Barcelona, 11.11.2011
Ciemno. Tak tu ciemno. Milczę, jednocześnie krzycząc. Krzyczę, milcząc. Zamykam się w sobie. Z dnia na dzień jest coraz gorzej. HALO. Czy do kogoś docierają moje słowa? Czy ktoś mnie słyszy? Czy ktoś MNIE rozumie? Nie. Nie. Nie. Niezrozumiana, bez nikogo, pozostawiona na pastwę losu. Jest nas tyle, a jednak za mało. Za mało, by coś zmienić, za mało, by coś wnieść, za mało, by zrobić coś istotnego, za mało, by zrobić ten jeden krok do przodu. A jednak wystarczająco dużo, by móc się wzajemnie pozabijać. A może to wszystko dlatego, że brak mi już sił? Sił, na tę ciągłą walkę z samą sobą, swoim rozumem i sercem, z otoczeniem? Może to jest powód mojego poddania się. A zawsze sobie wmawiałam, że nikt mi nie będzie nigdy niczego dyktował. Ale jak mam żyć, gdy los nie daje mi żadnej szansy? Gdy muszę walczyć o każdy dzień, o każdą chwilę. Chciałabym zacząć wszystko od nowa. Jeszcze raz nacisnąć przycisk START. Nie popełnić tylu błędów, nie sprawić innym tyle bólu. Tak, tak. Uczymy się na błędach, ale czemu musi być to takie bolesne? Czy właśnie to, jest naszą największą karą? Nasze serce? Nasz rozum? Nigdy nie zrozumiem.
Płaczę, po twarzy spływa mi kolejna, słona łza. Wszyscy przechodzą obok mnie. KRZYCZĘ. Wołam: pomocy! Nikt tego nie słyszy. Jestem samotna w tłumie. Niezauważalna. Może to zaleta? Bycie nieważnym, obojętnym dla każdego. Nie zranię nikogo więcej, tłumiąc swój własny ból. Jestem dla wszystkich, nikt dla mnie. Słyszę wszystkich krzyki, widzę wszystkie łzy, ale mnie nikt nie rozumie. Odchodzę w cień. Przepraszam, przepraszam za wszystko. Za każdym razem, gdy krzyczę, wszyscy odwracają głowę. Być niewidzialną. Wiesz, jak to jest?
Wiem, że czas nie leczy ran. Dziury na sercu pozostaną na zawsze. Nigdy ich nie skleję, nigdy nie zapomnę. Nikt nie wymyślił, magicznej gumki na wymazanie wspomnień, przycisku wstecz. A szkoda… ile by pomógł..a jeszcze więcej naprawił. Słowami zabijesz, zrobisz krzywdę, większą niż cielesną. Pewnie nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy. Pewnie, nawet nie myślisz o tym, co mówisz. Prawda? Po prostu. Otwierasz usta i wypowiadasz to, co drugiej osobie może zniszczyć życie. Co Cię to obchodzi? W końcu to nie Twój czas na Ziemi. Żyjesz tak, jak Ci się podoba, z dnia na dzień, nie zastanawiając się nad chwilą, nad innymi ludźmi. Inni mają gorzej? I co z tego, w końcu ja i moje ego jesteśmy najważniejsi. Człowiek empatyczny to podgatunek. Tak, właśnie tak wygląda XXI wiek. Bezinteresowność? CHA CHA CHA. Takie coś nie istnieje. Ktokolwiek coś takiego słyszał? Archaizm czy neologizm? To bez różnicy. Nie ma tego już. A może to wszystko kolejne moje złudzenie? Może tylko ja żyję w takim świecie, niezrozumianym przeze mnie? Może to, że sprawiamy sobie ból, jest normalne, taka cecha naszego świata, wspólnego życia. To, że jest tyle zła, gwałtów, zabójstw, rozwodów, to tak po prostu musi być? Może to tylko jedna wielka iluzja? Może nie da się nic zmienić? Czasami odnoszę wrażenie, że ludzie, którzy płaczą na filmach, czy gdy się wzruszają, są traktowani jako Ci słabsi. Wiecznie wyśmiewani, w wyniku czego alienują się. Bo co? Bo są gorsi? Bo mają uczucia? To jest żałosne. Jak to wszystko daleko zabrnęło. Nie. Nie. Nie. Wcale nie musimy się wszyscy kochać, ale czy musimy się nienawidzić? Czy musimy się nie szanować? Ludzie! Jest coś takiego jak tolerancja. Tak właśnie, możemy się tolerować, być dla siebie obojętni, nie wchodzić sobie w drogę…
A może trzeba uświadomić wszystkim jak wygląda prawda. Poszukuję chętnego! Kto się odważy? Kto się odważy sprzeciwić? Kto zechce stawić czoła? Jeden na… No właśnie na ilu? Ile osób potrzebuje zmiany, prawdy? Ilu osobom przeszkadza to, że są wojny, bo ludzie nie potrafią się ze sobą komunikować. Zostaliśmy nagrodzeni. Potrafimy się porozumiewać. Ale nie potrafimy ze sobą rozmawiać. Docierają do nas tylko proste komunikaty, jak ,,chcę”, czy ,,zrób”. Jakie to bezsensowne. Każdy rzuca słowa na wiatr, nie dotrzymując ich, składa obietnice, o których później zapomina. Nie mów zrobię to, jeśli nie chcesz nic zmienić. Nie mów postaram się, jeśli nie masz zamiaru SIEBIE zmienić. Nie kłam. Ranisz ludzi. To, co dla Ciebie jest błahostką, dla innych może być całym światem. Tak, nie pojmiesz tego. Ale sami psycholodzy nie są w stanie dokładnie zgłębić ludzkiej psychiki. Jest skomplikowana, ma w sobie tyle tajemnic. My też jesteśmy skomplikowani, jesteśmy ludźmi, przypominamy trochę łamigłówkę, każdy z nas jest innym hasłem i rozwiązaniem. Mimo to, każdy ma takie same prawa. Najważniejsze – do bycia szczęśliwym, do życia, do dobrego traktowania, do spełniania marzeń. Więc dlaczego utrudniamy to innym? Dlaczego psujemy im to, co mają jedynego, jednocześnie marnując własny czas? Dlaczego nie skupimy się na swoich wadach, na swoich błędach, na swoich chwilach na tej ziemi. Jest ich tak mało, w dodatku one nigdy nie powrócą.
Ciągle krzyczę. Czy ktoś mnie słyszy? Czy kiedyś usłyszę ROZUMIEM CIĘ, a nie przestań wyolbrzymiać czy kłamać? To, co mówię, mija się z prawdą? A ty skąd możesz wiedzieć, jak wygląda prawda? Jesteś mną? Wiesz, co czuję? Nie wiesz nic. Wiesz tylko to, co mówią inni. Nie masz pojęcia o tym, co siedzi we mnie, co mnie rani, a co tak po prostu nie obchodzi. „Usłysz w końcu mój krzyk, gdy patrzę milcząc!” Ludzie są zepsuci. Teraz empatyczność to kara, wada. Ten świat nie ma miejsca już na to. Zło przykrywa wszystko. Zwykły bohater, a kto to taki? Teraz, gdy ktoś pomoże przejść starszej pani przez ulicę, trafia na pierwsze strony gazet, a kiedyś? Kiedyś to nikt się nie musiał prosić o pomoc. Ona była. Była w ludziach, w każdym z nas. Osobno i razem. Gdzie zniknęła? Jak ją przywrócić? Halo?! Gdzie jesteś? WRACAJ. POTRZEBUJEMY CIĘ TU.
Będąc samotną w tłumie, krzyczę, płonąc ciszą. Słowa to tylko niby słowa, gesty to tylko gesty, ale tak naprawdę… Znaczą dużo, to one budują nasz świat. To one wpływają na to, jak go postrzegamy. To one potrafią dużo zmienić. Dużo? A może nawet i wszystko. Potrafią go zniszczyć. Od słów się wszystko zaczyna.
Mnie przestaje już zależeć. Tracę wiarę. Nie. Kłamię! Straciłam ją. Świat dziś jest czarno-biały. Nie sądzisz? Bez znaczenia jest to, co robisz. Jesteśmy jak masa, bez własnego ja. Grupa nic nieznacząca, która ma popsuty świat wartości. Co mnie nie zabije, wcale mnie nie wzmacnia, czyni mnie jeszcze bardziej oziębłą. Trzeba być odważnym. Odważnym, żeby żyć, żeby przetrwać. Jesteś odważny? Musisz być, jeśli nie jesteś, to udawaj. Nikt nie zauważy różnicy. Dlaczego współczesny człowiek cierpi? Ludzie, samotność, brak zrozumienia, akceptacji, tolerancji czy pomocy, kompleksy, strach, bezsilność. Kto to wszystko powoduje? TAK. My sami. Sami siebie wzajemnie niszczymy. Jesteśmy autodestrukcyjni. Dobrze mi się wydaje, że ludzie coś mówili o XXI wieku, o społeczeństwie dobrze prosperującym, rozwijającym się? Nie, nie. Ja się chyba przesłyszałam. Żyjemy w świecie, w którym każdy nosi maskę, nikt nie pokazuje prawdziwych uczuć, by nikt nie odkrył, jaki jest naprawdę. Taka strategia, boimy się otworzyć, boimy się zranienia, niezrozumienia a czasem wyśmiania. Tworzymy wokół siebie mur, przez który nikt nie ma prawa się przebić. To nasza strefa, dla Twojej stopy nie ma tam miejsca. Pamiętaj o tym. Życie to ciężka trasa do przebycia, nużąca, smutna i pełna wrażeń, niekoniecznie tych pozytywnych…
A na końcu tej drogi przychodzi taki moment, gdy już nie ma sił nawet na łzy, kiedy człowiek całkowicie milknie. I nagle… wszyscy słyszą jego krzyk…