trurl znowu zaczęli się kłócić o to, który z nich jest lepszym wynalazcą.
– Maszyno, skoro teraz potrafisz wszystko, to rozkazuję Ci, abyś miała uczucia – powiedział Klapaucjusz.
Był przekonany, że ta metalowa puszka nie da rady. Jednak się pomylił. Maszyna zaczęła dymić i iskrzyć, a potem opuściła swoją metalową głowę i poszła do domu Trurla.
Wynalazcy zostali na dworze i zaczęli się znowu kłócić. Tymczasem maszyna siedziała z opuszczoną głową, a z jej lampek, które były jej oczami, wypływał olej. Kto by uwierzył w to, że maszyna płacze, że ma uczucia. Siedziała smutna na podłodze, bo przecież nikt jej nie podziękował, że naprawiła świat.
Tymczasem Trurl wraz z Klapaucjuszem zaczęli się szarpać na dworze.
– Udowodnię Ci, że jestem od Ciebie lepszy – wykrzyczał Klapaucjusz.
– Jeszcze zobaczymy – odpowiedział mu Trurl.
Klapaucjusz wrócił do domu zdenerwowany i zaczął obmyślać, jak ma udowodnić Trurlowi, że jest lepszym od niego wynalazcą. Skonstruował robota podobnego do tego, którego stworzył Trurl i poszedł się pochwalić swoim dziełem.
Wynalazca wraz z maszyną Roxy 01 zapukał do drzwi Trurla. Po paru minutach drzwi otworzyła maszyna Trurla, a za nią stał Trurl. Wyszli przed dom i zaczęli rozmawiać.
– Widzisz przyjacielu. Ja również potrafię stworzyć coś niezwykłego. Oto Roxy 01 – powiedział dumny Klapaucjus.
– To jest niezwykłe ? Jesteś śmieszny, moja maszyna jest lepsza – odpowiedział Trurl.
Maszyna Trurla lekko się wychyliła i zaczęła patrzeć na Roxy 01.
– Jestem lepszy! – krzyknął Klapaucjusz.
– Tak? Ciekawe, czy ten metalowy kubeł jest wytrzymały – powiedział, po czym wziął młotek i zniszczył maszynę wynalazcy.
Klapaucjusz nie mógł uwierzyć w to, co się właśnie stało, nie mógł mówić. Był tak bardzo zdenerwowany. Maszyna Trurla zaczęła wydawać dziwne dźwięki, zaczął wyciekać jej olej i śrubki zaczęły się same odkręcać. Po paru chwilach przed domem stali wynalazcy, a obok nich leżały tylko kawałki metalu.
Mężczyźni byli tak źli, że już się nawet do siebie nie odzywali. Zostawili zepsute maszyny i poszli do swoich domów.
Rano Trurla obudził hałas. Szybko założył szlafrok i kapcie, a potem wybiegł przed dom. Nie wierzył własnym oczom. Przed nim stały dwa roboty trzymające się za swoje metalowe ręce. Był tak zdziwiony, że nie wiedział, co się dzieje, stał jak słup soli, a później zemdlał.
Dwa zakochane w sobie roboty udały się do parku. Usiadły na brązowej ławeczce i popijały środek przeciw rdzy. Widocznie nawet roboty mogą mieć uczucia.