Szczerze mówiąc, miałem wielką nadzieję, że nie będę musiał kolejnego takiego artykułu kreować. Jednak pandemia jest tematem, który od kilkunastu miesięcy pozostaje nieodzowną częścią naszej codzienności. To temat, który niezmiennie wraca jak bumerang, dlatego postanowiłem podzielić się swoimi kolejnymi kilkoma refleksjami. Życzę sobie oraz nam wszystkim, abym w następnym tekście pisał już tylko o wielkim szczęściu z tego, iż nasze życie wróciło do normy, a pandemia ustała…
Od pierwszego zamknięcia szkół minęło ponad 365 dni. Tak jak zwykle były one zmienne, wypełnione rozmaitymi zajęciami, zdarzeniami, chwilami smutku i radości. Jednak każdego dnia towarzyszyły nam liczby. Czasem większe, czasem mniejsze, ale cały czas “wisiały” nad nami, niczym czarne chmury deszczowe, czekające tylko, by rozpocząć ulewę. Można powiedzieć, że każdy dzień, tydzień, miesiąc był inny. Nie wszystko było nam wolno, w zależności od liczby zakażeń i zgonów, mogliśmy robić więcej lub mniej. Wszystko to po to, by wspomagać, ratować służbę zdrowia, by chronić siebie, bliskich czy nawet nieznajomych z ulicy. Jednak tego czasu utraconego, w tym niezwykle trudnym czasie, już nikt nam nie odda… To smutna i prawdziwa refleksja nad naszą codziennością, lecz druga strona medalu pokazuje nam, że i tak nie mieliśmy na to wpływu; a oprócz tego, a może nawet ponadto, przecież każde pokolenie musiało się z czymś zmagać – nawet jeśli nie takim samym, to równie ciężkim, a może i nawet dużo gorszym niż to, z czym nam przyszło się zmagać. I również te ‘inne’ pokolenia miały na to taki sam wpływ, jaki my mamy dziś.
Praca, szkoła, a pandemia
Myślę, że nikomu nie trzeba przypominać, iż największą zmianą jest praca i nauka zdalna. Nie w miejscu, w którym zwykle wykonywaliśmy nasze prace, ale z domu – zamknięci w czterech ścianach naszych pokojów. Nie chcę rozpisywać się nad tym, co tutaj się zmieniło, gdyż wszyscy doskonale wiemy, co takiego nie jest takie samo, jakim było. W każdym razie dziś, po tak długim okresie, jesteśmy w większości bardzo wyczerpani, lecz choć zdajemy sobie sprawę z tego, iż ktoś po drugiej stronie ekranu jest w podobnej kondycji psychicznej, nie staramy się go wspomóc, zrozumieć. Zbyt często myślimy o sobie, o własnych potrzebach i wymaganiach, a szkoda. Moglibyśmy jeszcze lepiej współpracować, byłoby nam łatwiej działać. Być może nawet bylibyśmy mniej zmęczeni, źli, sfrustrowani. Jednak wszystko zależy od nas, każda kolejna minuta i godzina. Nie jest jeszcze za późno, by umilić sobie czas, który nam pozostał w zdalnym działaniu. Nawet jeśli jutro pandemia dobiegnie końca, warto sprawić, by dziś było lepsze, piękniejsze.
Przyjaciele, gdzie jesteście?
Chyba jeden z największych problemów, jaki pojawił się w zaistniałej sytuacji to niemal całkowite zablokowanie kontaktów towarzyskich w świecie rzeczywistym. Pomijając fakt, iż siłą rzeczy coraz dłużej siedzimy w przestrzeni wirtualnej, nasze kontakty poza najbliższą rodziną ograniczyły się do pisania na komunikatorach czy rozmowach telefonicznych. W żadnym wypadku, mimo zaawansowanej technologii, na ten moment nie zastąpimy codziennych kontaktów rozmową telefoniczną. Przez tydzień można tak się komunikować, lecz po drugim tygodniu jest dużo gorzej, a rozmowa staje się trudniejsza, bardziej męcząca. Oczywiście nie przez cały czas siedzieliśmy w pełnym zamknięciu, jednak ostatnie miesiące to jedynie niewielki ułamek tego, ile razy rozmawialibyśmy ze sobą, gdyby wszystko było ‘normalnie’.
Zakrycie nosa i twarzy
Chwilę musiałem pomyśleć, jak najcelniej zatytułować ten akapit, a nie było łatwo, gdyż to jeden z najtrudniejszych temat do rozmów w kontekście naszej codzienności i jak wielkiej uległa ona zmianie. Od samego początku trwa gorąca dyskusja na temat obowiązku noszenia maseczki. O ile większość osób potrafi się dostosować, to spora grupa nie jest już tak skora do współpracy. To już nawet nie chodzi o zgodność czy niezgodność z prawem przepisu o noszeniu maseczki, bo taki argument najczęściej zdajemy się słyszeć. Skoro eksperci zalecają, przedstawiają wyniki badań, które jasno określają, iż tylko tak (oprócz szczepień) można walczyć z wirusem, to róbmy to! Dystans, dezynfekcja i maseczka. Trzy hasła powtarzane w kółko i do znudzenia od 12 miesięcy. Ja wychodzę z założenia, iż oczywiście nie muszę wierzyć w pandemię – jeśli nie chcę, to nie wierzę – mam do tego prawo. Jednak już z lekcji WOS-u wiemy, iż “nasza wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka”. Brzmi jak banał. Jednak nie każdy, choćby z szacunku na przykład dla pracowników sklepów, skory jest, by zasłaniać usta i nos. Właśnie ten brak szacunku dla zdrowia swojego i innych widoczny wielokrotnie, wart jest kilku refleksji…
Zatem, niestety, nie możemy zbyt wiele zrobić z obecną sytuacją. Musimy dalej wyczekiwać końca pandemii, który być może gdzieś pomału zaczyna być widoczny na horyzoncie. Tymczasem, dalej walczmy, wspierajmy służbę zdrowia i wspólnymi siłami nie dajmy się wirusowi – razem możemy więcej niż w pojedynkę!
Źródło zdjęcia: Pasażerów Maseczka Do Twarzy – Darmowe zdjęcie na Pixabay
Komentarze ( )