No właśnie…Pasja. Niby proste słowo – rzeczownik, 5 liter, 2 sylaby. Tak niektórzy postrzegają ten krótki i na pierwszy rzut oka nic nie znaczący wyraz. Istnieją jednak na tym świecie ludzie, którzy za swoją pasję daliby się zabić (i nie mam tu na myśli gier komputerowych, czy innych nie wnoszących nic w nasze życie „zainteresowań”). Według niektórych (wliczając w tę grupę również mnie) pasja to nie tylko „sposób na nudę” czy „zabicie wolnego czasu”. Dla mnie pasja to po prostu styl życia.
Skoki narciarskie oglądałam już jako małe dziecko, gdyż mój dziadek od zawsze był ich wielkim fanem. Gdy miałam około 8 lat była to pewnego rodzaju tradycja – co tydzień,
w zimowe weekendy zasiadaliśmy wygodnie w fotelach i „czekaliśmy na Małysza”. Wtedy zadawałam sobie pytanie „Co takiego ciekawego jest w tych skokach? Przecież to najnudniejszy sport na świecie!” Postanowiłam, że nie będę już więcej tracić czasu na takie „pierdoły” (dodam, że nie rozumiałam wówczas żadnych zasad, na których opierał się ten sport). Jednak nie zaprzestałam oglądania skoków, choć dalej nie miałam pojęcia, o co w nich chodzi! Jako dziesięcioletnia dziewczynka przypadkiem włączyłam telewizor akurat na transmisję skoków. Konkurs właśnie się kończył, a na ekranie ujrzałam polską kadrę.
Byłam pod ogromnym wrażeniem ich wspaniałych wyników, więc postanowiłam dowiedzieć się czegoś o naszych skoczkach. Z zapałem zaczęłam oglądać wszystkie bieżące konkursy, wywiady z zawodnikami oraz czytać informacje na temat ich życia prywatnego. Po krótkim czasie skoki stały się dla mnie największą pasją, bez której nie wyobrażałam sobie życia i normalnego funkcjonowania.
Cały czas oglądałam skoki (a nawet powtórki) i bez chwili wytchnienia opowiadałam wszystkim wokół o naszej WSPANIAŁEJ DRUŻYNIE. Chwileczkę… drużyna? Dokładnie tak! Przecież bez naszego wybitnego skoczka (i mojego największego idola), Kamila Stocha nie byłby to tak cudowny team (pozwolę sobie dodać, że w minioną sobotę Polscy skoczkowie zajęli 5 miejsce w konkursie drużynowym w Zakopanem). Może się to wydawać dosyć niską lokatą jak na ekipę z tak ogromnym potencjałem, ale proszę zauważyć, że nie jest to najlepszy sezon w wykonaniu naszego zespołu, na co wpływ ma w szczególność kontuzja, operacja, rehabilitacja i późniejszy powrót do formy naszego lidera…
Kamil Stoch jest moim największym idolem i myślę, że lepszego nikt na świecie nie znajdzie! Już jako dwunastoletni chłopiec mówił: „Chciałbym wystartować na olimpiadzie, zdobyć złoty medal. Jak na razie to ja mam jeszcze czas. Może za jakieś 5-6 lat wystartuję. Jak będę dobrze skakał.” Czy mu się to udało? Chyba każdy zna odpowiedź na to pytanie, ale tak dla jasności – mamy dwukrotnego Mistrza Olimpijskiego!!! Zdaje się, że to niepodważalny dowód na to, że Kamil Stoch jest człowiekiem nietuzinkowym. Jeżeli ktoś nadal nie wierzy w jego talent, to przytoczę drugi argument potwierdzający moją opinię. Sezon 2013/2014 był dla Kamila niezwykle owocny w sukcesy. Zwieńczeniem tak wspaniałych skoków musiało być zwycięstwo Stocha w Klasyfikacji Generalnej Pucharu Świata, zgarniając tym samym Kryształową Kulę.
Wszyscy prawdziwi fani skoków narciarskich (i nie myślę teraz o tzw. sezonowcach) wiedzą, że Kamil bieżący sezon zaczął nieco później, co było spowodowane operacją stawu skokowego. Najwierniejsi wielbiciele naszego Mistrza postanowili wspierać go
w tych ciężkich chwilach. Zorganizowano akcję, w której internauci przesłali swoje zdjęcia z życzeniami i ciepłymi słowami pod adresem Stocha. Składanka wszystkich fotografii trafiła w ręce samego Kamila, na co autorytet odpowiedział podziękowaniami (miałam zaszczyt uczestniczyć w tym przedsięwzięciu). Nasz champion powrócił na rozpoczęcie Turnieju Czterech Skoczni w Oberstdorfie i zanotował tam bardzo wysokie, 4 miejsce. Lepszego startu nie mogliśmy sobie wymarzyć! Klasyfikację Generalną TCS zakończył na 10 miejscu. A to dopiero początek…
Mistrza nagrodzono tytułem „Sportowiec Roku 2014”, a ponadto po konkursie drużynowym w Zakopanem Kamil Stoch odebrał nagrodę „Króla Nart” dla najlepszego sportowca sezonu 2013/14. Została mu ona przyznana w plebiscycie dziennikarzy „Forum Nordicum”.
„Moim marzeniem było zaśpiewać z Wami tutaj Mazurka Dąbrowskiego i to marzenie się spełniło”- mówi Kamil po niedzielnym konkursie indywidualnym w Zakopanem. Mogliśmy spodziewać się po nim wszystkiego… Ale tak powracać potrafii tylko prawdziwy Mistrz! Zwycięstwo nie tylko przesunęło Kamila w Klasyfikacji Generalnej Pucharu Świata na 16. miejsce, ale także ustanowiło go głównym faworytem do wygranej na Mistrzostwach Świata w Falun, o czym wspominają nie tylko najznakomitsi skoczkowie, ale i trenerzy. Tak więc czekamy na zaciętą walkę!
Ktoś kiedyś zapytał mnie „Dlaczego oglądasz skoki? Co cię w tym ciekawi?”. Nie umiałam wtedy racjonalnie opisać wszystkich zalet tej dyscypliny, więc powiedziałam tylko „To tak jakbyś pytał, dlaczego oddycham… Znajdź swoją pasję, a odnajdziesz samego siebie”.
A dlaczego moim idolem jest właśnie Kamil? Mimo, że nie znam go osobiście to i tak czuję z nim wyjątkową więź. Jest wspaniałym skoczkiem – wszyscy to wiedzą. Jednak mało osób zdaje sobie sprawę z tego, jak skromnym, wierzącym i kochanym człowiekiem jest Kamil. Nauczyłam się od niego, że kariera i popularność to nie wszystko – liczy się to co mamy w sercu. A on w swoim sercu nosi wielką miłość- do rodziny, fanów, Boga, ale przede wszystkim do swojej żony, Ewy. Stanowią idealną parę! Każda wypowiedź Kamila daje wiele do myślenia i zmusza do refleksji…
A Ty? Jaką masz pasję?
Komentarze ( )