Bardzo lubię filmy fantastyczne, pewnie dlatego Gwiezdne Wojny przypadły mi do gustu. To świetne uniwersum, pełne ciekawych postaci i wielu niesamowitych przygód. Zwroty akcji nadają sadze nietuzinkowy charakter. Dzisiaj przedstawiam wam Gwiezdne Wojny z 1980 r. czyli Imperium Kontratakuje.
Epizod VI to druga produkcja z sagi, wyreżyserowany przez Irvina Keshnera . Po bardzo pozytywnych opiniach ze strony widzów jak i krytyków poprzednika tj. Nowej Nadziei, Lucasfilm postanowił nakręcić kolejny film. Był to strzał w dziesiątkę. Gwiezdne Wojny zdobyły jeszcze większą popularność, a dochód jaki odnotowano to prawie 600 mln dolarów. To rekord w historii tego uniwersum. Fabuła toczy się 3 lata po bitwie o Yavin. Postacie ani kadra aktorska nie uległy większym zmianom. Film to świetny przykład na to, że można zrobić coś niesamowitego bez wszechobecnej teraz techniki komputerowej. Został doceniony przez Amerykańską Akademię Sztuki i Wiedzy Filmowej i 2 razy nominowany do Oscara.
Zniszczenie Gwiazdy Śmierci nie osłabiło Imperium. Wojska dowodzone przez Dartha Vadera atakują planetę Hoth, gdzie mieści się tajna baza Rebelii. Obrona kończy się klęską. Luke wraz z R2-D2 za radą ducha Obi-Wan Kenobiego lecą na bagnistą planetę Dagobah, by tam pobierać nauki u mistrza Yody. Z kolei Leia, Han Solo, Chewbacca i C-3PO udają się do miasta w chmurach, zarządzanego przez Lando Calrissiana, starego kupla Hana. Nie wiedzą, że wpadli w pułapkę Lorda Vadera…
Imperium Kontratakuje jest bardzo urozmaicony. Irvin Keshner wprowadził wiele zmian do sagi. Miały one duże znaczenie na dalsze epizody. Film jest bardzo przejrzysty, bez zawiłości w fabule. Znowu zaskakuje pomysłami, rozbudza wyobraźnię i wciąga. I znowu siedzę zapatrzony w ekran i z wypiekami na twarzy śledzę kolejne przygody ulubionych bohaterów. Takich emocji i wam życzę przy oglądaniu tego filmu.