Jako zapalony rowerzysta objechałem już sporą część swojej okolicy – powiatu gnieźnieńskiego. Praktycznie większość ciepłych, wakacyjnych wieczorów roku 2014 spędziłem na siodełku swojego Krossa. Zawsze pociągały mnie boczne uliczki, zapomniane wsie i polne drogi, gdzie znaleźć można jeszcze ostatnie enklawy, ledwo tknięte ręką człowieka albo miejsca, gdzie czas się zatrzymał. Przestrzenie te, często dziś zapomniane, były niegdyś świadkami obecności ludzi przeszłości, bardziej otwartych na przyrodę i nietrzymających się tak kurczowo miejskiego zgiełku jak my dziś. Wykazując odrobinę inicjatywy, albo po prostu zdając się na działanie przypadku, można czasem poczuć się jak odkrywca, zwiedzając stare pałace, zapomniane parki, podziwiając leśne pomniki. I właśnie o takim monumencie oraz o jego adresacie chciałbym napisać.
Podróżując po lasach wsi o znamiennej nazwie Leśniewo, natknąłem się na pomnik nagrobny Witolda Skórzewskiego, Ordynata na Łabiszynie. Muszę przyznać, że widząc z drogi, którą jechałem, niewyraźny szary kształt, który łatwo przeoczyć, nie spodziewałem się, co za chwilę zobaczę. Rzeczywistość przeszła moje oczekiwania,nie mogłem przypuszczać, że ten niepozorny teren był świadkiem tak tragicznych wydarzeń. Urodzony w 1864 roku szlachcic, słynący z doskonałego administrowania swoim majątkiem, znalazł kres swego życia właśnie tutaj, 30 grudnia 1912 roku, ponad 100 lat temu!
Było to pierwsze polowanie po świętach Bożego Narodzenia, które Skórzewski spędzał z bratem, Włodzimierzem. Ten przydzielił mu niedoświadczonego lokaja ładującego broń. Gdy dostrzeżono zwierzynę, służący potknął się, chcąc podać strzelbę Ordynatowi. Ta wystrzeliła, śmiertelnie raniąc Witolda Skórzewskiego. Jak zanotował jego przyjaciel, Tadeusz Jackowski “Wczoraj na polowaniu w Czerniejewie, upadł strzelec podając strzelbę Witoldowi Skórzewskiemu, który otrzymał w tej chwili postrzał w bok, bo strzelba puściła. Męczył się pół godziny i skonał”.
Oglądając takie pomniki, ma wyobraźnia uruchamia się, idąc w kierunku dawnych, barwnych czasów kultury szlacheckiej, która przetrwała okres zaborów. Zadziwiające, jak jeszcze niedawno polowania i biesiady rodem z “Pana Tadeusza” były udziałem tych terenów, po których dzisiaj stąpamy.
Takie miejsca jak pomnik w Leśniewie, przypominają mi o zasługach stanu szlacheckiego,który mimo iż walnie przyczynił się do upadku Polski pod koniec XVIII wieku, to jednak oddał niebagatelne zasługi w walce o zachowanie polskiej kultury, z której korzystamy do dziś. Witold Skórzewski zmarł jeszcze przed odzyskaniem niepodległości przez Polskę, jednak majątki jakie prowadził z pewnością były ostojami naszych narodowych tradycji, a on sam zaprzeczał mitowi rozrzutnego szlachcica, będąc doskonałym administratorem.
Komentarze ( )