Historia jest oparta na autentycznych wydarzeniach i opowiada o losach Hugh Glassa (w tej roli Leonardo DiCaprio), który poturbowany przez niedźwiedzia grizzly został pozostawiony przez swoich towarzyszy (w tych rolach Tom Hardy i Will Poulter) na pewną śmierć. Scenariusz powstał na motywach powieści o tym samym tytule, której autorem jest Michael Punke.
Akcja filmu pt.Zjawa rozgrywa się w roku 1822, gdy podczas mroźnej amerykańskiej zimy. Oddział wojskowych zaopatrzeniowców, polujących w górach na bobry, łosie, jelenie i cokolwiek co można przerobić na mięso i skóry, zostaje nieoczekiwanie zaatakowany przez Indian i okrutnie przetrzebiony. Z zasadzki udaje się uciec tylko garstce mężczyzn, wśród których są cztery postaci kluczowe dla naszego leśnego dramatu. Jest wśród nich nasz główny bohater Hugh Glass (Leonardo DiCaprio), dzielny traper, doskonale zorientowany w topografii mieszkaniec pogranicza, służący wojsku za przewodnika. Towarzyszy mu jego indiański syn Hawk, nastolatek będący jego jedyną rodziną. Ekipie przewodzi prawy i dzielny kapitan Andrew Henry (Domhnall Gleeson) autentycznie zatroskany o losy swoich ludzi, choć trzeba przyznać, że niedoświadczony i nieporadny wielce. Na nieszczęście tej trójki Indianom nie udało się ustrzelić także gderliwego Johna Fitzgeralda (Tom Hardy), któremu bardzo nie podobają się zarówno pomysły Hugha jak przetrwać w głuszy, jak również obecność jego indiańskiego syna. Trudno mu się zresztą dziwić, gdyż ślady po skalpowaniu dobitnie świadczą o nieprzyjemnych doświadczeniach na linii Fitzgerald-tubylcy.
Zatem gromadka ludzi płynie rzeką, potem schodzi na ląd, a zima dookoła rozkręca się na dobre, czyli mamy śnieg, wilgoć, mróz i zamieć w mega skali. Gdy już myślimy, że nic cięższego niż odmrożenia czy utonięcie nie grozi naszym bohaterom, na Glassa napada niedźwiedzica, zmieniając zupełnie koleje losu całej czwórki. Jakimś cudem Glass uchodzi z życiem z tego starcia (niedźwiedzica niestety nie), ale stanowi spore obciążenie dla towarzyszy, którzy wahają się między dobiciem go, a pozostawieniem samemu sobie w mroźnych górach. Niestety, sytuacja układa się tak, że Glass ląduje w grobie, choć jeszcze dycha, za to trup jego syna leży niepochowany pod drzewem. Za wszystko odpowiedzialny jest Fitzgerald, którego czeka dosłownie zemsta zza grobu. Może zdradzam za dużo, ale nie napisałam o niczym, czego i tak by nam nie pokazali w zapowiedzi. Glass szuka zemsty na ludziach, którzy zostawili go poważnie ciężko rannego w lesie podczas ataku niedźwiedzia i stara się aby ci ludzie przez to zapłacili zemstą i gorzko pożałowali.
Dla mnie film Zjawa to mniej film o zemście, czy ogromnej sile przetrwania (choć trzeba przyznać, że wiele scen jest naprawdę imponujących, pomimo tego trudno uwierzyć by ktokolwiek mógł to przeżyć i mieć tyle szczęścia co Glass), a bardziej o tym, jak niszczycielską siłą dla pozostałych tworów przyrody jest biały człowiek. Bacznie się przyglądałem i to naprawdę niesamowite, że praktycznie każdy kto spotkał niezmordowanego Glassa, bardzo szybko musiał pożegnać się z życiem. Biały czy Indianin, koń to czy miś, wszystko co żywe pada trupem gdy tylko błękitne oczęta Leo na nim spoczną.