Szczecin, 03.03.2030
Nie mogę zrozumieć tego, co się dzieje z tym światem. Nie mam już siły dłużej walczyć. Nie zniosę dłużej tego, że wiem tyle, a nie mogę nic z tym zrobić, w żaden sposób zapobiec. Kasia przyszła ponownie cała posiniaczona do mojego gabinetu. Znów tata. Jak ojciec może uderzyć własne dziecko? Nie mieści mi się to w głowie! Jej stan psychiczny jest niepokojący, boję się, że coś sobie zrobi, a ja nie jestem w stanie temu zapobiec, obowiązuje mnie tajemnica, ta dziewczyna uwierzyła mi, zwierzyła się, zaufała, nie mogę nic nikomu powiedzieć. Kiedy rozpoczynałam studia, nie sądziłam, że ten zawód będzie przysparzał mi tyle cierpienia, rozterek i bólu. Psychologia – myślałam, to takie poważne, takie potrzebne, coraz więcej ludzi ma problemy, z którymi sobie nie radzi… Uważałam się za silną osobę, odporną na niesprawiedliwości tego świata, twardą, a jednak… Tragedie ludzi przerosły mnie, sama też mam problemy i czasami naprawdę nie radzę już sobie z nimi… Moja psychika powoli wysiada. Obecny świat niesie ze sobą całe szeregi problemów, z którymi boryka się każdy człowiek. Zdrady, kłótnie, rozwody, pobicia, morderstwa, gwałty, napaści, brak pracy, brak pieniędzy, a ktoś powiedział, że jesteśmy społeczeństwem rozwijającym się, niestety, nie w tym właściwym kierunku… Coraz więcej ludzi nie ma pracy, rodzi to międzyludzką zazdrość i zawiść, które niejednokrotnie prowadzą do tragedii. Świat powinien zmieniać się na lepsze… Kilka dni temu przyszedł do mnie 15- letni chłopiec, narkoman, mówił, że jego życie jest jednym wielkim błędem, rodzice go nie chcą pod swoim dachem, nie jest taki, jakiego oni sobie wymarzyli, nie gra na skrzypcach, nie uczy się najlepiej w klasie, nie ukończył szkoły z wyróżnieniem, ojciec cały czas się nad nim znęca, a on, żeby choć na chwilę uwolnić się tego od świata, sięgnął po narkotyki, bo one pomagają nic nie czuć, nie słyszeć, nie myśleć. Czy to właśnie tak ma wyglądać życie młodego człowieka w naszych czasach ? Czy właśnie taki 15- latek powinien zastanawiać się nad sensem swojego życia ? Nie potrafię zrozumieć, jak można doprowadzić do takiego stanu własne dziecko … największy skarb na świecie… Ten chłopiec przecież, to nie jedyny przypadek, z jakim się spotkałam… Żyjemy w czasach, w których najważniejszy jest pieniądz. Pieniądz, za którego kupisz sobie nową twarz, nowe ciało , nowego iPada, najnowszego iPhona, a nawet przyjaciela. Rodzice, starając się zapewnić swoim dzieciom wszystko to, czego im brakowało pracują, pracują i jeszcze raz pracują, nie poświęcając swoim dzieciom ani chwili czasu, niedzielny wspólnie spędzony obiad z rodziną jest jak oksymoron. Dzieci z takich rodzin często są zamknięte w sobie, nie radzą sobie z problemami, brakuje im bliskości, miłości, którą powinni dostarczać właśnie rodzice… Niech mi ktoś powie, że to właśnie ludzkość nie jest na krawędzi… Tacy młodzi-gniewni, są częstymi gośćmi mojego gabinetu, do którego przyprowadzili ich rodzice, zaniepokojeni wyobcowaniem dziecka. Matka pozostawia swoją pociechę ze mną w pokoju, prowadząc jednocześnie rozmowę przez telefon. Jak potem mi powie mój gość – nie spuszcza telefonu z oka nawet w kinie, czy na basenie, na pytanie: Gdzie jest tata? usłyszałam: „Goni za szczęściem”, jest w ciągłej pogoni za pieniędzmi. Ludzkość jest na krawędzi psychicznej i fizycznej. Każdy dąży do tego, by być pięknym i bogatym, zapominając o tym, co tak naprawdę jest ważne, zapominając o marzeniach, o pasji, o wszystkim, co nas otacza i co potrafi sprawić więcej radości niż portfel napchany banknotami. Najsmutniejsi ludzie, jakich w życiu spotkałam, to ci, którzy nie interesują się niczym. Pasja i zadowolenie idą z sobą w parze, a bez nich każde szczęście jest wyłącznie chwilowe, nie ma bowiem bodźca, który by je podtrzymywał. Coraz częściej jestem w stanie zauważyć, że wszystkie problemy nastolatków, są winą rodziców, którzy nie poświęcili, nie poświęcają im wystarczająco dużo czasu…
W chwilach smutku, wśród natłoku przygnębiających myśli, fajnie jest się natknąć na taką, że jednak jest się komuś potrzebnym, że dzięki nam kiedyś na czyjejś twarzy pojawił się uśmiech i że dzięki nam może pojawić się jeszcze niejeden… Te słowa mają tak wiele wspólnego z moją pracą..Uśmiechy na twarzy tych biednych dzieci, które do mnie przychodzą są bezcenne… Szkoda tylko, że pojawiają się tak rzadko..