Właśnie zakończyły się narciarskie mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym w Falun, z którymi wiązaliśmy duże nadzieje. W ostatecznym rozrachunku nasi reprezentanci wywalczyli na nich dwa trzecie miejsca, medali będzie w sumie sześć, gdyż zostały one wywalczone w zawodach drużynowych.
Jednakże podsumowanie to nie będzie dotyczyć jedynie sukcesów w drużynie, lecz także indywidualnych występów zawodników i zawodniczek reprezentujących nasz kraj w Szwecji.
Biegi narciarskie.
Przed imprezą chyba nikt nie spodziewał się zbyt dobrych wyników patrząc choćby na słabszą w tym sezonie formę naszej królowej nart, Justyny Kowalczyk. Jednak 32 letnia biegaczka zainaugurowała je w bardzo dobrym stylu, czwartym miejscem w sprincie stylem klasycznym.Inne nasze reprezentantki nie dotarły niestety do finału. Po sprincie przyszedł czas na bieg stylem łączonym, w tym jednak Kowalczyk nie brała udziału. Najlepszą z Polek była Kornelia Kubińska, która zajęła 24 miejsce. Następną konkurencją był sprint drużynowy,bw której Polki zdobyły pierwszy na tych mistrzostwach medal. Stało się to za sprawą wspaniałej współpracy między właśnie Justyną Kowalczyk oraz Sylwią Jaśkowiec. Warto tu wspomnieć również o małym sukcesie panów jakim było zakwalifikowanie się do finału w którym zajęli dobre 8 miejsce na 10 startujących ekip. Kolejny bieg kobiet to 10 km stylem dowolnym, ponownie bez udziału naszej najlepszej biegaczki. Najlepszą z naszych reprezentantek okazała się Sylwia Jaśkowiec która zajęła 14 miejsce. W kolejnej biegu, czyli sztafecie 4x5km Polki w składzie: Kornelia Kubińska, Justyna Kowalczyk, Ewelina Marcisz, Sylwia Jaśkowiec, ponownie udowodniły, że są zgraną ekipą, ukończyły bieg na 5 miejscu co jest rezultatem lepszym o 4 miejsca w porównaniu do ostatnich mistrzostw w Val di Fiemme gdzie były 9. Ostatnią konkurencją był bieg masowy na 30 km, złota, Kowalczyk, ukończyła zmagania na 17 miejscu, ostateczny wynik mógł być lepszy, jednak tym razem zawiedli serwismani, którzy słabo przygotowali narty złotej medalistki z Igrzysk Olimpijskich i MŚ w Libercu na tym dystansie.
Skoki narciarskie
Z występami podopiecznych Łukasza Kruczka każdy wiązał chyba największe nadzieje. Pierwsze treningi na obiekcie normalnym wskazywały,że skocznia najbardziej przypadła do gustu Piotrowi Żyle, Klemensowi Murańce oraz Janowi Ziobrze, nieco słabiej spisywał się zwycięzca ubiegłorocznego pucharu świata Kamil Stoch. Przyszedł czas na kwalifikacje, najlepiej z naszych spisał się Żyła który był 7, Ziobro zajął 12 miejsce, na miejscu 17 sklasyfikowany został Murańka, Stoch nie musiał się kwalifikować ze względu na miejsce zajmowane w klasyfikacji generalnej pucharu świata. W konkursie jednak nie było już tak dobrze, do drugiej serii nie przeszedł Piotr Żyła który zakończył zmagania na 33 miejscu, 17 pozycję ex aequo zajęli Kamil Stoch i Klemens Murańka, w czołowej 10 zawody ukończył Jan Ziobro, był on 8. Treningi na skoczni dużej napawały optymizmem, szczególnie cieszyła wreszcie dobra postawa Kamila Stocha który pierwszego dnia wygrał 2 z 3 sesji treningowych. Kolejnego dnia treningów nie było już tak dobrze jednak wciąż wyniki były lepsze niż na skocznie normalnej. Kwalifikację wlały w serca polskich kibiców jeszcze więcej optymizmu. Polacy ukończyli je na pozycjach: 4 Murańka, 8 Żyła, 21 Kubacki, 22 Zniszczoł. Wyniki konkursu ponownie okazały się nieco rozczarowujące, 9 miejsce Piotra Żyły, 12 Kamila Stocha i kolejno 20 i 29 miejsca Murańki i Kubackiego na pewno nie były szczytem ich możliwości. Do konkursu drużynowego Polacy przystąpili w składzie: Żyła, Murańka, Ziobro, Stoch. Ten właśnie konkurs okazał się najlepszym w naszym wykonaniu, po pierwszej serii Polacy zajmowali 4 miejsce, głównie dzięki dobremu występowi dwukrotnego mistrza olimpijskiego z Soczi, Kamila Stocha który osiągnął 129,5 metra. Druga seria była w wykonaniu naszych skoczków istnym majstersztykiem, Żyła, Murańka, Ziobro, Stoch, osiągali kolejno 123,5m, 128m, 125,5m, 126m. Dzięki temu Polska ekipa obroniła brązowy medal z Val Di Fiemme i nie wróciła do domu z pustymi rękoma.
Mimo medali jedynie z “drużynówek” indywidualne również nie były złe.Justyna Kowalczyk mimo słabych występów w pucharze świata oraz dramatów jakie miały miejsce w jej życiu osobistym w ostatnim roku, ponownie pokazała że na wielkich imprezach trzeba się z nią liczyć. Niektórych na pewno rozczarowała postawa Kamila Stocha, należy jednak że zarówno Stoch jak i Kowalczyk są tylko ludźmi i jak każdy z nas mogą mieć słabsze chwile, warto zaznaczyć również że dzięki swoim osiągnięciom w sporcie nie musieli na tej imprezie nic udowadniać. Ostatecznie oboje jednak wywieźli ze Szwecji medale zdobyte z zespołami, można śmiało stwierdzić że gdyby nie ich postawa to sukcesów tych by nie było. Podsumowując pomimo tego że nasze oczekiwania były duże wyższe niż wyniki jakie osiągnęliśmy, możemy być dumni z postawy jaką zaprezentowali nasi sportowcy.
Komentarze ( )