“Niewidzialność jest super, to superzdolność, którą zawsze wybieram. Większość ludzi chce mieć siłę, możliwość widzenia przez ściany albo umiejętność latania. Nie ja. Gdyby tylko można było zniknąć.”
Do napisania „15 dni bez głowy”, Dave’a Cousinsa natchnęła scena której był świadkiem w jednym z angielskich pubów. Przy sąsiednim stoliku pijana kobieta krzyczała i kłóciła się z nieznajomymi. Zdarzenie to obserwowało dwójka zawstydzonych chłopców- synów owej pijanej kobiety. Autor zastanowił się, jak czują się te dzieci i jak wygląda ich zwyczajne życie. Debiut pisarza został bardzo ciepło przyjęty przez recenzentów i czytelników, tych dorosłych jak i młodszych.
Książka opowiada o kilkunastu dniach (dokładnie dwóch tygodniach) z życia Laurence’a i „Jamesa” Jaya Roachów podczas nagłego zniknięcia ich uzależnionej od alkoholu i popadającej w coraz cięższą depresję matki. Piętnastoletni Laurence stara się prowadzić rutynowe życie, by jego brat nie zaczął się bać i panikować. Chłopak – i tak już dojrzały – musi dorosnąć jeszcze bardziej. Jest zmuszony do opiekowania się bratem, chodzeniu do szkoły i wynajdywania kolejnych kłamstw. Laurence nie poddaje się, gdy nagle zostaje sam z bratem i ciągle walczy o wczasy w ciepłych krajach w konkursie radiowym. Wierzy, że jeżeli wygra jego mama znów stanie się szczęśliwa i będą normalną rodziną. Chłopak nie traci nadziei i na własną rękę stara się odnaleźć matkę.
Autor nie moralizuje, nie koloryzuje, ale i nie popada w skrajną patologię jak to czasami bywa z książkami tego rodzaju. Dostajemy historię dwójki dzieci, które mogłyby mieszkać w naszym sąsiedztwie, za naszą ścianą. Trudności, kłamstwa i wola przetrwania miesza się z marzeniami i naiwnością braci. Głównych bohaterów książki nie sposób nie polubić. Jay rozśmiesza nawet w beznadziejnej sytuacji, a Laurence swoją postawą i nadzieją daje nam wiarę na szczęśliwe zakończenie. Jednak postacią której ścierpieć nie mogę jest matka chłopców. Słaba, upijająca się, nie radząca sobie z życiem i egoistyczna kobieta, która (jak sama zauważa) nie zasługuje na swoje dzieci i jest złą matką. Mogę zrozumieć, że miała depresję i problemy z samą sobą, ale nie mogę zrozumieć, że porzuciła swoje dzieci na pastwę losu, bez rodziny ani środków do życia uznając, że tak będzie dla nich „lepiej”. Mimo tego Laurence się nie poddaje i walczy by jego mama stanęła na nogi. Czasami zapominałam, że starszy z braci ma dopiero 15 lat. Nie był nieomylny to prawda, ale jego zawziętość by opieka społeczna nie rozdzieliła go z bratem, poszukiwania matki, rozumowanie i doświadczenie mogłoby dać nam obraz młodego dorosłego.
Polskie wydanie jest bardzo ładne i ma dobrej wielkości czcionkę. Powieść pełna jest nadziei, wzruszeń, smutku ale też uśmiechu. „15 dni bez głowy” angielskiego pisarza, choć wygląda niepozornie jest to historia, którą poleciłabym każdemu. Jest to książka na, którą warto poświęcić czas i zastanowić się kiedy kończy się dzieciństwo?, czy każdy może zostać rodzicem?, czy miłość dzieci do rodziców jest bezwarunkowa?