Jesteśmy wolontariuszami Bydgoskiego Towarzystwa Hipoterapeutycznego „Myślęcinek”. Co tydzień staramy się tam przyjeżdżać, aby pomagać przy zajęciach. Wymaga to bliskiego kontaktu z koniem. Jesteśmy już do nich przyzwyczajeni, ale niektórzy niekoniecznie. Boisz się może koni? Denerwujesz się w ich otoczeniu? Niepotrzebnie. To nie tylko zwierzęta kopiące, gryzące i brykające, ale też wykorzystywane do hipoterapii… A co to takiego? Wszystkiego dowiesz się poniżej.
Tak na początek. Co to właściwie jest hipoterapia?
Hipoterapia to jest terapia, w której wykorzystuje się konie jako współterapeutę. Dzieci mogą jechać na koniu, mogą też być obok konia. Może też być terapia kontaktem z koniem. W hipoterapii uczestniczą dzieci, które są niepełnosprawne ruchowo albo mają niepełnosprawność intelektualną. Muszą mieć przede wszystkim skierowanie na hipoterapię, które zaświadcza, że nie ma do tego przeciwwskazań. Jeżeli nie ma takich przeciwwskazań, to zaczynamy hipoterapię, ale to też musi się okazać czy dzieci naprawdę chcą w niej uczestniczyć, bo mogą bać się kontaktu z koniem jako dużym zwierzęciem i nie chcieć ani wsiadać, ani w ogóle głaskać konia. Może im to nie odpowiadać, chociaż z doświadczenia wiem, że większość dzieci jednak chętnie przyjeżdża na zajęcia.
Jak narodził się pomysł, aby założyć towarzystwo hipoterapeutyczne?
Towarzystwo ma już dosyć długą historię, ma 19 lat, powstało w 1995 roku. Założycielami towarzystwa byli pierwsi terapeuci i rodzice, którzy korzystali z hipoterapii. Miało to na celu ułatwienie spraw organizacyjnych. Jeżeli chodzi o kwestie finansowe czy formalne to stworzenie towarzystwa ułatwia właściwie takie funkcjonowanie. W różnych ośrodkach, jest bardziej formalne i można się starać wtedy o dotację, wsparcie, czy też nagłaśniać naszą działalność. To właśnie rodzice razem z terapeutami byli pomysłodawcami założenia towarzystwa.
Trudno jest prowadzić takie zajęcia ze względu na obciążenie fizyczne?
Rzeczywiście jest to dosyć obciążające fizycznie, ale też psychicznie, bo to jest duża odpowiedzialność, żeby zajęcia były bezpieczne. Fizycznie, czasami chodząc długo i w różnych warunkach atmosferycznych, bo czasami jest zimno, to rzeczywiście się w pewnym momencie odczuwa, ale jeżeli lubi się tę pracę, to wszystko jest do wytrzymania.
Satysfakcjonuje Panią to, co robi pani dla innych?
Zdecydowanie, gdyby to nie było satysfakcjonujące, to rzeczywiście jest to dosyć ciężka praca, właśnie nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. Trzeba dobrze zorganizować zajęcia, żeby były prowadzone bezpiecznie, żeby były też skuteczne, także widać, że dzieci które przyjeżdżają na hipoterapię, przyjeżdżają chętnie, lubią te zajęcia i to daje satysfakcję.
Jakie konie wykorzystywane są do hipoterapii? Jakie cechy muszą je charakteryzować?
Konie przede wszystkim muszą być ufne, muszą być spokojne. Koń jest zwierzęciem z natury płochliwym, więc musi być przyzwyczajony do takiej pracy, gdzie czasami zdarza się, że dzieci mogą się nerwowo zachowywać, mogą nawet uszczypnąć konia, ugryźć- też się to zdarza. Wiadomo, że koń może się spłoszyć, ale jeżeli jest przyzwyczajony do takiej pracy, jest spokojny z natury, to łatwiej go w takiej pracy zaadoptować. Trzeba na pewno mu zapewnić ruch, musi być wybiegany, lonżuje się konie wcześniej, przed zajęciami. Jeżeli koń spędza czas wolny na pastwisku, to już tej energii tam zgubi i wtedy na zajęciach jest spokojniejszy. To też trzeba przewidzieć, jakie są warunki w trakcie zajęć, jeżeli wieje wiatr, albo dzieją się nowe rzeczy, czasami jakiś dźwig tutaj przejedzie, czy motor, jakieś hałasy, to konie są wtedy mniej spokojne. Wtedy trzeba je do tego przyzwyczaić, do takich nowych sytuacji i szukać sposobu bezpiecznego prowadzenia zajęć, czyli zmienić miejsce, gdzieś się oddalić albo wybiegać konia wcześniej na lonży, aby był potem spokojniejszy w trakcie zajęć.
Czy mogłaby Pani trochę powiedzieć o koniach, które w tym towarzystwie są wykorzystywane do hipoterapii?
Towarzystwo jest właścicielem trzech koników. Pierwszy z nich to Toffi, jest to mieszanka konia huculskiego z małopolskim. Jest to nasz najstarszy koń, ma 16 lat, jest wałachem. W hipoterapii wykorzystuje się wałachy, czyli konie wykastrowane. Są przez to spokojniejsze w trakcie zajęć. Toffi jest właściwie takim koniem uniwersalnym, bo nadaje się i do jazdy konnej, do asekuracji z góry, kiedy terapeuta siedzi razem z pacjentem, oraz do asekuracji z dołu. Ma też różne dni, czasami jest mniej spokojny, czasami bardziej, ale generalnie mogę uznać, że jest bardzo spokojnym koniem, bezpiecznym do prowadzenia zajęć. Drugi koń, podobnej wielkości jak Toffi, to jest Windsor, rasy haflinger. Jest młodszy, ma 9 lat. Często jeździ pod siodłem i coraz lepiej się sprawdza na takich jeździeckich zajęciach, ale też jest koniem bezpiecznym, zapewnia komfort w prowadzeniu zajęć. Jest też używany do asekuracji z góry, czyli jest większym koniem, takim, że można prowadzić zajęcia i idąc obok konia i jadąc na nim. Trzeci koń, to jest Dunaj, który ma 10 lat i w sumie jest najkrócej w towarzystwie. Jest on najmniejszym naszym konikiem, nie jeździ się na nim z asekuracją z góry, nadaje się świetnie do małych dzieci, chociaż ma największy temperament i najbardziej wrażliwy jest na bodźce z zewnątrz, jakieś hałasy, wiatr. Jest dosyć wrażliwy, ale w sumie też, jak się go zna, to można bezpiecznie na nim prowadzić zajęcia.
Kto pomaga towarzystwu? Czy udało się znaleźć sponsorów?
Towarzystwo jest organizacją użytku publicznego, czyli może korzystać ze wsparcia podatników, którzy przekazują 1 % podatku na działalność, realizację użytku publicznego i dzięki temu pozyskujemy środki, którymi dofinansowujemy zajęcia i również imprezy, które są organizowane dla naszych podopiecznych. Te imprezy to na przykład biwak, spływ kajakowy, mecz piłki nożnej. Są one w zasadzie nieodpłatnie organizowane dla naszych pacjentów i ich rodzin, są też wspierane przez urząd gminy Osielsko, który dotuje całkowicie zajęcia dla dzieci niepełnosprawnych z tej gminy. Mamy też dotację z urzędu marszałkowskiego, takie programy dotacyjne są co roku przez nas użytkowane. Uczestniczymy w takich dotacjach pisząc programy i oczywiście to urząd marszałkowski, urząd gminy decyduje czy uzna naszą ofertę i przyjmie ją do realizacji wspierając oczywiście finansowo zajęcia.
Od ilu lat się Pani tym zajmuje? Lubiła pani konie, dzieci i niesienie pomocy innym, czy może było inaczej?
Z hipoterapią jestem związana w sumie od 16 lat, ale kurs hipoterapii skończyłam 9 lat temu. Od tego czasu prowadzę zajęcia hipoterapeutyczne. Przed zrobieniem kursu jeździłam dużo konno i w zasadzie ten kontakt z końmi zawsze był dla mnie dużą przyjemnością. To było dla mnie naturalne, że pomagając przy hipoterapii, byłam też zainteresowana zrobieniem kursu instruktora hipoterapii. Przy okazji zawsze interesowała mnie praca z dziećmi, dlatego było to fajne połączenie.
Czy towarzystwo można spotkać na różnych imprezach okolicznościowych lub akcjach?
Jeżeli mamy taką możliwość to rzeczywiście staramy się uczestniczyć w różnych takich promocjach i festynach czy jakiś imprezach promujących hipoterapię z udziałem koni. Braliśmy kilka razy udział w Wieczorze Marzeń w zoo, jadąc tam z naszymi konikami i umożliwiając dzieciom przejażdżkę na koniach, teraz trochę nam to komplikuje odległość, bo jest za daleko, a nie mamy koniowozu i czasowo nie jesteśmy niestety w stanie dojechać do naszego ogrodu zoologicznego. W tym roku braliśmy udział w festiwalu organizacji pozarządowych na Wyspie Młyńskiej, gdzie też promowaliśmy działalność towarzystwa, ale też hipoterapię. Bierzemy też udział jako towarzystwo w różnych konferencjach, dokształcamy się, cały czas szukamy możliwości, aby poszerzać wiedzę, aby mieć większą ofertę dla dzieci niepełnosprawnych. Oprócz tego organizujemy te trzy imprezy, które są rzeczywiście też ważnym dodatkiem do zajęć hipoterapeutycznych, są przy okazji integracją nie tylko z dziećmi, ale także między rodzinami.
Dziękujemy za przeprowadzenie wywiadu.
Ja również wam dziękuję.
Rozmawiali:
Filip Kazieko i Marta Poćwiardowska, uczniowie Gimnazjum nr 9 im. Powstańców Wielkopolskich z panią Joanną Cywińską, instruktorką hipoterapii w Bydgoskim Towarzystwie Hipoterapeutycznym „Myślęcinek”
Komentarze ( )