Pan Andrzej Brzozowski jest kolegą mojej mamy. Obecnie uczy historii w liceum w Dębnie. Wybrałam go do przeprowadzenia wywiadu, ponieważ wydał mi się ciekawym rozmówcą, człowiekiem o wielu bardzo różnych zainteresowaniach, człowiekiem z pasją.
Czy praca jest dla pana pasją, czy jedynie obowiązkiem?
W mojej ocenie – tak. Praca nauczyciela jest dla mnie pasją. To już 30 lat. Pierwsze 5 lat, od 1987 r., pracowałem w szkole podstawowej, następnie w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych. Byłem współzałożycielem Stowarzyszenia Oświatowego i społecznego Liceum Ogólnokształcącego w Dębnie. Miałem świadomość, że dojdzie do zmian w systemie edukacji w Polsce, więc perspektywa zetknięcia się z realiami była dla mnie ciekawa. W dwa lata po podjęciu pracy w szkole nastąpiła demokratyzacja ustroju w Polsce, więc krótko: przełom. Z perspektywy czasu oceniam, że reformy edukacji mogły zostać przeprowadzone dużo lepiej, z większymi korzyściami dla uczniów, rodziców i nauczycieli. Pracuję jako nauczyciel przedmiotów: historia, wiedza o społeczeństwie oraz historia i społeczeństwo. Pasjonujące jest przede wszystkim to, że można osiągnąć różne formy i poziomu dialogu z uczniami. Lekcja nie jest występem jednego aktora.
Jestem również wychowawcą. Oczywiście, wychowanie to domena domu rodzinnego, nauczyciel nie ma zadania zastępować rodziców. Ma jednak duże możliwości dobierania różnorodnych metod i form zajęć z wychowankami. Lubię swoją pracę. Robię to, co lubię.
Jakim pasjom oddaje się pan po pracy?
To były, są i będą różne pasje czy choćby zainteresowania. Są wśród nich: fotografowanie, czytanie książek, obcowanie z przyrodą, turystyka, poznawanie Polski – podróże po niej, rekreacja – bieganie, narciarstwo biegowe, jazda rowerem, żeglarstwo, architektura obronna, filatelistyka, kolekcjonerstwo, rysowanie, taniec, muzyka, literatura, filatelistyka. Kiedyś miałem okazję zetknąć się z harcerstwem i z tzw. sprawnościami harcerskimi. Zdaniem specjalistów dzieci, młodzież i dorośli powinni próbować się sprawdzić w różnorodnych formach aktywności. To pozwoli na wszechstronny rozwój, a któraś z tych aktywności może przybrać charakter pasji.
Która z nich jest dla pana najważniejsza i dlaczego?
Najważniejszą jest rodzina. Ale ta rozmowa dotyczy pasji w innym znaczeniu. Nie mam jednej, najważniejszej pasji. Ważny jest ruch – ułatwia zachowanie zdrowia, dostarcza pozytywnych doznań, wyzwala endorfiny – hormony szczęścia. Drugą dominującą jest genealogia – byłem ciekaw, skąd się wziąłem, skąd pochodzę?
Jaką rolę pełni w pana życiu sport?
Uprawiam sport w wymiarze rekreacyjnym. W latach 2003-2013 biegałem, ukończyłem kilkanaście maratonów, półmaratonów i wiele biegów na różnych dystansach. Poznałem wielu wspaniałych, życzliwych ludzi.
Jak wspomina pan swój udział w maratonach?
Wielka, niekiedy ekstremalna przygoda. Chciałem doświadczyć na sobie tego, o czym słyszałem. Biegałem ostrożnie, więc nie miałem jakichś dramatycznych przeżyć, o których niekiedy dowiadujemy się z relacji w mediach. Jako dziecko nie lubiłem biegać. Niestety, na zajęciach z wychowania fizycznego nie stosowano właściwej metody – a jest nią marszobieg. Pierwszym, radosnym zaskoczeniem było to, że w trakcie biegu można normalnie oddychać, a nawet rozmawiać – to jednak przy bieganiu rekreacyjnym. W poszczególnych maratonach miałem sporo przygód, np. uciskająca sznurówka omal nie stała się powodem nieukończenia biegu. W innym z powodu zbyt lekkiego śniadania, przeżyłem kryzys, tzw. ścianę. W kolejnym startowałem z bólem w stopie. W innym – dokuczał mi ogromny upał. Dla odmiany w jeszcze innym – wiatr, zimno i deszcz. Ostatni swój maraton ukończyłem w 2011 r. biegnąc z córką i jej narzeczonym – to było wyjątkowe, miłe przeżycie.
Czy mógłby pan opowiedzieć o swojej ulubionej dyscyplinie sportu?
Z powodu kontuzji nie mogę wrócić do biegania. Bardzo lubię pływać. To aktywność polecana przez wszystkich i dla każdego. Bardzo przyjemna i zdrowa. W związku z tym, że od kilku lat uprawiam tzw. morsowanie, przestałem się bać zimnej wody. Swobodnie pływam więc w okresie od kwietnia do listopada. Wielką przyjemność znajduję w narciarstwie biegowym, oczywiście uprawiam je w wymiarze rekreacyjnym. To chyba jedna z najzdrowszych form aktywności. Wystarczy odpowiednia grubość warstwy śniegu i narty możemy założyć dosłownie wszędzie. Jest to tani sport. Zdrowy dlatego, że angażujemy zarówno nogi, jak i ręce. Spacerujemy czy biegniemy na nartach gimnastykując się przy tym. Może uda się wrócić do żeglarstwa. Pasjonowałem się nim w latach 1978-1982. Sporo wtedy czytałem o żeglarstwie.
Czy mógłby pan opowiedzieć o swoich historycznych pasjach?
Na początku, jako dziecko, interesowałem się fortyfikacjami oraz rycerzami – to epoka średniowiecza. Potem i do dzisiaj – wikingowie. Przez 40 lat pasjonowałem się Józefem Piłsudskim. Interesuje mnie starożytność, w szczególności te obszary, których niestety brakuje w szkolnym programie historii. Pasjonująca jest archeologia. Dzieje Polski, zwłaszcza XIX i XX wiek, historia współczesnych systemów politycznych – totalitaryzmu z okresu rewolucji we Francji, komunizmu. Najważniejsza dla mnie jest możliwość zweryfikowania opinii, krytycyzm. Wbrew pozorom, ustalenie prawdy i jej przekazanie, wcale nie jest takim oczywistym celem autorów książek historycznych. Historii nieodłącznie towarzyszy polityka.
Odbywa pan wiele bliższych i dalszych podróży. Czy ma pan swoje miejsca, do których pan wraca albo chciałby wrócić?
To nie są duże wyprawy. Wręcz przeciwnie. Bardzo lubię wracać nad jezioro Duszatyń. Piękna jest dolina Myśli i Kosy.W młodości odbyłem z bratem motocyklową podróż dookoła Polski. Miałem wówczas 17 lat. Lubię jeździć po Polsce. Uwielbiam Karkonosze. Bywałem w Tatrach, Pieninach, Bieszczadach. Moja rodzina pochodzi z Podlasia. Dobrze się składa, bo to piękny region i lubię tam być.
Interesuje się pan historią swoich przodków – czy mógłby pan przybliżyć ten temat?
Późno zająłem się genealogią. Najpierw intrygowało mnie to, skąd pochodzę. Najstarsze dokumenty dotyczące Brzozowskich, to połowa XVIII w. W poszukiwaniach przodków – tzw. wachlarz – dotarłem do przełomu XVII i XVIII w. Moja ciekawość została w dużym stopniu zaspokojona, a przy okazji genealogia stała się moją wielką pasją. Poznałem wielu ciekawych ludzi, w tym krewnych. Zajmuję się indeksacją ksiąg chrztów, ślubów i zgonów z parafii z terenu Podlasia i łódzkiego, skąd pochodzi mój zięć. Zetknąłem się też z genealogią genetyczną. Genealogia staje się coraz bardziej popularna wśród Polaków.
Ma pan tak wiele pasji i zainteresowań – czym jest według pana pasja w życiu człowieka i w pana życiu?
Pasja to według mnie jedna z witamin. Żartując, chciałem wyrazić opinię, że pasja jest każdemu z nas niezbędna. Może to być coś zupełnie zwyczajnego, drobnego. Zainteresowania i pasje rozwijają nas. To od nas zależy, w jakim stopniu i czy przy okazji staniemy się mądrzejsi, bardziej doświadczeni, ciekawsi dla siebie samych i dla znajomych. Ważne, żeby dostarczała nam radości, poczucia spełnienia.
Jakich rad, związanych z rozwijaniem pasji, udzieliłby pan dzisiejszym nastolatkom?
Wracając do pierwszego pytania – życzyłbym nastolatkom, aby z pasją przyjmowali możliwość nauki w szkole. Pewnie, gdybym powiedział to np. na lekcji, wzbudziłbym wesołość danej klasy. Uczenie się jest czymś fundamentalnie ważnym. Byłoby wspaniale, gdyby uczniowie lubili uczyć się, chodzić do szkoły. Radziłbym, aby uczniowie starali się zachować pozytywne i aktywne nastawienie do nauki.
Przede wszystkim, byłoby czymś pięknym zachowanie naturalnej dziecięcej ciekawości, aktywności i spontaniczności – nie tylko w sferze szkolnej. W całym swoim życiu – mam na myśli również siebie – powinniśmy być wręcz ciekawscy i aktywni w najbardziej różnorodnych sferach. Powinniśmy być otwarci na słuchanie, ale i krytyczni, tak aby mądrze wybierać. Kierujmy się ciekawością, atrakcyjnością – ale też starajmy się ocenić czy nasze zainteresowania i pasje są korzystnie ulokowane. Musimy być mądrymi egoistami – robić to, co nas buduje, rozwija, umacnia. Każde z dzieci jest unikalne i wyjątkowe, posiada niezmierzalny potencjał.
Jakie ma pan plany na najbliższą przyszłość dotyczące pana pasji i zainteresowań?
Bez zmian. Szukać, próbować, poznawać. Na pewno będzie to rekreacja. Genealogia – może pojawi się książka? Chciałbym wrócić do rysowania. Może spróbuję swoich zdolności w grze na jakimś instrumencie?
Dziękuję Panu serdecznie za rozmowę. Myślę, że wynika z niej kilka ważnych wniosków. Nasuwa mi się refleksja, że w życiu potrzebna jest pasja, jakieś hobby. Ono wzbogaca nas i zmieniana lepsze. Pozwala odkryć nowe możliwości, które tkwią w nas…