Wycieczka nazaretańskiej młodzieży okazała się być prawdziwą szkołą przetrwania. Co wydarzyło się w Piwnicznej? Zapraszamy do zapoznania się z fragmentem policyjnej kartoteki.
Był 22 kwietnia 2015 roku. Dzień jak co dzień. Wszystko wskazywało na to, że będzie to kolejny normalny dzień. Jednak wszystko zmieniło się w jednym momencie…
Na ulice Kielc wyjechał pozornie zwyczajny autokar. Wewnątrz siedziała pozornie zwyczajna młodzież. Obrali kierunek: Piwniczna Zdrój. I wyjechali w Polskę. Wtedy wszystko się zaczęło.
W uczniów klasy 1B wstąpiły różnorakie nadprzyrodzone moce. Jedni zaczęli śpiewać, inni grać na gitarach, jeszcze inni tańczyli już od początku wycieczki. W końcu dojechali- w Piwnicznej młodzież umieszczono w zamkniętym zakładzie wypoczynkowym „Stefanka”. Miejsce urocze i ciche. Takie było przynajmniej prze przyjazdem nieposkromionych pierwszaków. Ośrodek, którego domeną dotychczas była elegancja, musiał zmienić ją na bunt i szaleństwo. W ciągu dnia opiekunowie usiłowali zmęczyć grupę karkołomnymi zadaniami i morderczymi trasami wyznaczonymi w wysokich partiach gór, wśród śniegu, lodu i dzikich zwierząt. Jednak nawet to nie powstrzymało młodzieży przez nocnymi harcami. Pierwszego wieczoru była to tylko dyskoteka. Później było już tylko gorzej. Apatia, głośna muzyka. Recydywiści wymykali się z ośrodka tylko po to, żeby zażyć kojącą dawkę kręcenia się na karuzeli. Zdeprawowani młodzi ludzie osiągnęli dno sięgając, pod osłoną nocy, po… KABANOSY!!!
Dla uczniów zaplanowano również resocjalizacyjne rozrywki. Nikogo nie dziwił widok rozbierających się pod kocem młodzieńców. Kukuryku okazało się być zabawą niosącą śmierć- głos przeznaczenia dopadł siedzących na ławce młodych mężczyzn z zaskoczenia. Choć wypadek wyglądał groźnie, obyło się bez ofiar. Lekko rannym udzielono pomocy. Męskiej części klasy nieźle się oberwało- żony marynarzy nie oszczędzały nikogo, a ten, kto raz „dostał z liścia” już na zawsze pozostał wierny tylko swojej wybrance. Oprócz tego grupa mogła obserwować taneczne popisy swoich kolegów. Resocjalizacja w niektórych przypadkach przyniosła oczekiwane skutki.
Mordercza dla opiekunów i właścicieli „Stefanki” wycieczka, niestety, po czterech dniach dobiegła końca. Uczniowie ze wszystkich sił próbowali zatrzymać autokar, jednak kierowca był bezlitosny. Piekielna młodzież wróciła do szkolnego życia. Możemy być pewni, że nie raz jeszcze usłyszymy o wycieczkowych wybrykach 1B.
Komentarze ( )