Pamiętacie tegoroczną zimę? Tony białego puchu zalegające na ulicach, wielkie śnieżyce? Nie? Właściwie ja też nie. Ech, gdzie te dawne zimy. Z tegoroczną “prawdziwą” zimą możemy się już pożegnać. Chociaż, przecież “w marcu jak w garncu”…
Niestety. Po zimie ani śladu. Nie wiem, gdzie mieszkacie, ale w Poznaniu już nadeszła wiosna. A właściwie stało się to jakiś miesiąc temu. Zazdroszczę szczęściarzom, którzy urodzili się we “właściwszym” miejscu – przynajmniej na czas zimy. Mowa oczywiście o górach. Ach… ośnieżone stoki, metrowe sople zwisające z dachu… Racja, mogę tylko marzyć. Nieliczni zaznali prawdziwej zimy. Jedyną taką okazją były oczywiście ferie (górale niech lepiej nic nie mówią). Tutaj, w Poznaniu, nawet centymetrowy śnieżek spotyka się z wielkim zachwytem, szczególnie mojej babci.
– Wreszcie zima. Tak zasypało ulice, że przejść się nie da – mawia wtedy babcia.
Teraz, na początku marca, ze śniegiem możemy raczej już się pożegnać – w tym momencie znowu nie mówię o “górskich arystokratach”, którzy bezpłatny dostęp do zimy mają bez przerwy. Trudno, jak niektórzy mówią, taki mamy klimat.
– 67 stopni i zima stulecia
Tak, nagłówek nie kłamie. Są takie zimy. Oczywiście nie w Polsce, lecz w Stanach Zjednoczonych. W kanadyjskiej prowincji oraz na wschodnim wybrzeżu USA temperatura spadła do -29 stopni Celsjusza, ale przy silnym wietrze odczuwalne było aż 67 stopni mrozu. Z kolei w Nowym Jorku tak zimno ostatnio było w 1896 roku. Czasem nawet -28 stopni.
Śnieg nawet w lecie
No, niestety, ale z zimą się musimy pożegnać. Ale nie tak prędko. W lecie 1993 roku na Kasprowym Wierchu spadło aż 90 centymetrów białego puchu. W Poznaniu nawet w styczniu tyle nie ma. Więc, drogi czytelniku, kiedy znudzą Ci się upały, wybierz się na Kasprowy. Tam możesz ulepić bałwana.
Niedługo lato
Ale w końcu “w marcu jak w garncu”. Nigdy nic nie wiadomo. Możemy spodziewać się upałów i śniegu jednocześnie.