„Niemożliwe?… Panowie, Polacy nie znają tego słowa”
Napoleon Bonaparte
NAJPIĘKNIEJSZA Z SZARŻ
Ponad 200 lat temu podczas kampanii w górach Sierra Guadarrama
odbyła się jedna z najbardziej fascynujących szarż kawalerii w
historii świata. Wykonana została tak dobrze, że po dzień
dzisiejszy jest wykładana w najlepszych akademiach wojskowych. To co
uczyniło 170 polskich szwoleżerów nie dało rady zrobić kilku
tysięczne oddziały grenadierów z armii Napoleona. Uczestnicy tego
ataku okryli się nieśmiertelną chwałą zyskując takie tytuły jak
”los Infernos Picadores” (piekielni lansjerzy) czy „les hommde
fer” (ludzie z żelaza). Kiedyś pewien francuski generał
powiedział „że trzeba być pijanym, by wydać taki rozkaz i trzeba
być pijanym by taki rozkaz wykonać”. Napoleon odparł mu na to
tak: „Chciałbym, żeby wszyscy moi żołnierze byli tak pijani, jak
ci Polacy”. I właśnie wtedy zrodziło się francuskie powiedzenie
„Ivre comme un Polonais”(pijany jak Polak). Pomimo sceptycyzmu
niektórych żołdaków cesarza wielu błagało polskich kompanów
„Na miłość Boską, zaświadcz, że byłem z wami!”. Natomiast
Brytyjczycy po powrocie do domu mówili z dumą: „walczyłem z
Polakami”. Analitycy militariów z całego świata nazywają
Somosierre „pozycją nie do zdobycia” albo nawet po hollywoodzku:
„mission impossible”.
„SPECIALITE DE LA MAISON” POLAKÓW
Każdy naród ma swój specjał „firmowy”. Pizza to włoska
specjalność, bigos – polska, ryż -chińska, etc., etc., etc. Od
strojów i zwyczajów, do kulinariów i militariów, każda nacja ma
ma swój tradycyjny styl. Niektóre te zwyczaje szybko giną za
sprawą nowoczesności. Przykład: fortyfikacje, w których
geniuszami-wynalazcami byli Francuzi (Vauban, Montalembert,
Chasseloup-laubat, Choumara i in.), co się skończyło paradoksalnie
kompromitującą wpadką (bezużytecznością) Lini Maginota. A
dzisiaj fortyfikacje wojskowe to już niepraktykowany anachronizm,
podobnie jak kawaleria. Konnica odmilitaryzowała się w ogóle z
jazdy zostały tylko wyścigi konne. Lecz kiedyś przez całe stulecia
była potęgą militarną Polaków. Owszem, były też inne nacje
uważające, że walka konna to ich specjalność, w której nie mają
sobie równych na całym globie, choćby Indianie
północnoamerykańscy, a już zwłaszcza plemiona Szejenów i
Siouxów. Po którejś zwycięskiej bitwie tych plemion z armią
amerykańską generał Benteen rzekł „Są to najlepsi jeźdźcy
świata. Gdyby ich odpowiednio uzbroić, pokonaliby wyborowe pułki
kawalerii amerykańskiej i europejskiej”. Na co jeden z oficerów
Benteen’a zauważył: „Prócz polskiej, panie generale, Polacy są
bezkonkurencyjni”. Po czym przypomniał Kazimierza Puławskiego,
który po dwóch miesiącach od przybycia do Ameryki został mianowany
przez Kongres generałem i przywódcą jankeskiej kawalerii. Wkrótce
też ogromny zachwyt wzbudziła jego sportowa konfrontacja z Indianami
uchodzącymi za fenomenalnych jeźdźców. Dowiódł, że mogliby się
szkolić u Polaków. Podczas tego pokazu w pełnym galopie oddawał
celny strzał pistoletowy, a następnie rzucał pistolet przed konia,
zsuwał się z siodła pod końską szyję i chwytał pistolet w
powietrzu, tuż nad ziemią. Prócz tych „cyrkowych”pokazów
polska jazda była też wysoko zaawansowana militarnie. Wystarczy
spojrzeć na nasze osiągniecie takie jak Orsza (1514 r.), Kircholm
(1605 r.) czy Rokitna (1915 r.) takich szarż budzących respekt
innych plemion wykonaliśmy zaprawdę setki. Symbolami emblematycznymi
zostały Wiedeń i Somosierra. Szarża husarii pod Wiedniem (1683 r.)
symbolizuje pancerną siłę mocarstwowej Polski. Natomiast
Somosierska szarża (1808 r.) symbolizowała furię bojową narodu
przeżywającego dekadencje mocarstwowości.
VIVE L’EMPEREUR!
Wiele osób uważa, iż atak na Hiszpanię był nikczemną agresją
przeciwko kraju Bogu ducha winnemu. Prawda jest zupełnie inna. Anglia
skaptowała Madryt i ten ogłosił powszechną mobilizację. Na
pytanie Paryża przeciw komu się zbroją, odpowiedzieli bezczelnie,
że przeciw Anglii. Jednak ich wymówka trochę kulała, gdyż
zmobilizowali oni jedynie piechotę i kawalerię, a nie marynarkę.
Chyba, że planowali szturm mas piechoty i jazdy przez zamarzniętą
zatokę Biskajską i skuty lodem kanał La Manche. Francuzi
postanowili „zdjąć” sobie wroga z pleców. Niedługo potem armia
prowadzona przez samego „boga wojny” (Napoleon) obrała sobie za
cel Madryt. Razem z Cesarzem był 1 Pułk Szwoleżerów, który
uważał go za półboga, bowiem 2 lata wcześniej przywrócił ich
Ojczyźnie wolność. Dla niego zrobiliby wszystko, szarżowaliby
każdy bastion, nie wyłączając piekła.
Do zatrzymania Francuzów Hiszpanie nie potrzebowali armii, gdyż
góry „załatwiły” za nich sprawę. Jedyną drogą do Madrytu
był gardziel górski Somosierra położony na wysokości 1454
m.n.p.m. Taką pozycję garstka ludzi mogła bez trudu bronić przed
armią. Góry co prawda można było obejść, ale to oznaczałoby
męczące przedłużenie kampanii. Biorąc pod uwagę, że był on
czterokrotnie kryty koncentrycznym ogniem dział i odstrzeliwany ze
stoków doliny ogniem krzyżowym tysięcy luf karabinowych, była to
pozycja nie do przejścia. Hiszpanie wierzyli, że sam diabeł nie
przejdzie tamtędy, a co dopiero Napoleon. Cesarz przypominał sobie
wtedy sytuacje, gdy był na manewrach. Wówczas francuscy
kawalerzyści mieli problem z przeskoczeniem rowu, tymczasem jeden z
polskich oficerów zrobił to kilkakrotnie krzycząc: „Un Polonais
passe patout!”(Polak wszędzie przejdzie). Zobaczywszy somosierską
przełęcz postanowił to sprawdzić.
FURIA ALLA POLACCA
Dowódca obrony Somosierry, generał don Benito de San Juan, obsadził
zbocza doliny tysiącami strzelców, a na zakrętach ustawił cztery
baterie, łącznie 16 dział, i czekał pewny swego. Rankiem 30
listopada 1808 r. francuska piechota dokonała sondażu wstępnym
atakiem, tak łatwo odepchniętym przez Hiszpanów, że francuscy
sztabowcy widząc hiszpańską ,,ścianę ognia” utracili wiarę w
możliwości stratowania Somosierry. Rozległy się głosy, że
należy się cofnąć i obejść granitową tamę traktem segovijskim.
Wówczas Napoleon zdecydował szarżować kawalerią. Oficerowie
Napoleona, przekonywali go, że realizacja jego planu jest
szaleństwem. Cesarz burknął: „zostawcie to Polakom” i polecił
generałowi Montbruhowi zakomunikować rozkaz. Montbruht
pogalopował do szwoleżerów. Pchnął ich ku skraju doliny i
napotkał taką ścianę hiszpańskiego ognia, że bez słowa wycofał
się. Zawrócił Montbruht-chluba francuskiej armii, człowiek, który
nigdy się przed niczym nie uchylił się. Montbruht zameldował, że
w obecnej sytuacji szarżowanie jest niemożliwe. – Niemożliwe?…
– mruknął Bonaparte – Panowie, Polacy nie znają tego słowa!
Kolejny rozkaz zawiózł Segur. Ruszyli ponownie, stu kilkudziesięciu
ludzi krzyczących: „Niech żyje Cesarz”. Polaków nic nie mogło
zatrzymać z małymi stratami zdobyli pierwsze dwie baterie. Jeszcze
po zdobyciu drugiej don Benito de Dan Juan wierzył, że za ułamki
sekund ta garstka szaleńców obróci się w pył. Kiedy Polacy
rozjechali trzecią baterię dział, don Benito poczuł chłód na
karku. Podczas gdy ostatnie działa pokryły się trupami kanonierów,
a ośmielona francuska piechota ruszył don Benito przypomniał sobie,
że posiada konia. Reszta była panicznym odwrotem, a Madryt zaczął
przygotowywać poduszkę na klucze do miasta dla zwycięscy…
Bibliografia
Andrzej Nieuważny: Szarża pod Somosierrą – Zwycięstwa Oręża Polskiego wydawnictwo RM, W-wa 2009 r.
Atlas Ilustrowany – Historia Polski wydawnictwo Demart S.A., W-wa 2007 r.
Waldemar Łysiak: Somosierra – mistrzostwo świata – Do Rzeczy Nr 48/096 24-30 listopada 2014r.
Zarys Historii Powszechnej wydawnictwo RTW W-wa 1999 r.
Komentarze ( )