Julka Zimniewicz – uczennica pierwszej klasy gimnazjum , koszykarka , osóbka niezwykle skromna i pracowita w czasie tegorocznych wakacji postanowiła nie marnować czasu . Najpierw, 9 lipca pojechała na Gortat Camp do Rumi, gdzie z grupą kilkuset innych osób trenowała pod okiem Marcina Gortata i gwiazd NBA. Później otrzymała zaszczytny tytuł mvp. Pojechała na finał do Krakowa,a tam dowiedziała się, że wraz z siódemką innych uczestników poleci na tydzień do Stanów. “Amerykański trener zwrócił uwagę na Julkę. Myślę, że Amerykanie kładą duży nacisk na szczegóły, a to u Julki jest cecha szczególna. Wszystko robi dokładnie i sumiennie. Myślę, że to zadecydowało, że została wybrana” – mówił tata Julki, Łukasz Zimniewicz, trener i nauczyciel w naszej szkole. Zwiedzanie Waszyngtonu, bazy treningowej i mecz NBA – to atrakcje, które czekały na Julkę w Stanach. Jak było? Oto , co powiedziała nam Julka i jej tata po powrocie…
Szczęśliwie wróciliście do kraju, choć, jak sami mówicie, było” bombowo”… ale o tym za chwilkę. Jakie wrażenia pozostawił w was wyjazd do USA?
Łukasz Zimniewicz: Zwiedziliśmy Capitol, pomnik Lincolna, Pentagon, Biały Dom, wojskowy cmentarz Arlington. Byliśmy także w Verizon Center – hali Washington Wizards (koszykówka) i Washington Capitols (hokeiści). Dzieciaki trenowały na hali treningowej Czarodziei pod okiem Marcina Gortata i trenerów NBA, zwiedziły zaplecze hali, szatnie, siłownię, gabinety odnowy biologicznej i rehabilitacji, miały okazję porozmawiać i zdobyć autografy takich gwiazd jak John Wall, Nene, Bradley Beal, Marcin Gortat i Otto Poter.
Jakieś niespodzianki w trakcie wyjazdu?
Łukasz Zimniewicz: Wielką niespodzianką była wizyta w Pentagonie, gdzie pod opieką amerykańskich marines dzieci mogły zobaczyć ,, największe tajemnice USA”. Ciekawostką jest fakt , że w Pentagonie ( 5 poziomowy budynek) jednocześnie pracują 22 tysiące ludzi. Oddaliśmy tesz hołd ofiarom ataku na Pentagon 11.01.
Julka Zimniewicz: Największą atrakcją była (oprócz shopingu ;) ), możliwość obejrzenia na żywo meczu NBA. Współnie z pracownikami ambasady polskiej w USA byliśmy też gośćmi w amerykańskiej szkole Junior Secondary school ( 7, 8 klasa), gdzie mogliśmy zobaczyć, jak wygląda amerykańska szkoła od środka. Po budynku byliśmy oprowadzani przez Izę Firlej, córkę znanego dziennikarza i korespondenta z USA Marcina Firleja.
Zdaje się, że emocje towarzyszyły wam niemal do lądowania w Warszawie…
Łukasz Zimniewicz: Nie da się ukryć…Przeżyliśmy chwile grozy, gdy w czasie powrotu nasz samolot awaryjnie lądował w Kanadzie z powodu podejrzenia ataku terrorystycznego. Trafiliśmy na gorący moment, zaraz po dramatycznych wydarzeniach w Paryżu, a lecieliśmy liniami Air France, więc wszystkie służby były postawione w stan najwyższej gotowości. Na szczęście powróciliśmy szczęśliwie i pełni wrażeń.
Komentarze ( )