To miały być cudowne święta z wspaniałym prezentem dla kibiców. Real mógł zmniejszyć do 8 punktów straty do prowadzącej w tabeli FC Barcelony. Jednak tak niestety nie stało się. Kibicie Los Blancos dostali trzy ogromne uderzenia rózgą. Luis Suárez, Lionel Messi i Aleix Vidal ukarali Królewskich za swoje zachowanie w drugiej części meczu. Zdawało się bowiem, że nie można w piętnaście minut całkowicie się zmienić. A jednak właśnie to zrobili dziś Królewscy.
Pierwsza połowa była bardzo dobra ,Królewscy potrafili przejąć kontrole nad meczem , całkowicie zdominowali środek boiska i nie dopuszczali zawodników Barcelony do piłki. Z każdą chwila mieli coraz więcej sytuacji bramkowych, w których mieli szansę na zdobycie zwycięskiego gola. Taka sytuacja nastąpił w 10 min, jednak Cristiano Ronaldo po podaniu Toniego Krossa nie trafił w piłkę.
Jeśli chcielibyśmy dawać oceny za styl, w pierwszej połowie wskazalibyśmy na Real Madryt. W drugiej jednak to Barcelona dominowała. Gdyby gracze Królewskich byli łyżwiarzami figurowymi, w drugiej połowie przewracaliby się nawet przy pojedynczym rittbergerze. Pressing, proste podania – nic nie wychodziło. Do tego doszły błędy taktyczne, indywidualne i błysk przeciwnika. Za pierwszą bramkę pewnie wielu będzie obwiniać Mateo Kovačicia, który odpuścił próbę odbioru piłki Rakiticiowi i skupił się na Messim. To jednak nie tylko jego wina, ponieważ niemal wszyscy piłkarze Królewskich byli całkowicie poza swoimi pozycjami. Potem zerową inteligencję boiskową pokazał Carvajal, który zablokował piłkę zmierzającą do bramki ręką i wyleciał z boiska
Królewscy w dziesięciu, rzut karny zamieniony na gola, 0:2 u siebie, 14 punktów przewagi w tabeli. Trudno podnieść się po czymś takim, nawet jeśli ma się na to prawie 30 minut. Postawa drużyny Zidane’a w dwadzieścia minut drugiej połowy całkowicie zasłoniła niezłą grę z pierwszej części meczu. W końcówce po wejściu Bale’a i Asensio Real znowu zaczął atakować i szukać gola, ale to Barcelona błysnęła ,Messi podał do Vidala, a ten znalazł drogę do bramki Navasa.
Real Madryt zagrał dziś zgodnie z oczekiwaniami tylko w pierwszej połowie. Obraz meczu zmieniła nie tylko słaba postawa na początku drugiej połowy, ale też czerwona kartka dla Daniego Carvajala, która całkowicie odebrała nadzieję madridismo. Możecie wierzyć w cuda, możecie wierzyć w remontadę. W Święta cudu nie było – Barcelona znowu czuła się na Santiago Bernabéu jak w domu.
Na dzień dzisiejszy obraz drużyny z Madrytu jest dramatyczny i przygnębiający. Los Blancos stracili jakiekolwiek szanse na zdobycie mistrzostwa, 14 punktów straty do odrobienia wydaje się tylko marzeniem. Jednak nie można zamknąć sezonu. Przed Realem jeszcze wiele meczy w których można zdobyć trzy punkty i małymi kroczkami zmniejszyć stratę.