Pewnie myślicie, zważywszy na zdjęcie nagłówka,że będę pisać o niepełnosprawnych – macie w pewnym sensie rację. Temat ten w kontekście niepełnosprawności jest szczególnie bliski mojemu sercu, jednak słowo ” dyskryminacja” ma szeroko pojęte znaczenie.
Dyskryminacja. Czym tak właściwie jest? Fachowo mówiąc jest to forma nieuzasadnionej marginalizacji (wykluczenia społecznego), objawiająca się poprzez traktowanie danej osoby mniej przychylnie, niż innej w porównywalnej sytuacji ze względu na jakąś cechę, np. okres rozwojowy, niepełnosprawność, orientację seksualną, płeć, wyznawaną religię, światopogląd, narodowość lub rasę.
Dwie główne formy dyskryminacji to:
Dyskryminacja bezpośrednia (celowa) – typ dyskryminacji, w którym dana osoba traktowana jest mniej przychylnie niż traktuje lub traktowałoby się inną osobę w porównywalnej sytuacji bezpośrednio z powodu „odmienności” (np. różnica płacowa kobiet i mężczyzn na tym samym stanowisku pracy, jeżeli wydajność ich pracy jest porównywalna lub kiedy agent nie chce wynająć mieszkania osobie homoseksualnej
Dyskryminacja pośrednia (niecelowa) – typ dyskryminacji, w którym pozornie neutralne warunki, kryteria lub praktyki stosowane są na równi wobec wszystkich, lecz w sposób szczególny dotykają konkretną grupę społeczną. Pojęcie dyskryminacji pośredniej w wielu przypadkach stanowi uzasadnienie uprzywilejowania danej grupy (np. klub przyjmuje jako członków osoby, które są zameldowane w danym miejscu, przez co np. Romowie nie mogą zostać jego członkami).
Szczególnie bulwersuje mnie dyskryminacja na punkcie niepełnosprawności, a także na punkcie wyznaniowym, rasowym, płciowym, czy ze względu na orientację seksualną, a nawet sam wygląd.
Dzisiaj ( chociaż w innych artykułach poruszę pozostałe tematy) zechciałabym , z wiadomych przyczyn ( sama należę do grupy osób niepełnosprawnych) skoncentrować się na dyskryminacji ze względu na niepełnosprawność. Nie będę tutaj pisać o ciekawskich spojrzeniach, bo o tym już było. Taką dyskryminację może jestem w stanie znieść. Ale są sytuacje,których zrozumieć nie mogę, co więcej uważam,że powinny zostać wyciągnięte konsekwencje prawne.
W Konstytucji RP istnieje wiele artykułów, a każdy z nich skierowany jest do konkretnej grupy. Przytoczę art. 32. zwracając szczególną uwagę na podpunkt 2.
Art. 32.
1. Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.
2. Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.
Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.
No właśnie. Zapomniały o tym osoby odpowiedzialne za produkcję i casting do polskiego teleturnieju TVP 2 ” Koło Fortuny”,który powrócił w tym roku na antenę w nowej odsłonie. Zasady pozostały jednak niezmienne; teleturniej polega na zakręceniu kołem, podaniu liter i odgadnięciu hasła z danej kategorii. Tak naprawdę może wziąć w nim udział każdy pełnoletni Polak. No niestety jednak nie każdy… Pan Szymon H. – niepełnosprawny mężczyzna poruszający się na wózku inwalidzkim, po tym jak wyraził chęć wzięcia udziału w programie, otrzymał taką odpowiedź. ” Pan się w ogóle nie nadaje”. Na początku nawet się zgodzili, by przyjechał na casting, ale zanim casting się odbył, Pan Szymon otrzymał takie sprostowanie; “Nie przyjeżdża Pan jednak, bo to tylko strata czasu. Ma pan wadę wymowy, pan się w ogóle do tego teleturnieju nie nadaje. Nie odgadnie Pan żadnego hasła”. Tak, szkoda,że jeszcze nie dodała,że jak niepełnosprawny to pewnie głupi i nic nie wie ( chociaż pewnie to miała na myśli). Rozumiem,że tam obowiązują zasady, odpowiada się na czas, że nie ma taryfy ulgowej. Ale jemu nie dali szansy. A może by się wyrobił w czasie? “Wprawdzie mówi nieco wolniej niż większość, ale poprawnie i wyraźnie.”– czyli zostałby zrozumiany. Po za tym to zabawa i KAŻDY powinien mieć szansę, by w niej uczestniczyć. Inne teleturnieje, w których zawodnika również ogranicza czas ( dodam, iż to są również teleturnieje TVP 2) tj. np. ” Jeden z dziesięciu” czy ” Postaw na milion” nie miały zastrzeżeń i wystąpiły w nich osoby niepełnosprawne; poruszające się na wózku czy mające wadę wymowy ( a warto również wspomnieć,że osoby zdrowe także mają wadę wymowy i występują w teleturniejach). Bardzo mi szkoda Pana Szymona. Mam jednak nadzieję,że nie dotknęło go to bardziej niż powinno, choć sam mówi,że jeszcze nigdy nie spotkał się z taką sytuacją.
Drugą sprawą,która balansuje na granicy dyskryminacji, a zwykłego lekceważenia jest sprawa z lipca br. Kierowca jednego z warszawskich autobusów odmówił udzielenia pomocy tj. otworzenia rampy dla wózków inwalidzkich, niepełnosprawnemu mężczyźnie. Bezczelnie kłamał,że nie jest to jego obowiązek. “Zgodnie z przepisami ZTM, “obsługa pojazdu zobowiązana jest – w razie jednoznacznego zasygnalizowania takiej potrzeby – do udzielenia pomocy osobom wymienionym w ust. 1 pkt 2 i 3 w dostaniu się do pojazdu i zajęciu w nim miejsca oraz w opuszczeniu miejsca i pojazdu”. We wspomnianych punktach jest mowa o “osobach niepełnosprawnych i o ograniczonych możliwościach poruszania się” oraz “osobach poruszających się na wózkach inwalidzkich”. Pomocy udzielili pasażerowie. Nie był to jednak koniec „atrakcji”. Później kierowca podjechał do przystanku Tarchomin i powiedział, że wszyscy mają wysiąść, bo „dalej nie pojedzie”. A sytuacja jeszcze się powtórzyła. Na szczęście zostały wyciągnięte konsekwencje.
Nie wiem co kieruje takimi ludźmi. I prawdopodobnie nigdy się nie dowiem, a tego typu sytuacje jeszcze niejednokrotnie będą miały miejsce w przyszłości, niestety…
Ale zechciałabym zakończyć ten artykuł pozytywnym akcentem. Hollywoodzki aktor kina akcji, Sylvester Stallone ( którego nawiasem mówiąc bardzo podziwiam i niedługo napiszę osobny artykuł), zanim wspiął się na wyżyny sławy, musiał pokonać wiele przeszkód. Związanych z jego niepełnosprawnością. Aktor urodził się z porażonym nerwem twarzy, co spowodowało,że ma wadę wymowy i mówi bardzo niewyraźnie. W szkole z tego powodu rówieśnicy wyśmiewali się z niego. Często brał udział w bójkach. Podejrzewano, że nic dobrego z niego nie wyrośnie. I w pewnym momencie ten niedoceniany człowiek, zainspirowany walką Mohameda Ali, postanowił napisać scenariusz filmowy. Później postanowił go sprzedać. I bardzo szybko by to zrobił, gdyby nie to,że wytwórnie postawiły warunek: ” kupujemy to, ale ty nie będziesz grał w tym filmie”. Stallone po mimo trudnej sytuacji materialnej, nie zgodził się. Współreżyserował i sam zagrał tytułowego bohatera filmu ” Rocky” ( niedługo moja recenzja filmu) i przeszedł do historii światowej kinematografii…
Można? Można.