Krótkie opowiadanie zmuszające do rozmyślania o codziennych problemach osób w naszym otoczeniu.
Wczoraj odwiedziłam sklep spożywczy, stojący nieopodal mojego mieszkania. Stojąc w kolejce, nie zwróciłam uwagi na wchodzącą do środka kobietę. Ubrana była bardzo niechlujnie, miała potargane włosy, a pod oczami widniały fioletowe sińce.
Gdy kupowałam dwie bułki na śniadanie, usłyszałam przez przypadek, jak nieznajoma rozmawiała z drugą sprzedawczynią, prosząc ją o jednodniową pomoc w sklepie.
Opuściłam sklep, zastanawiając się nad tym, co widziałam.
Dzisiaj, wychodząc na spacer, zauważyłam tą samą kobietę w parku. Nie była jednak sama. Towarzyszyła jej dziewczynka.
Zauważyłam, że nieznajoma trzymała w rękach misia i czekoladę. Mała była wyraźnie zachwycona, przyjęła prezenty i pobiegła z nimi do koleżanek grających w klasy. Podeszłam do kobiety. Na jej ttwarzy widniał promienny uśmiech.
– Dzień dobry – przywitałam się uprzejmie.
– Oh, dzień dobry – odpowiedziała, odrywając spojrzenie pięknych, błękitnych oczu od dziewczynki. – Widzisz tę dziewczynę?
Kiwnęłam twierdząco głową. Kobieta kontynuowała:
– To moja córka. Spotkała mnie pani wczoraj w niewygodnej sytuacji. Straciłam pracę, a moja córka ma dzisiaj urodziny. Chciałam jej zrobić niespodziankę – wyjaśniła ze stoickim spokojem, a ja wzruszyłam się, usłyszawszy jej słowa.