Piękny ten nasz kontynent …
Nie pamiętam Europy z czasów przed powstaniem Unii Europejskiej, ale według tego co słyszałem w opowieściach swobodne poznawanie innych krajów nie było takie łatwe. Co więcej jak wspominał tata, zanim było lepiej musiało być trudniej i ślady tego trudu także są widoczne w krajach dzisiejszej Unii Europejskiej. Dziś do wyjazdu wystarczy dowód osobisty, kilka euro na pamiątki i niezbyt wiele pieniędzy na bilet lotniczy lub autokarowy i możemy poznać ją od Portugalii po Estonię .
Mój tata postanowił kilka lat temu, że korzystając z możliwości wcześniejszego zakupu tanich biletów pokaże mi kilka ciekawych miast w Europie. Dobrze by byłyby to stolice krajów członkowskich – dodałem. Do pomysłu dołączyła się siostra i zaczęło się robić ciekawie.
Wyjazd, powrót i samo zwiedzanie to najczęściej 1-2 dni, w czasie których wszystko dokładnie zaplanowane i rozpisane na kartkach i w telefonach łącznie z rozkładami miejscowych środków komunikacji.
Można … pewnie, że tak. Warunek to dobry humor i wygodne obuwie. Nie zaszkodzi poznać kilka słów w języku kraju, do którego się wybieramy, bo angielski nie wszędzie wystarczy.
Zwiedzając w ten sposób Europę, a mając już wiele wycieczek po Polsce za sobą, dowiedziałem się, że pomimo różnych języków, a czasem wyznań nasz kontynent jest zupełnie wymieszany architektonicznie.
Polski król Stefan Batory był Węgrem, a Bathory Stefan utca to jedna z ważniejszych ulic w Budapeszcie. Prezydent Republiki Czeskiej Tomasz Garrique-Masaryk tak samo szanowany jak nasz Marszałek Piłsudski też jeździł konno. W katedrze cesarskiej w Aachen (Niemcy) stoją figury świętego Władysława – króla Węgier oraz świętego Adalberta (Wojciecha) biskupa gnieźnieńskiego. Pałace w Mosznej i Pławniowicach budowane i fundowane były przez Ślązaków o niemieckim rodowodzie, w Krakowie czy Łodzi nie brakuje dóbr zaprojektowanych przez Niemców, Austriaków, Żydów różnych narodowości oraz Rosjan.
Jak przystało na środek Europy, kto podróżował z północy na południe, albo z zachodu na wschód i miał wiedzę i “fach w ręku” wkładał w nasz kraj swoje pomysły. Dziś my jeździmy ze swoistą rewizytą, by poszukać polskich śladów za granicami, których nie ma, a których ślady można znaleźć w najmniej oczekiwanych miejscach.
Komentarze ( )