Płatki śniegu, niczym światowej klasy baletnice, przedstawiały swój ostatni taniec przed upadkiem na jezdnię, by ustąpić miejsca kolejnym, jeszcze doskonalszym. Taki widok miałam, siedząc, w świąteczne popołudnie na parapecie w swym pokoju. W całym domu panował już gwar, tak zwana ,,świąteczna gorączka”.

Gdy z mojej enklawy ,,płynęły” dźwięki nastrojowej muzyki, a ja wciąż podziwiałam zjawiska zachodzące za oknem, do środka weszła moja mama. Na jej twarzy malował się uśmiech, lecz ja wiedziałam, że dzisiejszy dzień nie jest dla niej łatwy. W naszym domu od dawna święta był czasem nerwów, stresu, każdy chciał stanąć na wysokości zadania. Zarówno ciocia pragnąca zadowolić babcię swym podarunkiem, jak i ja, czy moja siostra, zawsze starające się nadążyć za mamą, by jej nie rozczarować. To, czego pragnęłabym najbardziej na święta, to braku napięcia, stresu z powodu wygórowanych wobec mnie oczekiwań.

Moja wizja idealnych świąt to cała rodzina siedząca z rana w pidżamach… Wszyscy się śmieją, piją herbatę czy gorącą czekoladę… Nie liczą sie dla mnie te wszystkie potrawy, eleganckie ubrania, prezenty, czy liczne dekoracje. Niech to będzie prawdziwy odpoczynek dla wszystkich. I takie właśnie życzenie mam w tym roku. Proszę, niech się spełni…