Początek sezonu nieudany dla teamu Williamsa. Fantastyczny początek Mercedesa i Ferrari.
W miniony weekend, 15 – 17 marca, odbyło się GP Australii. Po ośmioletniej przerwie do ścigania się powrócił Robert Kubica. Polak, mimo wielu przeszkód, dopiął swego i wystartował. Z każdymi kolejnymi zawodami Polak powinien osiągać wyższe lokaty.
“Drugi debiut”
Robert Kubica stwierdził, iż jego powrót do Formuły 1 to “drugi debiut”. Powiedział, że zmieniło się zbyt wiele, by mówić o powrocie do tego samego lub zbliżonego bolidu. Zmieniły się też przepisy i reguły. Kubica zajął 17. miejsce w Grand Prix Australii, choć w kwalifikacjach uzyskał najgorszy czas. Za Polakiem znaleźli się “wyautowani” Romain Grosjean z Hassa, ponieważ mechanicy źle dokręcili koło; Carlos Sainz z McLarena nie ukończył wyścigu, gdyż bolid podczas wyścigu się zapalił. Ostatnim, który nie dojechał do mety, był Daniel Ricciardo. Chwilę po starcie wjechał na pobocze, trafił na jakieś nierówności i, mimo napraw bolidu na pit-stopie, po kilku okrążeniach został wycofany z rywalizacji.
Lepiej być nie mogło
Pierwsze dwie lokaty zajęli zawodnicy Mercedesa. Luis Hamilton był drugi, a wygrał Valterri Botas. Team nie mógł sobie tego lepiej wymarzyć. Sam Bottas był zaskoczony tak dobrym rezultatem i nie wiedział, co powiedzieć po wyścigu. W tle dało się zauważyć smutek czy też dobrą minę do złej gry Estebana Ocona. Były zawodnik Force India (obecnie Racing Point) jest pierwszy na liście kierowców Mercedesa i dla niego nie był to powód do zadowolenia, gdyż na razie nie będzie mógł się ścigać. Warto przypomnieć, że w jego miejsce przyszedł Lance Stroll. Syn właściciela obecnego Racing Point. Trzeci był Max Verstappen z Red Bulla. Ferrari również nie może zbytnio narzekać, choć ekipa obeszła się smakiem podium – Sebastian Vettel był czwarty, a Charles Leclerc piąty.
Kłopoty Williamsa
Team Kubicy zajął kolejno 16. i 17. miejsce, a więc na metę dojechali jako ostatni. George Russel był bliski zdublowania Polaka na torze, ale ostatecznie się to nie udało. Obydwaj, a w szczególności Polak, narzekali na bolid. Biało-Czerwony narzekał na samochód, że nie jest konkurencyjny. Inżynierzy Williamsa zapowiedzieli, że robią, co mogą, aby bolid stał się lepszy, oczywiście w sezonowych granicach przepisów.
Gorąco w zespole Hassa
Na Netflixie pojawiła się seria “Formuła 1 – jazda o życie”. Pokazano tam wszystkie detale i sukcesy od kulis. Choć to serial dokumentalny, to trzyma w napięciu. Dlaczego zatem o tym wspominam? Na początku sezonu w GP Australii 2018 dwa bolidy Hassa musiały opuścić tor, gdyż mechanik nie dokręcił kół. Gdy szef zespołu, Gunther Steiner, “spowiadał się” właścicielowi, Gene Hassowi, z błędów, które popełnili, użył sformułowania: “[..] wyglądaliśmy jak banda frajerów/idiotów” (w zależności od tłumaczenia). Gdyby wtedy ktoś powiedział, że za rok bolid Hassa będzie musiał opuścić tor właśnie przez koło, to prawdopodobnie zostałby wyśmiany. Jednak ta “sztuka” udała się Hassowi. Romain Grosjean miał szansę na wysoką lokatę około szóstego miejsca, jednak przez mechaników do mety z teamu dojechał tylko Szwed – Kevin Mangussen.
Rozczarowanie w Renault
Po sezonie 2018 do Reanult przeszedł Daniel Ricciardo. Max Verstappen stworzył nadmierną konkurencję i stał się “oczkiem w głowie” Red Bulla. Ricciardo stwierdził, że nie będzie jeździł dla teamu Red Bulla i podpisał kontrakt z największym rywalem Red Bulla – Renault. Pierwszego wyścigu nawet nie ukończył, a Verstappen był trzeci. Po starcie podczas manewru wyprzedzania wyjechał poza tor i uszkodzenia bolidu były tak duże, że po pit-stopie i powrocie na kilka okrążeń musiał zjechać z toru.
Następne zmagania F1 odbędą się w weekend 29-31 marca 2019r. Będzie to Grand Prix Bahrajnu.
Źródło zdjęcia: https://pixabay.com/pl/photos/ferrari-formu%C5%82a-1-fernand-alonso-f1-490617/
Komentarze ( )