Zbieramynacycki.jpg

Jakiego człowieka można nazwać „wielkim”? Może takiego, który czerpie energie do życia ze swojego bólu? Taką osobę, która pomimo wszystkiego, tak wiele myśli o innych. Osobę, która walczy do końca. Która nawet w swoich chwilach myśli o innych. Myślę, że Magdę Prokopowicz można nazwać „wielkim” człowiekiem. Dokonała ona niezwykłych rzeczy.

„Magda, miłość i rak” to jej biografia. Biografia tak niezwykłej osoby, jaką była Magdalena Prokopowicz, założycielka fundacji Rak’n’Roll. Zawiera ona zarówno wpisy z jej bloga oraz rozmowy z Magdą, jej mężem i z zaprzyjaźnionym z kobietą psychoonkologiem. Wzbogacona jest o mnóstwo zdjęć z każdego etapu życia i choroby bohaterki. Magdalena miała nowotwór piersi. W historie wplatają się również inne, niestety nie zawsze szczęśliwe, przypadki kobiet chorych na raka. Kobiecie, akceptacje choroby bardzo utrudniły wydarzenia z dzieciństwa. Mianowicie w wieku 14 lat straciła ojca, a pięć lat później zmarła jej mama, lecząca się od siedmiu lat na raka. Magda, wspomina ją zapłakaną, źle znoszącą chorobę. Lekarze dawali jej 2 lata życia. Przedłużyła je o 6 lat. Prawdę mówiąc autorką książki nie jest jedynie Alina Mrowińska. Ona dała pomysł, Jednak prawdziwym twórcą jest Magdalena. Niezwykle pozytywną i podnoszącą na duchu rzeczą z jej strony było nazywanie raka i implantów przyjaciółką. Trzeba też zaznaczyć, że wymieniona w tytule miłość, nie jest tą romantyczną. Osobą, którą Magda kochała ponad własne życie ,był jej synek Leoś. Kobieta utrzymywała, że to syn uratował jej życie. Często powtarzała, że bez Leosia jej życie nie miało by sensu. Magda nie żałowała swojej choroby W książce, całe szczęście, nie był przedstawiony bardzo typowy dla tego typu literatury schemat: szczęście-choroba- załamanie- walka- szczęście- przegrana/wygrana.

Nasza bohaterka przekonana była, że to właśnie choroba ukształtowała jej życie. Moim zdaniem te podejście jest świetne w każdej sytuacji. Gdyby nie pewne sytuacje, kłopoty czy  chwile szczęścia, nie bylibyśmy sobą. A to właśnie my teraz jesteśmy najlepsi na świecie. Mogłoby nam się wydawać, że jest to książka o bólu i cierpieniu, że właśnie to będzie na pierwszym planie. Jednak książka o Magdzie nie mogłaby być taka. Ona uczyła nas, że szczęście powinniśmy czerpać ze wszystkiego. Przez całą treść czytelnik oswajany jest z samym rakiem, a także mówieniem o nim. Ona nie chciała, aby była to książka o umieraniu. Chciała pokazać dobre życie. Z cała pewnością udało jej się. Dekalog Magdy kończył się słowami: „Łeb do słońca”. Ona naprawdę chciała, aby inni też poczuli prawdziwe szczęście. Próbowała się nim dzielić. Każdy ma prawo do szczęścia i nie odbierajmy go sobie. Pewne rzeczy doceniamy dopiero, kiedy je tracimy. Magda chciała, abyśmy poznali ich znaczenie, jeszcze je posiadając.

Jest to z całą pewnością książka dobra dla każdego z nas. Wzrusza, rozśmiesza i zmusza do zadania wielu ważnych pytań.