Każdego dnia produkujemy setki ton śmieci, które trafiają z naszych koszy na wysypiska. Jednak tego co dzieje się z nimi dalej, nie mamy możliwości kontrolować. O czym dobrze świadczy fakt znalezienia na morzu Karaibskim 20-metrowej wyspy śmieci.
To wszystko jest prawdą. Możemy zadawać sobie pytanie ,,jak mogło do tego dojść?” – odpowiedź jest prosta. To wszystko stało się przez nieprzemyślane działanie ludzi, którzy wyrzucili tony śmieci w morze. A przecież tak często mówi się, żeby dbać o naszą planetę.
,,Byliśmy na wycieczce, aby trochę ponurkować w najbardziej dziewiczej części Karaibów. Widząc takie góry śmieci, które zakrywają te najpiękniejsze miejsca jestem przygnębiona. – mówi dalej Caroline – W wodzie można było zobaczyć wiele butelek, paczek po chipsach, popsute piłki do nogi, a nawet telewizor i mnóstwo butów.” To są słowa Caroline Power- kobiety, która jako jedna z pierwszych ujrzała tę katastrofę. Caroline specjalizuje się w fotografii podwodnej, co wiąże się z długim przebywaniem na morzu. Kobieta jednak twierdzi, że do tej pory nie spotkała się z czymś takim. Szybko zrobiła zdjęcia i wstawiła je na różne portale społecznościowe, by uświadomić ludzi, że sami są dla siebie zagrożeniem.
Chyba każdy wie, że usunięcie odpadów z oceanu jest trudne i kosztowne, dlatego też Caroline pod swoimi zdjęciami umieszczała krótkie opisy zachęcające ludzi do zmiany ich codziennych nawyków. Morze jest w trakcie oczyszczania, jednak krzywda została wyrządzona i nie zostanie szybko cofnięta. Przez ludzką głupotę zginęły cudowne zwierzęta mieszkające w karaibskich rafach.
Według mnie wniosek jest prosty – zanim coś zrobimy, przemyślmy, jakie będą tego konsekwencje.