Pewnego słonecznego dnia z zaciekawieniem przyglądałem się pracy mojego ojca, Dedala. Było to dziwne, ponieważ w pracowni ojca wszędzie gościły ptasie pióra. Dużo pracował nad swym wynalazkiem. Kilka dni próżniej powstały dwie pary dużych skrzydeł. Kolejnego dnia mój ojciec wzniósł się jak ptak nad ziemią, lecz potem wrócił na nią. Następnie, gdy zakładał mi skrzydła, powiedział do mnie, abym nie leciał za blisko słońca i morza. Ja i ojciec wzbiliśmy się wysoko i chcieliśmy wrócić do ojczyzny. A wyspa Kreta znikła we mgle. W czasie lotu nie myślałem o ostrzeżeniach ojca. Leciałem coraz bliżej słońca, a nad moimi stopami znajdowały się białe obłoki. Po kilku minutach poczułem spływające, ciepłe krople wosku na moich plecach. Potem, kiedy obejrzałem się za siebie, zobaczyłem spadające ze skrzydeł pióra. Czułem, jak mój lot stawał się nierówny. Mojego ojca ogarnął lęk. Tata próbował mi pomóc, ale nie było to możliwe. Jeszcze ostatkiem sił krzyknąłem: „ Ojcze, pomóż!”, ale i tak było za późno. Nagle spadłem w dół. Było to straszne. Niestety potem wpadłem do morza, które pochłonęło mnie na zawsze. A resztki piór ze skrzydeł pływały po Morzu Ikaryjskim. Teraz wiem, że zawsze trzeba słuchać i pamiętać o przestrogach rodziców, ponieważ oni zawsze chcą dla nas jak najlepiej.
Adam Nowacki