W dniach 14 – 16 września 2018 r. odbyły się Międzynarodowe Mistrzostwa Polskiego Stowarzyszenia Klasy Optimist (MMPSKO).
Do Dziwnowa zjechali się zawodnicy z całej Europy i nie tylko! Zwycięzcą został Szwed, drugi był Polak, a najniższy stopień należał do reprezentanta Niemiec.
Zacznijmy może od wyborów…
W sobotę, 15 września br., wygasła kadencja Prezydenta PSKO, którym dotychczas był członek Jacht Klubu Wielkopolskiego, p. Tomasz Figlerowicz. To on wprowadził dwu-kadencyjność i po tym okresie piastowania tej zaszczytnej funkcji musiał ustąpić. Nową głową naszego stowarzyszenia został p. Artur Burdziej. Tata jednej z zawodniczek Baltic-u Dziwnów, dotychczas w zarządzie był z ramienia rodziców – jak wiele osób twierdzi: “Odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu”. Dziękujemy p. T. Figlerowiczowi za tę kadencję.
Ale wróćmy może do regat… Zaczniemy od akwenu…
Obszarem tych regat była Zatoka Pomorska na Morzu Bałtyckim, natomiast Jezioro Dąbie zostało wybrane jako rezerwowe, gdyby Komisja Sędziowska pod przewodnictwem p. Ewy Jodłowskiej podjęła decyzję, że na morzu wieje za mocno. Generalnie w ciągu tych regat nie miałem okazji pływać przy wietrze północnym – gdy wiatr ma taki kierunek, jest największa fala. Dominowały wiatry zachodnie.
Teraz zawodnicy…
O tym wątku warto wspomnieć, bo choć w stawce dominowali Polacy, to nie zabrakło młodych adeptów żeglarstwa z innych państw. Zjechał się tu tzw. top północnej Europy. W rywalizacji udział brali żeglarze z: Polski, Litwy, Rosji, Niemiec, Czech, Białorusi, Finlandii, Szwecji, Norwegii, Irlandii, Dani, Włoch oraz zawędrował do nas przedstawiciel Tajlandii. Wszyscy obecni na tych regatach prezentowali bardzo wysoki poziom wyszkolenia technicznego oraz wykształcenia taktycznego. Jednym słowem byli tu najlepsi z najlepszych.
O naszym wyjeździe…
Na kwaterach w Dziwnowie zameldowaliśmy się ok. godziny 22.30 w środę, 12 września. Oczywiście, poszliśmy spać, bo przecież byliśmy zmęczeni podróżą, zresztą w mroku i tak nic nie dało się robić.
Czwartek, 13 września 2018 r.
Ok. godziny 8.00 mieliśmy pobudkę, dziesięć minut później zameldowaliśmy się u trenera na rozruch – trwał on ok. 15 minut, potem wzięliśmy rzeczy do pływania oraz rzeczy na zmianę, w przypadku ewentualnej kąpieli. Słońce z każdą minutą grzało coraz mocniej – czwartek był najcieplejszy i najsłoneczniejszy ze wszystkich dni, termometr wskazywał ok. 25 stopni Celsjusza. Wkrótce potem, po odstawieniu przyczepy z łódkami, pojechaliśmy na śniadanie. Jeszcze przed godziną 9.30 byliśmy w porcie (Marinie Dziwnów) i pracowaliśmy przy sprzęcie. Mniej więcej ok. godziny 11.00 trener wydał komendę, która brzmiała tak: “Do wozu i przebrać się na wodę”. Oczywiście posłusznie wykonaliśmy polecenie. I o godzinie 11.40 zaczęła się krótka, teoretyczna odprawa. W samo południe zaczęliśmy wodować łódki. Jednak dostanie się na morze nie było łatwe… Jeśli spojrzymy na mapę, zauważymy rzekę – Dziwną. To był nasz dopływ do akwenu “Alfa”. W zależności od pływów, albo wędruje z morza, albo do morza. Oczywiście, żeby było śmieszniej, to rzeka płynęła z morza, więc trener musiał nas codziennie wyholowywać. Nie było innej opcji, prąd był zbyt silny. Nie wiało zbyt mocno, ale była tak piękna, ciepła pogoda, że byłem za bardzo podniecony, by się tym przejmować. W końcu pierwszy raz byłem na morzu, ta przestrzeń… Nie do opisania uczucie… Wszystko to przeniknięte myślą: “Wow, jestem na morzu”. Mogłem się przekonać, jak bardzo we znaki daje się fala, szczególnie, gdy nie odpowiada rzeczywistej sile wiatru, tylko jak w tym przypadku, akwen jest zafalowany po poprzednim, dość wietrznym dniu. Byłem zachwycony, naprawdę żeglowanie na morzu jest nieprawdopodobnie super. W kanale rzeki byliśmy ok. godziny 14.30, spłynęliśmy do mariny. Przygotowaliśmy sprzęt do nocowania i pojechaliśmy do pokojów się przebrać i odświeżyć się, a następnie wybraliśmy się na obiad. Ok. godz. 16.15 wróciliśmy na kwatery, na grę na dworze mieliśmy godzinę i 45 minut. Po upływie tego czasu trener, zgodnie z planem, zabrał nas na zgłoszenia do regat. Wówczas, gdy wszystko było gotowe, pojechaliśmy nas na plażę, była godzina 19.00 i lodowata woda, ale nic nas nie powstrzymało od kąpieli… Później jeszcze „zaliczyliśmy” sklep, pojechaliśmy na kwatery, gdzie okazało się, iż tuż pod nosem znajduje się niewielki sklepik. Tak upłynął czwartek.
Piątek, 14 września 2018 r.
Tym razem wcześniej, bo w okolicach godziny 7.30, była pobudka. O 7.45 nastąpił rozruch, a już pół godziny później byliśmy na śniadaniu. Około godziny 8.40 poszliśmy rzucić okiem na morze. Już przed godziną 9.00 dotarliśmy do portu. Zajęliśmy się sprzętem, podczas gdy trener był na odprawie z sędzią głównym. O 9.45 trener powiedział: “Dobra, ekipa, idziecie się przebrać, a ja sprawdzę sprzęt”. Podczas, gdy trener wnikliwie kontrolował nasze żaglówki, my się ubraliśmy. O 10.00 KS wywiesiła flagę “D” MKS – można schodzić na wodę. Od razu zrobił się chaos, ponieważ wszyscy jak najprędzej chcieli płynąć. Równo z godziną 10.55 rozbrzmiał sygnał ostrzeżenia do pierwszego wyścigu. Stawka 268 zawodników rozbita została na grupy: Żółtą, Niebieską (w której byłem), Czerwoną oraz Zieloną – w takiej kolejności startowano przez cały weekend. Ok. godziny 14. 30 skończył się wiatr. Sędziowie od rana, dzięki prognozom, wiedzieli, że tak ma się stać, więc starali się rozegrać jak najwięcej wyścigów. I tak, pierwsze dwie grupy miały dwa wyścigi, a pozostałe po jednym. Zgodnie z zapisem z Instrukcji Żeglugi na sobotę nie nastąpiła zmiana grup. Po pierwszym dniu byłem 179. Dalej, po powrocie i uszykowaniu sprzętu do nocowania, pojechaliśmy na obiad. Po drodze jeszcze wstąpiliśmy do sklepu i pojechaliśmy do pokojów. Zaliczyliśmy jeszcze sklepik znajdujący się nieopodal naszego domu i pograliśmy na dworze. Poszliśmy spać…
Sobota 15 września 2018 r.
Rano wstaliśmy tak jak poprzedniego dnia. Wszystko właściwie przebiegało tak samo, ale z wyjątkiem… Wyczuwało się nutkę obawy, u wszystkich… Trener tylko przed pójściem do busa, by się przebrać, rzekł: “Panowie, prognozy nas straszą. Ubierzcie się ciepło i skutecznie”. Wszyscy mieliśmy trochę obaw, ale wiedzieliśmy, że będzie śmiesznie. Szybko się przekonaliśmy, że tak jest. To był bardzo przyjemny dzień. Pomimo, że w ostatnim wyścigu złapałem falstart. Ale zgodnie z przepisami dotyczącymi flagi obowiązującej na starcie, nie mogłem uczestniczyć w tym wyścigu, a komisja podała komunikat, że to ostatni wyścig dnia. Trener pozwolił mi wcześniej spłynąć do portu. Gdy się oporządziłem i przebrałem. czekałem na kolegów, aż wrócą; wówczas podawałem im wózki na łódki. Potem dość rutynowo – obiad i kwatery… W momencie, gdy się trochę znudziliśmy graniem, poszliśmy do sklepiku oraz chcieliśmy pójść do ekipy z Giżycka, ale niedokładny opis ich noclegowni nie pomógł nam ich znaleźć. Tak upłynęła sobota – pod znakiem wiatru.
Niedziela, 16 września 2018 r.
Niestety, nadszedł dzień pożegnań. Wczoraj spakowaliśmy się do wyjazdu, a dziś tylko wzięliśmy rzeczy i ostatnie spojrzenie na kwatery… W duchu dziękowałem, że były takie dobre warunki… Jedne z najlepszych, w jakich miałem okazję spać – na równi z Giżyckiem. Dziś było znacznie chłodniej, choć dalej słonecznie. Na śniadaniu byliśmy ok. 7.00. Musieliśmy wcześniej wstać, bo start był na 10.00, a nie, jak w poprzednie dni, o 11.00. Byliśmy mocno niewyspani, dodatkowo źle się czuliśmy, w sumie trudno powiedzieć… W każdym razie chyba dopadło nas lekkie przeziębienie. Ciepła herbata owocowa szybko postawiła nas na nogi. Zanim się obejrzałem, już byliśmy na morzu. Szybko wszedłem w rytm wyścigów. Jednak nie trafiłem do najlepszych grup… Po drugim dniu byłem 236., co klasyfikowało mnie w grupie Szmaragdowej (ostatniej). Pierwsza była Złota, potem Srebrna, Brązowa i moja, Szmaragdowa. Był to mój dobry dzień na morzu. Awansowałem na 233. miejsce. Wiało trochę słabiej niż w sobotę, było chłodniej, ale nadal słonecznie. Już o 14.00 pakowaliśmy sprzęt. O 16.00 stawiliśmy się na zakończeniu regat. Gdy wsiadałem do busa, by odjechać, miałem łzy w oczach… Oczywiście, nie przyznałem się, ale było mi naprawdę przykro. Prawie tak, jak po obozie w Czaplinku, ale o tym opowiem innym razem. Dziwnów 2018 zaliczone!!!
Komentarze ( )