Dzisiaj nasi – trzecioklasiści odwiedzili „Ośrodku Kultury Morskiej” o tym co tam zobaczyli i czy się im podobało w relacji pana Leszka i Maćka. Zapraszamy do lektury:)
Dzień szósty – 08.09.15 (wtorek)
w roli głównej: Maciej „Major” Flaszewski-Cebryk
Pan Leszek: Witam, Maćku! Jak forma?
Maciej: Dobrze! Trochę tęsknie, ale jest naprawdę fajnie.
L: Domyślasz się dlaczego w dniu dzisiejszym do wywiadu wybrałem akurat Ciebie? Podpowiem, że ma to związek z tym gdzie byliśmy i co robiliśmy wczoraj?
M: No, nie wiem, jeszcze się nie domyślam…
L: A pamiętasz, co wczoraj zwiedzaliśmy?
M: Tak, Gdańsk i Gdynię – trochę szkoda, że nie weszliśmy na „Błyskawicę”.
L: No, i właśnie dlatego wybrałem Ciebie – wiedziałem, że mocno interesujesz się statkami, szczególnie z czasów II wojny światowej. Jeszcze do tego wrócimy, najpierw jednak powiedz mi czy pamiętasz gdzie wylądowaliśmy tuż po przyjeździe do Gdańska?
M: Byliśmy w „Ośrodku Kultury Morskiej”, a może w „Instytucie”, jakoś tak, nie pamiętam dokładnie. Gdy weszliśmy do środka udaliśmy się na trzecie piętro – widzieliśmy różne łódki z Finlandii, Irlandii, Madagaskaru czy Tanzanii. Potem zeszliśmy dwa piętra niżej i według mnie było tam lepiej niż w Centrum Nauki Kopernik! Można było na przykład robić mini-tsunami, nadawać morsem, robić makietę statku i różne inne fajne rzeczy. Był tam też taki jakby ekran, właściwie „tablet na patyku” z guzikiem, którym można było obracać statek. Osoby starsze, od trzynastego roku życia, mogły też zbudować statek, wykorzystując okulary 3D…
L: Tak, pamiętam – sam tego spróbowałem, poszło mi całkiem nieźle, choć nie było to łatwe.
M: Myślę, że mój tata szybko by sobie poradził – ma z tym do czynienia na co dzień…
L: Codziennie gra w gry 3D?
M: Nie, nie! Pracuje na platformach, na linach. Teraz, o ile się nie mylę, popłynął do Szwecji naprawić jakiś tankowiec. Póki co jest na pierwszym poziomie i ciągle potrzebuje „oka” ale już niedługo będzie mógł pracować sam.
L: Potrzebuje „oka”?
M: Chodzi o to, że potrzebuje pomocnika, który go obserwuje i pomaga w różnych czynnościach. To taka jakby jeszcze jedna, dodatkowa para oczu.
L: Rozumiem. Po zwiedzeniu muzeum spacerowaliśmy po Gdańsku z panią przewodnik. Co udało Ci się zobaczyć i zapamiętać?
M: Dobrze zapamiętałem Fontannę Neptuna, Żuraw Gdański, Ratusz i statki wycieczkowe, które stały w porcie.
L: A Panienka z okienka? Przyznam się szczerze, że mnie troszkę przeraziła. Spodziewałem się chyba czegoś innego – czegoś bardziej… żywego.
M: Ja też się spodziewałem czegoś bardziej żywego, a nie jakiejś… kukły? Ale w sumie może być. Aha – i bardzo dobrze zapamiętałem jeszcze jak wpadłem na śmietnik.
L: Czyli czegoś Cię to nauczyło?
M: No tak, na przykład tego, że kiedy ktoś mówi „Uwaga!” to warto się zatrzymać, a nie iść dalej… jak ja.
L: Oboje wiemy, że to, co najciekawsze dla Ciebie czekało w Gdyni. Opowiedz trochę o tym, co tam widziałeś.
M: Od pani przewodnik dowiedziałem się na przykład tego, że „Błyskawica” nie stoi w porcie od 1971 tylko od 1975 roku. Gdzieś czytałem, że od 1971 ale się okazało, że była to chyba jakaś fałszywa gazeta. Z kolei w „Darze Pomorza” widziałem maszynownię i warunki w jakich żyją tam ludzie podczas wielomiesięcznych rejsów…
L: Kiedy oglądaliśmy „Błyskawicę” opowiadałeś mi o zasięgu jakim dysponowały torpedy w polskich statkach podczas II wojny światowej. Skąd u Ciebie tak szeroka widza w tych tematach – kiedy zacząłeś się tym interesować?
M: Zacząłem się tym interesować jakieś dwa lata temu. Kiedy pojechałem do Holandii, tata pokazał mi grę o czołgach i od tego się zaczęło. Najpierw były czołgi, teraz są okręty. Dowiadywałem się coraz więcej z książek. Wiem dziś na przykład, że najgroźniejszą łodzią podwodną na świecie jest HMS Astute, a największą Jurij Dołgoruki…
L: Tuż przed spaniem zaserwowaliśmy sobie jeszcze pidżamowe kino. Jak podobał Ci się film, który wybrałem?
M: Pierwszy raz widziałem wersję polskojęzyczną i nawet mi się podobał – „Wielka szóstka” to jeden z moich ulubionych filmów.
L: Ja też go uwielbiam. To by było na tyle Maciek, dzięki za wywiad!