Analiza i interpretacja utworu Tadeusza Różewicza “Walentynki”.
Każdy człowiek potrzebuje miłości. Tej prawdziwej nie trzeba udowadniać. Wszelkie błahe
prezenty są niepotrzebne, gdyż istotne jest uczucie dwóch osób do siebie, nie to, co sobie
ofiarowują. Święto walentynek było kontrowersyjne od samego początku. Prezenty są miłym
urozmaiceniem związku, ale czy kupowanie drobiazgów w kształcie serduszka naprawdę
wzmacnia porozumienie między zakochanymi? Często więź emocjonalna przyćmiona jest
podarunkami, które mają cementować związek. Niestety, zamiast łączyć, tylko chwilowo
przykrywają niedoskonałości relacji.
Podmiot liryczny w wierszu T. Różewicza opowiada czytelnikowi o swoim stosunku do
walentynek. Poprzez lirykę bezpośrednią przekazuje lekceważące podejście do tego święta, które
jego zdaniem mąci ludziom w głowach i sprawia, że zachowują się oni jak kury w kurniku. Liczne
onomatopeje wzmacniają efekt braku zrozumienia i szacunku do ludzi biorących udział w tym
przedsięwzięciu.
“(…) cip cip cip dziewczynki(…)”
odwołuje się do flirtowania mężczyzn z kobietami, w sposób pozbawiony respektu i uczuć. Podmiot
traktuje dom towarowy jak wielki kurnik, w którym zakochani kupują sobie upominki, takie jak:
“(…) biżuterię, bieliznę, słodycze(…)”.
Mają one zachęcić partnerkę na przykład do współżycia, o czym świadczy fragment:
“(…) obyczajem stało się
wręczanie zakochanym prezerwatyw(…)”.
Potoczny styl T. Różewicza sprawia, że utwór ten czyta się wygodnie, w przeciwieństwie do
problemów w nim poruszonych. Poprzez lirykę refleksyjną podmiot, który jest alter ego poety,
zastanawia się nad dalszymi losami ludzkości. Jak w życiu poradzą sobie ludzie, którzy nie znają
prawdziwego oblicza miłości? Dla których ważniejsze są rzeczy materialne niż emocje? Do czego
zmierza świat, w którym dzieci rodzą dzieci i nie potrafią przejąć odpowiedzialności za drugiego
człowieka? Rozmyślania podmiotu nadają temu dziełu nastrój ironiczny, a zarazem poważny,
smutny (związany z dalszymi losami społeczeństwa).
Ten biały, wolny wiersz nakłania do rozmyślań o dalszych skutkach komercjalizacji, która
jest coraz bardziej widoczna w życiu współczesnego człowieka. Rozpoczynanie zdań małą literą
pozostawia czytelnikowi pewną dowolność odczytania tego utworu, podobnie jak każdy człowiek
końca XX wieku żyje według własnych kryteriów postępowania. Liczne przerzutnie podkreślają
wyrażenia i sprawiają, że nabierają one alegorycznego charakteru:
” szaleństwo w wielkich domach
towarowych”
Kolokwializm, jakim jest przekształcenie “radia Zet” na “radio Bzdet”, oddaje lekceważący
stosunek podmiotu zarówno do tytułowego święta walentynek, jak i wielu innych zachowań
młodych ludzi, którzy nie potrafią oprzeć się komercjalizacji. Nie szukają oni niczego oryginalnego,
wyjątkowego, tylko kupują to, co jest łatwo dostępne i zachowują się tak jak większość ludzi. Takie
podążanie za tłumem jest dla alter ego Różewicza czymś oburzającym. Stosunek młodych do
miłości różni się od tego, jakiego oczekiwałby podmiot. Utożsamiając go w pewnym stopniu z T.
Różewiczem, można nawiązać do wspomnień wojennych poety. Pojęcie miłości zawsze miało dla
niego niebagatelne znaczenie. Tymczasem słowa “kocham Cię” pojawiają się obecnie wszędzie i
nie są niczym wyszukanym.
Z tego utworu można wywnioskować, że podmiot liryczny jest oburzony podejściem
młodych ludzi do życia, a szczególnie do uczucia miłości, które nie jest tak głębokie i szczere jak:
“w przedpotopowych czasach”.
Najbardziej zaskakuje koniec tego utworu, w którym podmiot przedstawia czytelnikowi historię zbyt
młodych rodziców. Po przeczytaniu tych dziesięciu wersów pojawia się w głowie czytelnika wiele
refleksji na temat życia człowieka, jego sensu oraz pytanie- czy nasi przodkowie ginęli i walczyli o
wolność, by teraz na świecie miały miejsce takie sytuacje?