Podziemne miasto Osówka, a ja w nim.
W czasie jednych z wakacji byłem w podziemnym mieście. Osówka to góra w południowo – zachodniej Polsce w Górach Sowich, cała porośnięta lasem.
Góra jak wiele innych, ale to co zobaczyłem w jej wnętrzu, mnie zaszokowało. Zobaczyłem imponujące hale, korytarze, wielkie wyrobiska, wartownię z okienkami strzelniczymi, chodniki, urządzenia i broń. Całe wnętrze to część kompleksu Rise, realizowanego przez hitlerowców.
Podziemne miasto Osówka to jedna z najbardziej tajemniczych atrakcji Dolnego Śląska. Do dziś nie wiadomo, do czego miało służyć. Sztolnie i komory drążono za pomocą materiałów wybuchowych, umieszczanych w otworach skalnych, urobek wywożono na powierzchnię kolejkami wąskotorowymi, a komory wzmacniano obudowami żelbetonowymi.
Do zwiedzania udostępniono 1800 m korytarzy, które tworzą podziemny labirynt. Było to przedsięwzięcie realizowane na ogromną skalę i w wielkiej tajemnicy. Wszystkie roboty wykonywane były przez więźniów z obozu Gross Rosen. Byli oni ciągle wymieniani, gdyż z wycieńczenia ciężką pracą przeżywali najdłużej do dwóch miesięcy, więc nie było trudności z dochowaniem tajemnicy.
Gdyby ten projekt został dokończony, podziemne miasto mogło pomieścić do 20 tysięcy ludzi. Zwiedzanie tego kompleksu wywołało u mnie mieszane uczucia. Z jednej strony byłem zachwycony i zdumiony, że takie przedsięwzięcie mogło być wykonane przez człowieka w skałach, ale to po chwili przerodziło się w smutek.
Zrozumiałem, że kosztem tysięcy ludzkich istnień, pracujących w nieludzkich warunkach, realizowano szaleńczy plan Hitlera, ogarniętego żądzą władzy w celu dominacji nad światem. Nie potrafię jednak zrozumieć niemieckich żołnierzy, pilnujących więźniów w końcowym okresie wojny. Przecież wiedzieli, że zbliża się koniec wojny, a mimo to do końca ślepo wykonywali swoje zadanie.
Na przykładzie Osówki zrozumiałem, że jeden człowiek może zmienić losy świata.