Miała trudne dzieciństwo. Trudne życie. Trudną starość. Jej egzystencja była podróżą do śmierci. Straciła dziecko. Nie ma nic gorszego, niż pochowanie własnego skarbu. Była rozpadem. Nie radziła sobie. Cierpienie, ból i wrażliwość stworzyły ją. Była samotnością, wolnością, lękiem, psychologiem, była człowiekiem.
Do dzieł Fridy Kahlo.
– Mamo, dlaczego ona jest taka?
– Jaka?
– Taka nieszczęśliwa, taka inna, smutna, nieswoja… taka…
– Prawdziwa? Szczera?
– Gdy ją widzę, jej dzieła, wydaję mi się, że czuję to, co ona…
– Masz rację… Jest poruszająca…
– Ale dlaczego, co, jak? Mamo, nie rozumiem… Czy ona nie lubiła swojego życia, nie lubiła siebie, cierpiała? Czemu? Czemu?
– Widzisz… niektórzy tylko twierdzą, że rozumieją, kłamią, hiperbolizują swoje nieszczęście… a niektórzy cierpią i mówią prawdę, życie nie było dla nich łaskawe, łatwe, idealne… Ci drudzy często są bardzo wrażliwi, kochani, mają duszę artysty, oddaliby wszystko dla innych, nie rozumieją, co się dzieje wokół, nie rozumieją świata, ani świat ich nie rozumie…
– A jak było z Fridą? Dlaczego przelewała swój ból na płótno? Chciałabym ją poznać…
– Miała trudne dzieciństwo. Trudne życie. Trudną starość. Jej egzystencja była podróżą do śmierci. Straciła dziecko. Nie ma nic gorszego, niż pochowanie własnego skarbu. Była rozpadem. Nie radziła sobie. Cierpienie, ból i wrażliwość stworzyły ją. Była samotnością, wolnością, lękiem, psychologiem, była człowiekiem. Miała wypadek samochodowy, bardzo ciężki. Nie mogła się ruszać, nie mogła nic robić. Najmniejszy ruch wywoływał ból, na tyle silny, że odechciewało się jej żyć. Wtedy, żeby dać upust swym emocjom, zaczęła tworzyć… Mama przyniosła jej do szpitala pędzel i kartki…Frida wyżywała się na nich. Było to jej terapią. Jak twierdziła: ,, Maluję, bo jestem sama. Siebie znam najlepiej.’’ Tyle w tym prawdy, ludzie zawsze Ci powiedzą: weź się w garść, przestań wyolbrzymiać, nigdy nie usłyszysz słowa rozumiem, czy pomogę Ci. Malowanie było dla niej ucieczką, oderwaniem od rzeczywistości, dawało jej siłę do walki, do tego, żeby dalej żyć, dawało jej to motywację. Wiedziała, że czas leczy rany, pamiętała, że blizny pozostają. Nie lubiła świata, zabrał jej wszystko…
– Ale dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe? Przecież mam wszystko, mam Ciebie, miałam zabawki, ciepły obiad, bezpieczeństwo… a jej Bóg nie dał nic?
– Dał jej życie, największą wartość. Jej historia może pomóc osobom, które twierdzą, że nie mają już szans, że ich byt jest bez sensu, które chcą zakończyć wszystko.
– Jak się skończyła jej historia?
– Jej życie było drogą, długą i krętą. Wyzdrowiała, wyszła ze szpitala, tworzyła. W trakcie rekonwalescencji usilnie pracowała nad tym, aby powtórnie stanąć o własnych siłach i nauczyć się chodzić. Każdy dzień był dla niej walką, walką o lepsze jutro. Cierpiała, ciesząc się chwilą.
– Można tak?
– Jesteś w stanie osiągnąć wszystko. Dopóki się starasz, nigdy nie będziesz przegranym. Blizny są jak rany odniesione w walce – na swój sposób piękne. Pokazują, przez co przeszedłeś, i jak silny dzięki temu się stałeś. Niektórzy z nas mają fizyczne blizny, widoczne gołym okiem, pokazują one naszą walkę, z samym sobą, z innymi, z problemami, z życiem, inni noszą te niewidzialne, które są też symbolem bitew, tych wewnętrznych. Pamiętaj, że nie tylko pieniądze, poświęcenie czy czynienie dobra może pomóc… Czasami wystarczy tylko szczery uśmiech i chęci. W ten sposób możesz komuś przywrócić wiarę, bądź uratować życie.
– Dlaczego jej nikt nie pomógł?
– Bo ludzie nie rozumieją bólu innych. Interesuje ich tylko ten własny, wewnętrzny.
– Masz rację, Mamo. Nasze pokolenie nie jest wspaniałe, ludzie to banda przyspawanych do Internetu, otępiałych zwierząt. Zamiast przeżywać cokolwiek czy współczuć, myślimy tylko, jak o tym przeżyciu poinformować resztę… Wtedy pewnie było podobnie…
– I dlatego ludzie się wypalają, przestają się uśmiechać, ignorują innych, nie dają sobie pomóc, przestają komukolwiek ufać, zastanawiają się nad tym, czy są cokolwiek warci, kończą wszystko…
– ,,Śmiejąc się, ryzykujesz, że wezmą cię za głupka. Płacząc, ryzykujesz ckliwość i czułostkowość. Wyciągając rękę, ryzykujesz zaangażowanie. Zdradzając uczucia,ryzykujesz odkrycie siebie. Mówiąc o swoich marzeniach, ryzykujesz poniżenie. Miłością ryzykujesz odrzucenie. Życiem – śmierć. Nadzieją – niespełnienie. Podejmowaniem prób– niepowodzenie.’’
– Tak, kochanie.. ale pamiętaj, że największym niebezpieczeństwem jest brak ryzyka, bo dla tych, którzy nie ryzykują, nie robią, nie mają – przeznaczone jest nic…