Kilka dni temu, przeglądając jeden z popularnych portali społecznościowych, natknęłam się na krótki filmik przedstawiający dwa konie, które ciągnęły bryczki przepełnione turystami w Tatrach. Film bardzo mnie zaniepokoił, więc postanowiłam zagłębić się trochę w tym temacie.
Pierwszy z przedstawionych koni nazywał się Jordek. Pracował na drodze prowadzącej nad Morskie Oko. W 2009 roku zmarł, mając zaledwie 6 lat, więc jak na konia bardzo wcześnie. Prokuratura ustaliła, że koń padł w wyniku kolki, ale nie zmienia to faktu, że pracował on zbyt ciężko, przewożąc mnóstwo turystów po asfalcie. Drugi koń-Jukon, w Tatrzańskim Parku Narodowym pracował zaledwie 5 miesięcy, po czym zmarł w wieku 7 lat. Według relacji turystów, którzy byli świadkami zdarzenia, koń przewrócił się, kiedy ciągnął wóz z turystami pod górę. Sekcja zwłok zwierzęcia wykazała, że zgon nastąpił w wyniku pęknięcia tętnicy, ale niedawno powrócono do sprawy i nadal jest ona w toku. Oba konie nie zmarły bezpośrednio z powodu wyczerpania, ale ich ciężka praca mogła przyczynić się do ich przedwczesnej śmierci.
To czego nie rozumiem w całej tej sytuacji, to fakt, że turyści zamiast podziwiać walory przyrodnicze Tatr, wsiadają na wozy ciągnące przez konie. Kiedy jeszcze nie było mnie na świecie, moja mama wraz z moim rodzeństwem (brat miał wtedy 3 lata, a siostra 15 miesięcy) wybrała się na pieszą wycieczkę nad Morskie Oko. Mimo tak młodego wieku mój brat dzielnie przeszedł całą drogę (około 10 kilometrów w jedną stronę), a moja mama ciągnęła wózek z malutką siostrą. Długa droga i małe dzieci nie skłoniły jej do skorzystania z “atrakcji”, jaką jest przejażdżka wozem konnym. Kilka lat później ja również doczekałam się wycieczki w Tatry. Tak samo jak moje rodzeństwo nie skorzystałam z ułatwienia sobie drogi i wejścia na wóz. Całą drogę przeszłam pieszo. Byłam zniesmaczona, kiedy obok mnie przejeżdżały konie, wioząc nie starszych ludzi czy dzieci, ale młode, dorosłe osoby.
Te sytuacje pokazują, że wejście na wóz, może poważnie skrzywdzić ciągnące go konie. Dla wszystkich turystów wybierających się w Tatry mam radę. Zamiast całą drogę nad Morskie Oko przesiedzieć na wozie, idźcie pieszo. Po pierwsze nie wydacie więcej pieniędzy, po drugie pooddychacie świeżym, górskim powietrzem i po trzecie, najważniejsze nie narazicie młodych koni na nadmierny wysiłek!