1146483_703848253019223_4689840784024866185_n.jpg
Cześć! Oto i ja w muzeum techniki

Autorkami tekstu są: Anna Suska, Katarzyna Prędka, Anna Urbańska

We wtorek, 21 października 2014 roku, po głębokim kryzysie spowodowanym bardzo wczesną pobudką, wyjechaliśmy o godzinie 6:00 z parkingu przy ul. Ściegiennego. Od razu skierowaliśmy się na zachód, w stronę Odry, do przejścia granicznego Świecko – Frankfurt. Około 17:00 byliśmy już
w Berlinie. Godzinę później mieliśmy niepowtarzalną okazję uczestniczenia we mszy św. w języku niemieckim w Katedrze św. Jadwigi Śląskiej. W trakcie kazania tłumaczem została niezawodna Siostra Maristella. Ksiądz był bardzo szczęśliwy, że kielecka młodzież odwiedziła Berlin. Zaskoczył wszystkich znajomością kilku polskich zwrotów. Po mszy udaliśmy się na spacer ulicami Berlina, by podziwiać jego uroki nocą i móc zrobić wiele fantastycznych zdjęć.

Następnego dnia, mimo pochmurnej pogody, wyruszyliśmy na podbój Berlina. Spacerowaliśmy przez pięć godzin, aż w pewnym momencie naszym oczom ukazał się Pergamon – monumentalna budowla skrywająca zabytki kultury z całego świata.
Tego samego dnia zwiedzaliśmy Muzeum Terroru wraz z wystawą o powstaniu warszawskim i filmem „Miasto Ruin”, który wstrząsnął wieloma osobami.

W czwartek rano podziwialiśmy Pałac Charlottenburg wraz z jego pięknymi, jesiennymi ogrodami. Następnie dotarliśmy do Muzeum Kultury Żydowskiej, gdzie podzieliliśmy się na dwie grupy – jedną
z niemieckojęzycznym przewodnikiem, a drugą z polskojęzycznym. Poznaliśmy tam, przede wszystkim, kulturę tego narodu i nazwiska znanych osób pochodzenia żydowskiego. Późnym popołudniem fani techniki mogli cofnąć się w czasie w Muzeum Historii Techniki w Berlinie. Zaczynając od krawiectwa
i modelarstwa, przez pociągi i samoloty, a kończąc na niezwykłej – zajmującej aż trzy piętra – wystawie poświęconej żeglarstwu.

W piątek wczesnym rankiem ruszyliśmy w podróż do Poczdamu. Był to czas na ładowanie baterii
i uzupełnienie braków snu wywołanych wczesnym wstawaniem. Mieliśmy aż dwie godziny! Po drodze, jeszcze w Berlinie, obejrzeliśmy – niestety tylko przez szyby autokaru – East Side Gallery, część muru berlińskiego pomalowaną przez artystów z całego świata. W Poczdamie największe wrażenie wywarła na nas rezydencja letnia Fryderyka II Wielkiego – pałac Sanssouci.

Ostatni dzień był najbardziej wyczekiwany przez wszystkich. Mogliśmy w końcu wejść na kopułę Reichstagu i zwiedzić dzielnicę rządową Berlina z Bramą Brandenburską na czele! Widoki niesamowite, zwłaszcza, że wysokość wynosiła aż 47 metrów! Około 13:30 byliśmy w drodze powrotnej do domu, a dziewięć godzin później witaliśmy się z rodzicami. Wycieczka pozostała już tylko wspomnieniem.

Pomimo barier językowych, bólu stóp spowodowanym niezliczoną ilością przebytych kilometrów, miliardów kółek zrobionych autokarem po Berlinie i codziennego wstawania przed wschodem słońca, atmosfera była wspaniała, a dobre humory nas nie opuszczały. Wszystko to dzięki naszemu kierowcy – didżejowi, Panu Robertowi oraz zawsze niezawodnemu Panu Marcinowi – pilotowi. Oczywiście, nic by się nie udało bez naszych ukochanych opiekunek – s. Maristelli, s. Marii Józefy oraz p. Fatygi, które po mistrzowsku znosiły wszystkie kaprysy i rozwiązywały każdy problem. Ten wyjazd, na pewno zapadnie nam w pamięć. Z niecierpliwością oczekujemy kolejnych.

Przyjaciółki GdzieWiczka, Mama, Caryca i Sasha (czyli ja) Sasha, Inga, GdzieWiczka, Mama, Caryca Imprezowo Wielka Sasha dokumentuje Zmęczone postanowiłyśmy odpocząć.