Profile w liceum, później kierunki na studiach. Jak wiele nasza specjalizacja ma wspólnego z faktycznymi predyspozycjami do zawodu? Młodość to czas decyzji, a w wieku lat siedemnastu ciężko jest odkryć swoje powołanie. Spróbujmy nauczyć się wybierać. Mądrze.
Masz szesnaście lat i właśnie wybrałeś profil szkoły średniej. Gratulacje! Teraz ścieżka twojego rozwoju zawodowego jest prosta i oczywista. Po humanie, młody człowieku, zapewne wybierzesz się na prawo lub dziennikarstwo, ewentualnie wybierzesz jakąś filologię, wyjedziesz na wymianę za granicę i, w ramach egzotycznej pamiątki, przywieziesz do Polski przystojnego Francuza/ piękną Włoszkę. Jeśli zdecydowałeś się na mat-fiz, czeka cię kariera inżyniera lub informatyka, a że matematyka rządzi światem to królowa nauk zapewne nie pozostawi cię na pastwę bezrobocia. Mogłeś też zdecydować się na biol-chem. Jeżeli w twoich żyłach do tej pory nie płynęła ani kropla błękitnej krwi- nie martw się, w liceum zostaniesz uznany za warstwę najwyższą, arystokrację jadającą ze złotych półmisków. Przecież 99.99% dam i paniczów z tego profilu to przyszli doktorzy i stomatolodzy, bogaci i spełnieni zawodowo medycy pracujący dwanaście godzin na dobę, konsumenci dóbr luksusowych i drogich zagranicznych wycieczek. Wszystko jasne? Przez pierwszy rok- jak najbardziej. Później ta wizja świata obraca się w proch ustępując miejsca realiom.
Profil ułatwia przygotowanie się do konkretnych egzaminów. Jednak część uczniów poza konkurencją podejmuje się zdawania matury niezgodnej z profilem, czasami z konieczności, czasami z chęci. Muszę przyznać, że to zjawisko podtrzymuje we mnie dogorywającą nadzieję na to, że ludzie w moim wieku uczą się jeszcze czegoś dla samych siebie i samodzielnie. Zwykle zostają uznani za outsiderów, no bo jak to, cytując klasyka, kurczę blade, historia na mat-fizie! Polski na biol-chemie! Na szafot! System oceniania w liceum też sprawy nie ułatwia. Niejednokrotnie po kilku dniach zakuwania dostajesz soczystą, nasmarowaną czerwonym długopisem jedynkę, gdy kilka dni później drogą przypadku i szczęścia za improwizowany sprawdzian zostajesz nagrodzony piątką. I jak tu oddzielić ziarno od plew, kiedy z przedmiotów profilowych ledwo utrzymujesz się na krawędzi bytu i niebytu a z tych dodatkowych możesz pochwalić się pięknymi ocenami? Przyda się próba obiektywnego spojrzenia na sprawę. Narzekasz, bo porównujesz się z kolegą z innej szkoły, który z matematyki ma same piątki. To bezpodstawne, bo być może gdybyś pisał jego sprawdziany też miałbyś dobre oceny. Możesz dalej kochać matematykę z trójczyną. Nie panikuj i zaczekaj na maturę- ona dla wszystkich jest jednakowa.
Czasami jednak przychodzi nam spotkać się z przypadkiem beznadziejnym. Uczeń wybiera zawód niezgodny z profilem. Szok. Niedowierzanie. Szloch matki i nawoływanie ojca: “Adaś, jeszcze nie jest za późno, jeszcze możesz być lekarzem, Adaś, wróć!”. Co wtedy? Nie pozostaje nam nic innego, jak cieszyć się z tego, że młody człowiek wykrzesał z siebie na tyle odwagi aby przeciwstawić się reżimowi i odnalazł swoją drogę. Nikogo nie wciśniemy na siłę w kitel, nie zrobimy prawnika z pasjonata historii Mezopotamii i nie zmusimy rozmiłowanego w rozgwieżdżonym niebie astronoma do bycia inżynierem budowy mostów. Wiele osób wykonuje zawód zupełnie niezgodny z wykształceniem, dotyczy to szczególnie profesji rzemieślniczych, bo w Polsce brakuje tego typu szkół. Możesz być po mat-fizie i zostać kucharzem, po humanie szyć dziecięce ubranka a po biol-chemie pisać książki. Pasja, która staje się pracą- brzmi jak amerykański sen. Jednak właśnie taki układ najbardziej zwiększa produktywność. Oczywiście to niemożliwe, żeby wszyscy ludzie na świecie kochali swoją pracę, która jest ich pasją, ale warto spróbować. Niecodzienne podejście do nauki i pracy, wyjątkowe hobby czy nietypowe umiejętności mogą uczynić cię wartościowym pracownikiem, Odrzucenie swego rodzaju konwenansów w tym przypadku przynosi wiele korzyści. Z tego mezaliansu może narodzić się coś ciekawego.
Ciężko jest odnaleźć się w ponurej rzeczywistości systemu. Warto przykładać się do tego, co w szkole- wszystko, co robimy zaprocentuje i może przydać się w najmniej oczekiwanym momencie życia. Jednak obudźmy w sobie pierwiastek marzyciela i nie bójmy się czegoś ponad. Rozwój poza szkołą jest równie ważny i może zaprowadzić nas o wiele dalej, tam, gdzie nie sięga moc licealnego profilu…
Komentarze ( )