Gimnazjum nr 13, w którym jednym z nauczycieli jest były reprezentant Polski w siatkówce Maciej Jarosz, słynie ze spotkań z aktualnymi kadrowiczami. Jednym z siatkarzy, którzy odwiedzili „Trzynastkę” w br. był Łukasz Kadziewicz.
Wybranie drogi zawodowego sportowca oznacza postawienie wszystkiego na jedną kartę. Co skłoniło Pana do podjęcia takiej decyzji?
ŁUKASZ KADZIEWICZ: – Zaczynając bawić się w sport w wieku kilkunastu lat, człowiek nie ma świadomości tego, że podejmując taką decyzję, będzie ją realizować przez całe życie. Na pewno jest ona trudna. Miałem wielu kolegów, którzy również chcieli zostać sportowcami, grać w siatkówkę, w piłkę nożną, ale to nie zawsze się udaje. Uczymy się od razu tego, że każda decyzja niesie z sobą konsekwencje. Będąc w młodym wieku, trzeba łączyć pasję, jaką jest sport, z nauką. W pewnym momencie, prezentując nie za wysoki poziom sportowy, który nie zagwarantuje życia tobie i twoim bliskim, należy postawić na naukę.
Jaką funkcję pełni Pan na boisku i co jest dla niej charakterystyczne?
– Najczęściej – głównego gaduły. Tak na dobrą sprawę nigdy nie byłem kapitanem, uważam, że się do tego nie nadaję, zawsze wolę, żeby osoby bardziej odpowiedzialne decydowały o wszystkim, co się dzieje na boisku. Ja mam być małym trybikiem w maszynie, która dobrze funkcjonuje, niestety czasami mój charakter mi na to nie pozwala, dlatego, powtarzam, to siebie mianuję głównym gadułą w każdej drużynie.
Pochodzi Pan z małego miasteczka i brakowało Panu perspektyw na rozwijanie sportowej pasji na szerokich wodach, jednak udało się. W jaki sposób Pan do tego doszedł?
– Wbrew pozorom sport to nie jest fizyka kwantowa. Sport jest dobry, ponieważ uczy systematyczności, tego, że nie zrobimy na co dzień wielkiego kroku jakościowego, lecz każdego dnia wykonujemy to samo ćwiczenie, rozwijamy się jako ludzie i jako sportowcy. Nieważne jest, czy jesteś w dużym mieście, w którym masz na pewno więcej perspektyw, czy wychowałeś się na prowincji jak ja, ważne jest to, co masz w środku i ważni są ludzie dokoła ciebie, którzy pomogą, ponieważ każdy człowiek ma chwile, kiedy wątpi.
Miał Pan w karierze wiele kontuzji. Czy kiedykolwiek chciał Pan skończyć ze sportem?
– Oczywiście, regularnie, około trzy razy w miesiącu. Po każdym przegranym meczu zastanawiam się, czy to, co robię, na pewno ma sens. Siatkówka i sport zawodowy dużo zabiera w życiu, jednak w tych momentach, kiedy czujesz się gorzej, musisz wrócić do swoich podstaw, do tego, kiedy byłeś nastolatkiem, a następnie uświadomić sobie, jak dużo dał ci w życiu sport, w ilu miejscach byłeś, jak wiele osób poznałeś, jakich wspaniałych ludzi spotkałeś. Właśnie to doświadczenie, które zdobywasz w życiu, pomaga ci wytrwać te gorsze chwile.
Czy ma Pan jakieś dobre rady dla młodych sportowców, których w naszej szkole jest bardzo wielu?
– Nie ma złotego środka. Przede wszystkim dużo treningów, trzeba po prostu słuchać rodziców i nauczycieli. Mając naście lat, zdarza się, że mamy mgliste pojęcie o życiu. Systematyczność i pasja – to jest na pewno pomocą dla każdego młodego sportowca.
Rozmawiały: NATALIA OWOC i LAURA TOBIASZ – klasa 3 e, Gimnazjum nr 13 im. Unii Europejskiej we Wrocławiu
Komentarze ( )