Sięgając po tę książkę, nie byłam nastawiona pozytywnie, gdyż sam tytuł, jak i czarno – biała oprawa graficzna, ukazująca czaszkę człowieka oraz informację o szokującej relacji piętnastoletniej narkomanki z Berlina Zachodniego, nie zachęcała mnie do jej przeczytania. Niewątpliwie już na samym początku budziła ona moje mieszane uczucia. Taka zawartość miała stanowić lekturę gimnazjalisty? No cóż , mimo wszystko postanowiłam zmierzyć się z tą pozycją.
Na wstępie zaskoczył mnie już układ książki. Spisana z zapisu magnetofonowego relacja piętnastoletniej Christiane F. tworzyła dokumentację fragmentu jej życia. Dodatkowym atutem były zdjęcia oraz wyciągi z sentencji wyroku i aktu oskarżenia bohaterki. To wszystko sprawiło, iż miałam wrażenie, że uczestniczę w życiu nastolatki, która mogłaby być moją koleżanką. Autentyczność wydarzeń szybko wciągnęła mnie w akcję i sprawiła, że nie mogłam oderwać wzroku od tej lektury, pragnąc ją zgłębić.
Christiane, żyjąca w Berlinie Zachodnim, wpadła w szpony narkomanii pod koniec lat siedemdziesiątych. Już jako dwunastoletnia dziewczynka zaczęła palić haszysz, a mając trzynaście lat sięgnęła po heroinę. Rozpoczęła drogę z nałogiem od miękkich narkotyków, a skończyła na twardych, które szybko mogły zakończyć jej młode lata. Bezwzględność wielkomiejskiego blokowiska oraz toksyczna atmosfera domu rodzinnego stanowiły przyczynę poszukiwania przez dziewczynę alternatywy dla jej monotonnego życia. Niestety, ucieczka przed rzeczywistością spowodowała uzależnienie psychiczne, a następnie fizyczne od narkotyków. Kosztowny nałóg zmuszał ją do kreatywnych zachowań wyłudzania i kombinowania, jednak te formy zdobywania działek nie były długotrwałe. Kolejnym krokiem była prostytucja na berlińskim Dworcu ZOO, gdzie Christiane F. świadczyła usługi seksualne.
Bohaterka wielokrotnie podejmowała próby ucieczki od środowiska narkomańskiego, niestety nie miała dokąd. Świat, który był poza nałogiem, nie stanowił dla niej wartościowej alternatywy, gdyż wiązał się z wyścigiem szczurów, hipokryzją i podporządkowywaniem się regułom niezgodnym z wewnętrznymi przekonaniami. Nałóg stanowił krótkotrwały okres szczęścia, ale tak naprawdę spowodowany był brakiem nadziei na lepsze jutro. Życie Christiane było tak beznadziejne i wręcz głupie, iż nie mogłam się z tym pogodzić. Żal było mi nastolatki, która niosła na barkach taki bagaż brutalnych doświadczeń. Jednak zakończenie daje nadzieję na to, że odmieniona Christiane wpłynie na dalszy bieg swojego życia.
Lektura „My, dzieci z dworca ZOO” sprawiła, że zdałam sobie sprawę, iż obok mnie znajduje się „inny” świat. Świat upadku moralnego, połączonego z cierpieniem fizycznym i psychicznym moich rówieśników. To książka dla nastolatków , pisana językiem potocznym, w którym nie brakuje wulgaryzmów, mająca przesłanie profilaktyczne. Żadne spektakle i spotkania nie ukażą tak dogłębnie problemu narkomanii , jak spotkanie „sam na sam” z życiem i przemyśleniami Christiane F.. To również dobra lektura dla rodziców nastolatków, pozwalająca zrozumieć problemy ich dzieci i zauważyć popełniane błędy wychowawcze. Już teraz wiem, dlaczego została ona włączona do zestawu lektur gimnazjalistów i na pewno polecę ją do wnikliwego czytania.
Komentarze ( )