Natalia Szlachetka z klasy 3 e tak się przejęła wydaniem specjalnym naszej szkolnej gazetki o Januszu Korczaku, że napisała – wcielając się w podopieczną Pana Doktora – list do człowieka, który zginął razem ze swoimi wychowankami w komorze gazowej Treblinki.
Warszawa, 2 października 1942
Drogi Panie Januszu!
Wiem, że tak nie powinno zaczynać się listu. Ale gdzie Pan jest? Gdzie Pan się podziewa? Tak dawno Pana nie widziałam. Czyżby Pan o mnie zapomniał? Nie, to niemożliwe. Pan zawsze pamięta.
Dla Pana jestem ważna ja, i Kamilek, i Justynka. Pan ma zawsze dla nas czas, nie śmieje się z naszych problemów, chętnie z nami rozmawia i nie zadziera Pan nosa jak większość dorosłych tylko dlatego, że nosi Pan większe buty. Pan wie, że od dorosłych różni nas tylko rozmiar ciała. Zawsze jest Pan przy nas, Panie Doktorze, gdy jest nam smutno i źle, gdy jesteśmy chorzy albo gdy cieszymy się naszym dzieciństwem.
Dlatego nie rozumiem, dlaczego Pan mnie nie odwiedził. Przecież Pan obiecał, a Pan nigdy nie łamał danego słowa. Miałam Panu pokazać mój artykuł do „Małego Przeglądu”. Bardzo się starałam, chociaż Filipek dokuczał mi, że ktoś, kto zasypia z misiem, nie może być dobrym dziennikarzem. Ale to nieprawda, sam Pan tak mówił. Bardzo za Panem tęsknię.
Pytałam cioci Lucyny o powód Pańskiej nieobecności, ale tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że większość dorosłych jest okrutna i kłamie. Wie Pan, co ciocia Lucynka powiedziała? Powiedziała, że Pan odszedł. To bez sensu. Nie odszedłby Pan bez pożegnania. Powiedziała, że na zawsze. Nie wiem, ile to dokładnie, ale wydaje się bardzo długo. Za długo. I że w drogę, skąd nie ma powrotu. To też niemożliwe. Nawet z Antarktydy da się wrócić!
Tylko boję się, żeby się Panu nic nie stało. Żeby ci źli panowie w żołnierskich mundurach nic Panu nie zrobili. Ciocia powiedziała, że wyprowadzili Pana i dzieci z sierocińca, że zdjął Pan kapelusz, i że trzymał Pan dzieci za rękę, i że szliście pewnie i dumnie. Nie powróciliście. Szliście drogą siły dziecięcego ducha, robiąc niezatarte ślady w ludzkich sercach…
Gdyby Pan jednak zdecydował się powrócić do Warszawy, proszę pamiętać, by mnie odwiedzić. Bardzo, bardzo za Panem tęsknię.
Czekająca z niecierpliwością, NATALIA| SZLACHETKA – klasa 3 e, Gimnazjum nr 13 im. Unii Europejskiej we Wrocławiu
Komentarze ( )