Rafał Siankowski człowiek, który udowodnił, że marzenia się spełniają. Jako chłopiec nie przestał śnić o lataniu, spoglądał w niebo z nadzieją i pragnieniem, że kiedyś to on będzie pilotem. Obecnie doświadczony instruktor, który ma na swoim koncie dziesiątki wyszkolonych szybowników, opowie o swojej niecodziennej pasji.
Jakie były początki Pana przygody z lotnictwem ?
Latać chciałem od zawsze, odkąd pamiętam marzyłem o lataniu. Moi koledzy rozpoznawali marki samochodów, ja bez zająknięcia potrafiłem rozpoznać każdy samolot. Bardzo, bardzo dawno temu, pod koniec lat siedemdziesiątych Tato podarował mi na Mikołaja książkę ” Modele na Chmurach “, od tamtej chwili wiedziałem co to jest szybowiec, ale nie do końca wiedziałem z czym to się je. Moją prawdziwą przygodą, która z czasem przerodziła się w największą pasję przypada na rok 1987. Wtedy właśnie postanowiłem zapisać się na szkolenie szybowcowe w Aeroklubie Radomskim.
Jak wspomina Pan swojego instruktora ?
Pan Kazimierz nauczył mnie absolutnie wszystkiego, nauczył mnie latać, myśleć i czuć latanie. Chociaż początki naszej współpracy były trudne, nawet w pewnym momencie chciałem udowodnić, że umiem i potrafię zakończyć latanie. Dostałem szkołę życia i w przeciągu dwóch tygodni szkolenia z rozkapryszonego nastolatka, stałem się człowiekiem odpowiedzialnym, systematycznym i zakochanym w szybownictwie. Później gdy zostałem instruktorem, sam zacząłem naśladować Pana Kazimierza. Mimo olbrzymiej różnicy wieku między nami, jesteśmy przyjaciółmi, co muszę przyznać jest dla mnie zaszczytem. Niestety wiek już nie pozwala Panu Kazimierzowi latać, ale jeszcze nie raz będziemy ze sobą rozmawiać o wszystkich sprawach związanych z lataniem.
Czy towarzyszy Panu czasem lęk ?
Nie ma osoby, która się nie boi. Chodzi o to, by w każdym locie minimalizować ryzyko. W lotnictwie, to jednak człowiek jest najsłabszym ogniwem. Więc jeśli sami zadbamy o swoje bezpieczeństwo, będziemy mogli się cieszyć lataniem przez długi, długi czas.
Czy było warto ? Czy jest Pan zadowolony ze swojego osiągnięcia? Czy ma Pan do niektórych sytuacji do siebie żal, że można byłoby to zrobić lepiej ?
W lotnictwie, a w szczególności w szybownictwie człowiek ciągle się uczy. Nie ma dwóch jednakowych lotów, zawsze pogoda jest inna, zawsze taktycznie inaczej rozgrywamy lot. Na wiele rzeczy nie miałem wpływu, ale cały czas się uczę i doskonalę swoje umiejętności. Wiem, że w kwestii mentalnej, można wiele jeszcze zmienić, udoskonalić, technicznie raczej już nic nie poprawię, ale taktycznie pewnie są jeszcze rezerwy, właśnie te obszary wzajemnie się zazębiają. Wielokrotnie niedoceniana jest psychika sportu i praca z psychologią, jednak jak chce się wygrywać, trzeba sięgać głęboko do psychiki. Dopóki latam, zawsze jest coś do poprawienia.
Dziękuję za rozmowę.
Komentarze ( )