W ostatnim czasie natrafiłam na zagadnienie zwane trójkątem efektywności zapamiętywania. Co to takiego? Jest to nic innego jak ilustracja obrazująca i objaśniająca jak działa ludzka pamięć i jakie sposoby zapamiętywania są najbardziej efektywne.
Okazuje się, że słuchając mowy i czytając, po dwóch tygodniach kodujemy zaledwie 30% wiadomości. To stosunkowo bardzo mało a przecież czy nie głównie na tym opiera się nasza nauka w szkole? Siedząc w ławkach słuchamy nauczyciela, zapamiętując niewiele natomiast do szczegółowego zgłębienia poznanych zagadnień mobilizuje nas tak naprawdę chęć zdobycia dobrej oceny.
W konsekwencji nasza umiejętność zgłębiania wiedzy, mobilizacji i samodyscypliny jest weryfikowana poprzez stopnie, które ustawiają nas w rankingu ,w gronie piątkowych, czwórkowych jednostek, trójkowych średniaków bądź całej reszty uczniów. Warto postawić sobie pytanie czy bycie bardzo dobrym uczniem zaowocuje w przyszłości i zwiększy szansę na dostanie wymarzonej pracy. Bycie wybitną jednostką z pewnością otworzy szereg możliwości prowadzących do samorealizacji zawodowej, którą podobno większą szansę mają osiągnąć Ci „najlepsi i najzdolniejsi” absolwenci. Jednak recepta na sukces troszkę odbiega od tego typu myślenia. Prawdziwe życie to zupełnie inna gra niż zdobywanie ocen w szkole. Rzeczywistość może niejednokrotnie udowodnić nam, że uzyskiwanie wysokich not nie przekłada się na to, do czego dojdziemy w przyszłości.
Podobno każde dziecko rodzi się geniuszem. Prawdą jest jednak, że może on zostać nieodkryty a nawet stłamszony w systemie edukacji. Jednym z dobrych przykładów jest Thomas Edison, geniusz czasów nowożytnych ,który podobno przez swojego pierwszego nauczyciela został nazwany „przygłupem”. Wynalazca nie ukończył żadnej szkoły ale mimo to osiągnął sukces zakładając firmę znaną dziś jako General Electric, której produkty zmieniły świat. Podobnie było w przypadku Alberta Einsteina, niezadowalającego swoich profesorów, niejednokrotnie twierdzących, że: „Nic z nie niego nie będzie”. Tymczasem Einstein stał się jednym z najsłynniejszych naukowców w historii.
Jaka jest zatem recepta na osiągnięcie sukcesu w przyszłości? Myślę, że siła tkwi w naszych marzeniach. Powinniśmy realizować przede wszystkim to co naprawdę daje nam szczęście, to w czym jesteśmy najlepsi, co nas fascynuje i z czego czerpiemy satysfakcję. Pozostańmy zatem przy dziedzinie, która jest nam bliska ,dążąc do geniuszu. Nie bierzmy się za coś, do czego nie jesteśmy przekonani, robiąc coś na siłę, ze świadomością, że nigdy nie staniemy się na tyle wybitni by osiągnąć upragniony sukces. Nawet jeśli doszlibyśmy do znaczącego poziomu umiejętności w dziedzinie, która nie do końca do nas przemawia ,z pewnością płynąca z tego satysfakcja nie byłaby autentyczna. Większą szansę na dostanie pracy mają ci, będący fachowcami w zakresie swoich wytycznych zawodowych, wychodzący ponad ramy przeciętności ,mający pasję, z której wypływa dalsza chęć rozwoju i dążenia do perfekcji. Planując zatem przyszłość warto zastanowić się nad przesłaniem słów Alberta Einsteina:
,,Każdy jest geniuszem.
Ale jeśli ocenisz rybę po tym, jak potrafi się wspinać
na drzewa, to spędzi całe życie w przekonaniu, że jest głupia.”
Komentarze ( )