W Nowym Jorku pojawia się seryjny morderca, atakujący przypadkowych ludzi w piwnicach i podziemiach miasta, działający w wyjątkowo wyrafinowany sposób. To artysta, który wykonuje ofiarom tajemnicze tatuaże, tyle że zamiast barwnika używa śmiertelnych trucizn. Policja jest bezradna, ponieważ zbrodniarz bardzo starannie zaciera po sobie wszelkie ślady.
Lincoln Rhyme i Amelia Sachs, którzy włączają się do śledztwa, muszą znaleźć zabójcę i zapobiec następnym morderstwom na podstawie enigmatycznych wiadomości wytatuowanych na skórze ofiar. Nie ma wątpliwości, że morderca prowadzi grę ze śledczymi, podsuwając im niejasne wskazówki
Książka ta porwała mnie przede wszystkim dzięki swoim elementom składającym się na thriller psychologiczny. Oprócz tego, że tempo akcji jest nader wartkie, mamy okazje obserwować poczynania szalenie inteligentnej osobowości, która wpada na przerażające pomysły, nieraz przyprawiające czytelnika o coś wiele mocniejszego niż zwykła gęsia skórka. “Kolekcjoner skór” to pozycja, w której wszystko zostało misternie poukładane w całość, tak by ni było mowy o jakimkolwiek błędzie logicznym.
Powieść ta to również zbiór wyrazistych postaci wykreowanych z nie mniejszą pieczołowitością niż układanki wciągającej fabuły. Billy Haven to bohater tak świetnie przedstawiony zwłaszcza pod względem portretu psychologicznego, że śmiało stwierdzam, iż z tak przerażającą osobowością nie miałam jeszcze do czynienia. Na pochwałę zasługuje również wybitny duet śledczych – Lincoln Rhyme i Amelia Sasch.
Tak wielu emocji od przerażenia, niepewności po ulgę z pewnością nie doświadczycie w innych thrillerach psychologicznych. Tym, którzy jeszcze nie znają tej historii, zachęcam do przeczytania!
Komentarze ( )