15276891TouristwithalargebackpackupthemountainStockPhoto.jpg

Problemy to nasze Mount Everest dnia codziennego. Wpływają na nas nieodwracalnie i za każdym razem uczą czegoś. Dlatego nie wolno ich omijać.

Problemy to trudne sytuacje kształtujące naszą osobowość.

Każdy z nas na drodze swojego życia napotyka górki. Czasem są to lekkie wzniesienia terenu, a czasem prawdziwe Mount Everesty. Te pierwsze pokonujemy z łatwością, są one przed nami na co dzień. Z drugimi jest już większy kłopot. Przeprawy mogą trwać długimi tygodniami. Wchodząc na szczyt, często uznajemy, że nie ma to sensu. Co wtedy? Najlepiej przystanąć na moment i odnaleźć w sobie nowe siły i chęć do życia. Jeśli to możliwe skontaktować się z kimś bliskim. Problemy nie są niczym wstydliwym. Ma je każdy z nas. Jednak na górę pomoc może nadejść jedynie w postaci słów otuchy. Czasem usłyszenie, że ktoś wierzy w nas może zdziałać cuda. Nikt jednak nie przeniesie nas na górę. To nasza przeprawa, nasza droga i nasze życie. A kiedy znajdziemy już siłę, trzeba iść do góry,tak  jakby od tego zależało nasze życie. Oczywiście zależy bardzo dosłownie. Później jeszcze schodzimy. Droga w dół sama w sobie może być tak samo trudna, lecz, aby przeżyć, górę trzeba pokonać. A szybciej zejść na dół niż zawrócić. Pamiętajmy jedno. Za każdą górą może kryć się kolejna, a potem jeszcze kilka. I przejść trzeba przez każdą z nich. Nikt nie zagwarantuje nam jedynie lekkich wybrzuszeń.

Każda kolejna wyprawa na góry pokroju Mount Everestu zostawia na nas swoje piętno. Mając 5 lat trudna do przebycia jest mała górka. Wtedy jest ona dla nas ogromna. Jednak im więcej takich pokonamy, tym prostsze one będą następnym razem. Z czasem napotykamy coraz większe góry. Problemy zmieniają się, a każdy z nich czegoś nas uczy. Nawet gdy jest ciężki początek, a następnie lata to tylko pola i łąki, zawsze będziemy pamiętać nasze Mount Everesty. Dlatego po bezproblemowych latach, stając pod ogromną górą, wydaje się ona tylko odrobinę straszna. Ale tę wyprawę rozpoczniemy już ze świadomością, że przecież kiedyś pokonaliśmy góry podobnej wielkości. Mamy już wprawę, tylko lekko zakurzoną. Z każdym kolejnym razem jest już łatwiej. Wiemy, co nas czeka.

Haczykiem w naszych górach jest to, że inni ich nie widzą. Trzeba kogoś naprawdę dobrze znać, aby ujrzeć choćby wierzchołek jego góry. Dlatego istnieje przekonanie, że im więcej ktoś ma lat, tym większe góry napotkał. Zazwyczaj tak oczywiście jest. Tylko w dzisiejszych czasach dzieci i nastolatki mają przed sobą coraz większe góry. Coraz częściej zdarzają się sytuacje, że górę optymalną dla trzydziestolatka, napotyka na swojej drodze dwunastolatka. I tu nie chodzi wcale o rodzaj problemu (rozwód, zwolnienie z pracy) ,lecz wielkość (wytrzymałość  psychiczna). Wydaje się jednak, że dorośli tego nie widzą. Będący w samouwielbieniu przez pokonanie wielkich gór, nie chcą dopuścić do siebie tego, że „młodsi” i „mniej doświadczeni” pokonują większe góry i przewyższają ich. Podobnie jest też z osobami w naszym wieku. Nie pozwalają na uświadomienie sobie, że są lepsi od nich.

Nigdy nie wiemy, z czym zmierzyli się tak naprawdę inni. Dochodzi tu też sprawa wstydu. Chcemy być postrzegani jako idealni, więc nie możemy mieć problemów. Przez ta niewiedzę o przeżyciach innych, często popełniamy ten błąd i mówimy, że ich problemy nie są tak ważne jak nasze. Dla każdego człowieka jego własne góry są wielkie i trudne do przebycia. Trzeba zachować więc tą równowagę, aby nasze problemy były ważne dla nas ale problemy innych też dla nas istniały. Jest to ciężkie do osiągnięcia. Myślenie i martwienie się o własne góry nie jest egoistyczne. To dbanie o siebie. Jednak do pewnego stopnia. Natomiast nieodpowiednie jest również wtrącanie się w problemy innych. Są wyprawy, które trzeba odbyć samotnie. Często nie zdajemy sobie sprawy z przekroczenia tych granic.

Podsumowując problemy są na drodze każdego z nas. Powinniśmy zmierzać się z nimi i pomagać w tym innym. Jeśli nie dajemy sobie rady, trzeba pamiętać o tym, że są ludzi, którzy pomogą nam. Nieradzenie sobie z problemami to nic wstydliwego. To może dotknąć  każdego z nas.