Książkę „Mały Książę” zna chyba każdy. Przetłumaczona na ponad 270 różnych języków, po opowieść sięgają zarówno dorośli, jak i dzieci. Nie liczy się w tej sytuacji wiek czy pochodzenie czytelnika. Czy zasłużyła sobie ona na tak ogromny sukces?
Sukces najpewniej zapewniła swoją uniwersalnością. Każdy czytający może interpretować książkę na własny sposób. A sposobów jest tyle, ile czytelników. Historia zawiera jednak wiele prawd, które wiele osób rozumie tak samo. Dzieje się tak, gdyż popełniają identyczne błędy. Czytając lekturę, zdają sobie sprawę z ich istnienia.
Jedną z prawd jest to, że najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Jak możemy przełożyć to na nasze życie? Moim zdaniem chodzi o uczucia. Na calutkim świecie uczucia odgrywają kluczową role. Złość, przygnębienie, szczęście, zniecierpliwienie, zdenerwowanie, radość, błogość. Jest ich cała gama. Gdyby nie one, nasze życie nie miałoby sensu. Bylibyśmy zwykłymi, szarymi, nudnymi istotami niemającymi sensu istnienia. Kto wie, może nawet zatrzymalibyśmy się w prehistorii. Jak człowiek dawno temu nie czułyby strachu o bezpieczeństwo swoje i swojej rodziny. Po co więc szukać ochrony, jaką jest ogień? Nie istniałoby nawet pojęcie rodziny. Ludzi nie łączyłyby, przecież żadne więzi. Nikt nie zakochałby się i tworzył rodzin, bo nie czułby ‘tego czegoś’ przy drugiej osobie. Uczucia są kluczowe.
Antoine de Saint-Exupery powiedział coś tak oczywistego, a jednak wyjątkowego. Uczuć nie widać gołym okiem. Nie dajmy się zwieść smutnym wyrazom twarzy czy uśmiechom. Niestety w tych czasach ludzie cały czas udają. Uśmiechają się mimo bólu, by nie martwić innych i płaczą, by wzbudzić w kimś wyrzuty sumienia. Prawdziwych uczuć nie widać. One siedzą głęboko,gdzieś w głębi nas. Uczucia to myśli. A te są tylko nasze i nie mają określonego kształtu czy koloru. Popularnie mówiąc, gdy dzielimy się z kimś najskrytszymi myślami, mówimy dość powierzchownie. To zazwyczaj jedynie te najważniejsze myśli.
Inną prawdą jest to, że dobrze widzi się tylko sercem. Nigdy nie lubiłam tego określenia. Powiązania serca z wrażliwością i miłością. To organ jak każdy inny. Jednak idąc tym tokiem myślenia, serce to nasze centrum, można wiele rzeczy łatwiej przedstawić. Natomiast serce to nasz pierwotny, szczery umysł. Dziecięcy. Nieznający kłamstw i fałszu świata Mały Książę nie miał wielkiego serca. On był jedynie dzieckiem (lub aż). Ludzie lubią nazywać to sercem, gdyż myślą wtedy o nim jako o części skomplikowanego mechanizmu, dzięki któremu jesteśmy, jacy jesteśmy. Błąd. To resztki naszego człowieczeństwa. Ukryte pod narastającymi z wiekiem, warstwami fałszu. Warstwami robotów, którymi stajemy się. Serce jest przenośnią dla dziecka. A więc dobrze widzi się tylko sercem bez zepsucia teraźniejszym światem. Bez fałszu! Bez doświadczenia życiowego!
Dorośli często chwalą się, że oni żyją dłużej, mają większe doświadczenie, więc powinniśmy słuchać się ich. To jak powiedzieć „Zabiłem już dziesiątki osób, wiem jak to dobrze i skutecznie robić, słuchaj mnie uważnie, a nauczę cię wszystkiego w tym fachu.”. Dzieci nie rozumieją czemu ,ktoś jest zły, kiedy powiedzą brzydkie słowo. Dlaczego to jest brzydkie? Słowo jak tysiące innych. Po co ma je obchodzić, że nie mogą mówić tak, bo ktoś wymyślił sobie, że to jest złe. Złe jest zabijanie niewinnych (i winnych czegokolwiek też) ludzi. Słowa to jedynie schematy. Początkowo genialny wynalazek, sposób łatwiej komunikacji, który zaszedł w swoim rozwoju zbyt daleko. Został zepsuty. Jak wiele innych tego typu rzeczy.
Dzieci mają w sobie tę szczerość. Kiedy ktoś mówi, że jest już na coś za stary, mam ochotę powiedzieć mu „Nie, po prostu jesteś na to zbyt zepsuty.”. Czemu dorośli mają zrezygnować z np. jazdy na sankach czy gry w klasy jeśli sprawia im to tak wielką radość? Jest to przecież prawdą, ale zepsuty człowiek nie zrozumie mojego pytania. Uzna to za zniewagę.
Głos dzieci zanika. Nawet rodzic, słysząc słowa, którego tak często ostatnimi czasy mam ochotę wypowiedzieć od dziecka, zgani je za to. A jeśli mama lub tata mówi, że coś jest złe, dziecko wierzy w to. Słucha swoich najważniejszych autorytetów. Niszczy swoje „serce”. Tylko co z tym zrobić? W tych czasach, kiedy istnieją jedynie “zepsuci “dorośli, nie ma na to rady. Nikt nie słucha dzieci. Dlatego tak wielki szczęściem i radością jest, kiedy w nielicznych przypadkach uchowa się przed światem ,ktoś taki jak Antoine de Saint-Exupery. W rękach takich dorosłych zostaje wiara w nasze serce. A może nie mam racji, ale warto głośno wypowiedzieć swoje zdanie na temat świata dorosłych.
Komentarze ( )