“Harry Potter i Przeklęte Dziecko” to scenariusz sztuki teatralnej napisanej przez Jacka Thorne’a, który fabułę sztuki stworzył wraz z reżyserem Johnem Tiffanym i Joanne Kathleen Rowling, autorką powieści o Harrym Potterze. Jest to powieść wydana dla fanów, z takiej perspektywy ja również postaram się ją ocenić.
Minęło 19 lat od czasu Bitwy o Hogwart, kiedy to Czarny Pan został pokonany. Harry i Ginny spotykają się z Ronem i Hermioną na peronie 9 3/4, żegnają tam swoje dzieci, które odjeżdżają do Szkoły Magii i Czarodziejstwa, by rozpocząć kolejny lub jak w przypadku Albusa Pottera pierwszy rok nauki w Hogwarcie. To właśnie Albus, najmłodszy syn Harrego i Ginny jest naszym przewodnikiem po “Przeklętym Dziecku”.
Powieść oparta jest głównie na relacji Albusa i Harrego. Ojciec i syn nie dogadują się. Chłopiec pojawiając się w Hogwarcie zyskuję ogromne zainteresowanie wśród szkolnej społeczności, gdy nadchodzi Ceremonia Przydziału oczy wszystkich skupione są na młodym Potterze. Decyzja Tiary zaskakuję każdego, nawet samego Albusa, spełniły się jego największe obawy, ma wrażenie, że zawiódł swoją rodzinę – trafia do Slytherinu. Chłopiec czuję się odepchnięty przez rówieśników i rodzeństwo, zaprzyjaźnia się z synem największego, szkolnego wroga swojego ojca Scorpiusem Malfoyem, o którym krąży bardzo niepokojąca plotka… Chłopcy są sobie bardzo bliscy. Wieść o tym, że znaleziono ostatni zmieniacz czasu budzi w nich ogromne emocje. Albus i Scorpio mają bowiem plan, plan, który może zmienić przeszłość i na zawsze zniszczyć przyszłość.
Na premierę “Przeklętego Dziecka” czekałam z obawą. Jak każdy fan serii zastanawiałam się, jak dalej potoczyły się losy bohaterów, których pokochałam. Swoją ciekawość zaspokajałam rozmaitymi opowiadaniami innych wielbicieli serii. Nie mogło się to jednak równać z tym, co na ten temat ma do powiedzenia sama J K Rowling. Jej nazwisko na okładce mnie przyciągnęło. Jestem trochę zawiedziona. “Przeklęte dziecko” czytało mi się jak fan-fiction. Ciężko mi przypisać jej miano ósmej części biorąc pod uwagę poziom wcześniejszych siedmiu tomów, które zachwyciły mnie dosłownie wszystkim. Pomimo kilku wad książkę czyta się szybko i przyjemnie. “Harry Potter i Przeklęte Dziecko” jest moim zdaniem dodatkiem do serii, niekoniecznie potrzebnym. Trzeba pamiętać, że jest to scenariusz. Polecam każdemu, kto potrafi podejść do niej z dystansem.
Komentarze ( )