Myśle, że te opowiadanie uświadomi nam trochę, że osoby z zespołem downa, nie są wcale gorsze od nas.

Drogi pamiętniku, chciałam tu opisać o tym, jak w mojej szkole zmieniło się postrzeganie osób mających Downa.
A więc zacznę od początku.
Mój brat Wiktor choruje choruje na zespól Downa, ale wciąż jest niesamowitą osobą, jest wesoły i cieszy się każdym dniem jakby był on ostatnim dniem w jego życiu, ale ludzie w naszej okolicy nie rozumieją, że to tylko choroba a nie jakiś wyrok. W szkole często się z niego wyśmiewają, wytykają palcami, unikają go itp.
Z tego powodu zrobiło mi się przykro, dlatego postanowiłam w naszej szkole przeprowadzić akcję ,, Down obok mnie”
Na początku poszłam z tym pomysłem do mojej wychowawczyni, która oczywiście mnie poparła, ona też próbowała poruszyć ten temat, lecz niektórzy są po prostu uprzedzeni do ludzi chorych czy niepełnosprawnych.  Ja się tym nie przejmowałam ,wiedziałam, że mi się uda, na pewno nie miałam zamiaru się poddać. Było to ważne nie tylko dla mnie ale i dla wielu osób, który cierpią z powodu takich prześladowań. Zaczęłam przygotowania do mojego ,,apelu”
Ciężko mi było poruszać taki temat ,który miał dla mnie osobiste znaczenie, ale po kilku dniach pracy, udało mi się.
Kiedy wreszcie nadszedł dzień mojego wystąpienia, byłam bardzo zdenerwowana jednocześnie bardzo pewna siebie, wiedziałam ,co chce osiągnąć i zamierzałam tego dokonać.
Gdy przemawiałam do całej szkoły ,starałam się nie okazywać mojej tremy, byłam  trochę zdenerwowana, ale pewna,że chce to zrobić.
Podczas wygłaszania swojej mowy dawałam z siebie wszystko, ukazywałam wszystkie emocje, jakie miałam w sobie, smutek, radość, zdeterminowanie i  przerażenie.
Po kilkunastu minutach moje wystąpienie wreszcie się skończyło, potem zapadła cisza, chyba moje serce na chwile przestało bić ,nagle usłyszałam gromkie brawa. Na początku nie wiedziałam ,co się stało, ale w końcu zrozumiałam ,wszystkim podobało się, rozejrzałam się po całej sali, w oczach kilku osób widziałam ,jak zbierają się łzy.
Poczułam się z siebie taka dumna, udało mi się, powiedziałam ,to co chciałam i myślę nawet, że przekonałam parę osób do ludzi z zespołem downa.
Następnego dnia, gdy  z bratem szliśmy do szkoły, otoczyła nas grupka osób, zaczęły przepraszać go za swoje głupie zachowanie za swoje uprzedzenia. A więc jednak udało się wykonałam swoją misję, może dla niektórych wydawało by się, że ludzie z dnia na dzień nie zmienią swoich poglądów to jednak moja historia wydawała by się dowodem na to, że jednak jeśli się czegoś tak naprawdę chcę, to można tego dokonać.
I mam jeszcze tylko jedną radę czy raczej prośbę dla tych, którzy może będą to kiedyś czytać : nie oceniajcie ludzi po tym, jak wyglądają, czy jak się ubierają, co lubią robić a przede wszystkim nie należy odtrącać ludzi chorych nie tylko na zespól downa, to też są ludzie tacy sami jak my, czasami nawet i lepsi od nas, mogą nas nauczyć sympatii, współczucia czy tak bardzo trudnej sztuki wybaczania.

Autor Maria Suchcicka