flwh2a0a.png

Szkolne projekty wymagają różnych rzeczy. Nawet, między innymi, napisania dramatu romantycznego.

Akt I
Scena I
Przedwiośnie – świt, wciąż jest ciemno – pokój – Dziewoja – Weltschmerz – Ramund

            Weltschmerz
            (podchodzi do łóżka)
A cóż to za młoda leży tu dziewoja?
            …
            (namyśla się)
            …
To nie takie ważne, już dziś będzie moja!
            (pochyla się, wyciągając niby-ręce)

            (dzwoni budzik)

            Dziewoja
            (przebudzając się)
O nie, nie chcę wstawać…

            Weltschmerz
                                                Przemówiła!
Spędź resztki snu z powiek, wstań; bądź tak miła,
I chodź do mnie, chodź w me ramiona.
Każdy by chciał, a kto nie chce niech skona!

            Dziewoja
Ja… ja nie chcę…!

            Weltschmerz
                                   Chcesz!
I za chwilę ochoczo w nie pójdziesz.

            Ramund
            (wchodzi do pokoju)
Nie pójdzie. A kysz, potworna maro!
Zostaw ją; nie chcę, by cokolwiek ją zabrało!

            Weltschmerz
Śmiesz mi przeszkadzać? A czymże ty jesteś?

            Ramund
Co tam, pod nosem, upiorze westchłeś?
Jestem Ramund, jej wierny obrońca,
Nie pozwolę ci zrealizować planu do końca.

            Weltschmerz
Och, mówię tobie, zobaczysz jeszcze
W sercu burzę oraz łez deszcze.
            (znika)

Scena II
Wiosna – podwórze – Dziewoja – Beatrycze

            Dziewoja
Widziałaś Ramunda?

            Beatrycze
                                    Kogóż takiego?

            Dziewoja
Ramunda, Wikinga, lubego mojego.
Mijałaś się z nim?

            Beatrycze
                                    Nikogo nie było.

            Dziewoja
Jak to nie było? Wychodził przed chwilą.

            Beatrycze
Pewna jesteś? Może masz jakąś fobię…

            Dziewoja
Nie mam…
            (wzdycha)
            Już nie ważne, daj spokój sobie.
Akt II
Scena I
Kraina pełna piękna i osobliwości – Dziewoja

            Dziewoja
O, jak tu pięknie! Cisza… spokój,
Zniknęły lęki, obawy, niepokój.
Prawdziwie jestem uratowana! Prędzej niż w Weltschmerzu
Ramiona z Orfeuszem stanę na ślubnym kobiercu;
Uraduję się chwilą piękną i szczęśliwą,
Nie to co w tamtym świecie – tęskliwą
Do spokoju ducha, ucieczki od świata i ludzi;
Szukając tam takowej człowiek tylko się trudzi
I niechęcią się rozpiera, i bezradnością napełnia…
Nawet nie potrafi popełnić samobójstwa,
I musi się męczyć żyjąc wśród pospólstwa.
Tu jest inaczej – tu można swe marzenia spełniać,
Zachwycać się abstrakcyjnym widokiem,
Chłonąć to wszystko spragnionym wrażeń okiem,
Spoglądać na rozgwieżdżone niebo, latające wieloryby;
Nie wyszły takie opisy spod ręki żadnego skryby.
Ze spokojem na wietrze kołyszą się trawy,
Na horyzoncie już widzę wschód słońca złotawy.
Wróciła nadzieja… Och, teraz dopiero czuję się żywa!
O!
            (zastyga w milczeniu, nasłuchuje)
            Słyszę coś w oddali, czy to ktoś mnie wzywa?

Scena II
Lato – pokój – wieczór – zbiorowisko przy łóżku, na którym leży Dziewoja – Ramund – Chór Lich – Głos z nieba

            Chór Lich
            (przyglądając się Dziewoi)
A cóż to?
            Czy coś się stało?
                        Czy oddycha?
                                    Czy ona umarła?

            Ramund
Nie, tylko w głęboki sen zapadła.
Na Bór Iglasty, kto mi tu o śmierci wyje?

            Chór Lich
            (nie zwracając uwagi na Ramunda)
Nie porusza się wcale.
                        Czy oddycha?
                                    Nie widzę.
                                                Nie żyje.

            Ramund
Nie kłamcie! Sen ma bardzo głęboki.

            Chór Lich
Skąd pewność?

            Ramund
            Z nią razem bym umarł,
                        takie Absolutu wyroki.

            Chór Lich
Absolutu – czyliż nie chrześcijańskiego Boga?

            Ramund
On dla nas umarł – teza złowroga,
Lecz co ja mogę? Jam tylko częścią jej duszy wątpiącej;
Wszystko jedno czy w Boga czy w Absolut wierzącej.

            Głos z nieba
Uważaj, bo będziesz słów swoich żałować.

            Ramund
Czy naprawdę muszę teraz filozofować?
Wszystko było dobrze, gdy wierzyliśmy,
Lecz powiedz mi, gdzie byłeś, gdy zwątpiliśmy?
(czeka chwilę w milczeniu)
I znowu, jak wcześniej, brak odpowiedzi.
Może byś ją lepiej we śnie odwiedził,
Skoroś wszechmogący. Czy to prawda, Boże?
Lecz co to za Bóg, co człowiekowi nie pomoże?
            Chór Lich
Skoro nie On… na ciebie spada to zadanie.
Czy możesz się zabrać za jej ratowanie?

            Ramund
            (wzdycha)
Jestem jej częścią, lecz to od niej zależy
Co zechce uczynić. Jej wolna wola, czy
Podda się, czy rady mej posłucha,
Gdy szepnę jej “Walcz!” prosto do ucha.

            Chór Lich
Więc co? 

            Ramund
            …nie posłucha; wraz ze mną znikniecie,
Zostawimy ją ze spokojem w jej własnej opiece.
Akt III
Jesień – podwórze – na werandzie siedzi Dziewoja – Ramund z Knølhvalem przyglądają się jej spod furtki


            Knølhval
Ramundzie, spójrz. Widzisz tę osobę?
Jest zupełnie inna…

            Ramund
            (podchodząc do niej)
Kim jesteś?

            Dziewoja
            (rozgląda się)
Ja…
            (jej wzrok pada na doniczkę z wrzoścem)
                                    Eryką się zowię!

            Ramund
Nazwała się samotnością, bo nad nią panować umie.

            Knølhval
Ach, teraz nagle wszystko rozumiem!

            Eryka
Ramundzie, wiesz, że przez Absolut jesteśmy złączeni…

Ramund
To prawda, lecz co z nią?

            Eryka
            …czy nie obawiasz się, że to może się zmienić?
(milknie i wchodzi do domu)