38555700153KS.jpg

“Kobieta z parasolką wygląda na bardziej samotną niż kobieta bez parasolki.” Dziwne i nie do końca zrozumiałe zdanie wprowadza nas w świat Joanny Szczepkowskiej i jej autorskiego monodramu „Goła baba”. Spektakl od 1997 r. cieszy się niesłabnąca popularnością, a dzień przed tegorocznymi mikołajkami po raz pierwszy zawitał do białostockiej filharmonii.

Kontrowersyjny tytuł to tylko jeden z wielu zaskakujących elementów niezwykłej, dowcipnej, ale też poruszającej opowieści o człowieku, samotności i uniwersalnych wartościach. Nietuzinkowe połączenie trudnej tematyki z humorem i groteską nadaje spektaklowi lekkości i oryginalności. Wyróżniająca się postać schizofrenicznej Kobiety z parasolką vel Gołej Baby wywołuje wśród publiczności zarówno wiele refleksji jak tez niepohamowane wybuchy śmiechu.

 

„Gratuluję odwagi cywilnej”, kilkakrotnie powtarza aktorka nawiązując do poświęcenia przez nas, widzów, godziny wolnego czasu na spędzenie go w tak nietypowym towarzystwie. Wielka szkoda, że 99 % odważnych to ludzie w kwiecie, a nawet jesieni swego życia. Niestety zdecydowana większość naszych rówieśników omija takie kulturalne wydarzenia szerokim łukiem. A może czasem naprawdę warto spędzić piątkowy wieczór w inny sposób niż z przysłowiową butelką piwa? Czymże jest kolejna impreza czy oglądana dziesiąty raz komedia wobec niepowtarzalnej szansy spotkania z innym wymiarem sztuki?

 

Ewelina Bosko/fot. Szymon Wykrota, Kris Niedenthal, okładka książki “Goła baba” Joanny Szczepkowskiej